Atari kontra Commodore - część II
Przed laty marki Atari i Commodore niepodzielnie panowały w świecie komputerów. Ich rywalizacja rozpalała emocje wszystkich miłośników nowoczesnych (na owe czasy) technologii.
Jak skończyła się wojna pomiędzy firmą Commodore a Atari? Zapraszamy do lektury drugiej części artykułu "Atari kontra Commodore".
W poprzednim odcinku: dwie firmy - Commodore i Atari - walczą o dominację na rynku komputerów 8-bitowych, wygrywa Commodore, dowodzona przez charyzmatycznego Jacka Tramiela . Ale niespodziewanie Tramiel zostaje z tej firmy usunięty. Odchodzi, zapowiadając srogą zemstę dawnym przyjaciołom. Atari, będące własnością koncernu Warner, zostaje wystawione na sprzedaż z uwagi na przynoszone straty.
W czerwcu 1984 roku Atari Computers zostało sprzedane za ponad ćwierć miliarda dolarów (dokładnie: 234 mln). Nabywcą była firma TTI, co należy rozwinąć jako... Tramiel Technologies Incorporated.
Jack Tramiel, którego działania wcześniej rzuciły Atari na kolana, stał się jego bossem. I nie ukrywał swych intencji - zrobił to dlatego, że chciał zgnieść Commodore, by pokazać, że Commodore bez niego to tylko nazwa, ciało bez duszy. Wszystko to ogłosił na konferencji prasowej, dorzucając słynne: "Business is war!".
Atari strikes back
Tramiel rzeczywiście wprowadził w Atari stan wojny totalnej. Bez litości ciął zatrudnienie, utrącał niepewne projekty, wyprzedawał nieruchomości - byle tylko przywrócić firmie płynność finansową. Do tego zaatakował agresywną polityką cenową, obniżając cenę 800 XL do niecałych 120 dolarów, co sprawiło, że pod koniec 1984 roku komputer sprzedawał się wręcz znakomicie. A na rok 1985 Jack zapowiedział nowe, lepsze modele.
I faktycznie, pojawiły się wówczas Atari 65 XE (poprawione i ładniejsze 800 XL) i 130 XE (teoretycznie większe możliwości, w praktyce dla graczy - po prostu dwa razy większa pamięć). Ale ci, co prychnęli pod nosem: "Tak się Tramiel napinał i nic specjalnego nie pokazał", szybko mieli się przekonać, że Jack jednak sięgał wyobraźnią tam, gdzie prawie nikt wcześniej nie dotarł... Ale o tym za czas jakiś, na razie wróćmy do Commodore.
Czy leci z nimi pilot?
Pozbawione charyzmatycznego szefa Commodore Business Machines, które na C-64 zarobiło około miliarda dolarów (!), trwoniło bezmyślnie twórczy potencjał i zgromadzone środki. Firma ładowała ogromną kasę w poronione pomysły, tworzyła wiele rzeczy naraz, a żadnej dobrze.
Nowe komputery C-16, C-116 i +4 okazały się totalnym niewypałem. W roku 1984 C-16 (116 to tylko jego zubożona wersja) był komputerem już przestarzałym, gorszym niż C-64! Dodatkowo zastosowano nowe interfejsy i złącza, co spowodowało brak kompatybilności urządzeń peryferyjnych z Wielkim Bratem. A Commodore +4 nie pomogły nawet wbudowane w pamięć cztery programy biurowe.
A jak Atari
Nie wiadomo, po co marnowano środki i czas na projekty typu SX-64 (ośmiobitowe komputery przenośne) czy firmowane logo CBM klony PC, które wprawdzie przynosiły zysk, ale nie na tyle wydatny, by zapewnić spółce finansowe bezpieczeństwo. Następcą C-64, którego sprzedaż zaczęła w 1985 odczuwalnie maleć, miał się okazać Commodore 128, w którym zastosowano dwa procesory (MOS 6502 i Z80). Jednak problemy techniczne spowodowały, że komputer musiał zostać wycofany ze sprzedaży. Wrócił na rynek w 1986 roku i choć sprzedawał się całkiem nieźle, to wielkiej kariery już nie zrobił. W roku finansowym 1985 Commodore poniosło straty w wysokości 237 milionów dolarów. A Atari? Było na plusie. Tramiel zapewne chichotał triumfalnie, czytając oficjalne wyniki finansowe obu firm...
Ale miga!
Reklama komputera Amiga 1000
W drugiej połowie lat 80. XX wieku było już wiadomo, że komputery 8-bitowe nie mają przyszłości. Zaczęły się prace nad komputerem 16-bitowym. Tramiel wyczuł Moc drzemiącą w małej firmie o nazwie Amiga Incorporated. Owa na targach CES'84 na zamkniętym pokazie przedstawiła prototyp komputera, noszącego nazwę Lorraine, o niespotykanych do tej pory możliwościach graficznych (słynna animacja biało-czerwonej kulki!) i dźwiękowych. Tramiel błyskawicznie próbował wykupić firmę, która zresztą nie miała nic przeciwko temu, ponieważ nie była w stanie sfinansować dalszego rozwoju prototypu.
Była tylko kwestia ceny. Amiga wypuściła akcje po 2 dol., a chytrus Jack oferował 1,60 dol. za sztukę. I gdy już prawie, prawie miał podpisany kontrakt, pojawił się nie kto inny, a... Commodore. Ktoś tam u nich miał przebłysk boskiego natchnienia. Bez targów zaoferowali za każdą akcję 4 dolary!
A jak Atari
Tramielowi opadła szczęka. A twórcy Lorraine z twarzami pokerzystów mówili: "Jak wam aż tak zależy, to kupujcie ale po 4,25". I Commodore zapłaciło bez gadania! Tramiel został na lodzie, a Lorraine weszło na rynek 23 lipca 1985 jako Commodore Amiga 1000. Jej fenomenalne, jak na owe czasy, możliwości graficzne i dźwiękowe po prostu rozwaliły tych, co mogli zobaczyć ją w akcji. Sam pamiętam, że po pierwszym kontakcie z Amigą 1000 z wrażenia nie mogłem spać. Po prostu czułem, że sięgnąłem kosmosu... Także pod względem finansowym, bo jej cena dla polskiego gracza była wręcz kosmiczna. Jeśli dobrze pamiętam, to kosztowała wówczas 1000-1500 dolarów. Przypomnę tylko, że wówczas średnia polska płaca wynosiła jakieś 20-30 dolarów.
Cena "Przyjaciółki" (bo tak należy tłumaczyć nazwę "Amiga") była barierą nie tylko dla ludzi "zza żelaznej kurtyny". Wszyscy byli nią zachwyceni, ale sprzedawała się poniżej oczekiwań. Commodore "rozmieniło" ją więc na początku 1987 r. na tańszy model A500 (zintegrowana z obudową klawiatura, wbudowana stacja dysków 3,5", o połowę mniej pamięci) dla ludu plus rozbudowana A1000 (pod nazwą A2000) dla zawodowców.
Amiga 2000 dla grafików
I to był strzał w dziesiątkę! A2000 było doskonałym sprzętem dla animatorów, stacji telewizyjnych (łącznie z TVP), grafików itd. Tricki generowane Amigą pojawiły się np. w "Robocopie", "Terminatorze II", serialach "SeaQuest" i "Babylon 5". Gracze też byli w siódmym niebie. Sprzedaż ruszyła więc niczym lawina ze szczytu Mont Blanc. To zaś połączone z drakońskimi cięciami kosztów sprawiło, że Commodore szybko stanęło na nogi i w 1987 osiągnęło najwyższe dochody od roku 1983.
Tramiel brzmi w STrzcinie
A co na to nasz Jacek? Nie poddaje się. To, że chciał kupić Amigę, nie oznacza, że nie miał planu B. Chociaż tak właściwie to kupno Amigi miało być jego planem B. Plan A zakładał bowiem stworzenie "autorskiego" komputera 16?bitowego. Prace nad nim trwały, zanim jeszcze Tramiel kupił Atari i w ogóle usłyszał o Amidze! "Cwany Jacuś" z niego, co tu kryć...
Konstruktorzy przyjęli podobne założenia jak twórcy Amigi, czyli wykorzystanie oddzielnych, wyspecjalizowanych układów do generowania dźwięku i obrazu, by odciążyć procesor. Efektem ich pracy było Atari 512 ST (liczba oznacza pamięć w KB, a litery "ST" są akronimem od angielskiej nazwy "Sixteen/Thirty-two" ["Szesnaście/ trzydzieści dwa"] odzwierciedlającej szerokość szyny danych oraz architekturę użytego w ST procesora Motorola MC68000). Gdy rozważano, jaki system operacyjny zainstalować w ST, z ofertą zgłosił się Microsoft, oferując... Windows. Kto wie, jak potoczyłaby się historia komputerowego światka, gdyby propozycja ta została przyjęta. Tak się jednak nie stało i Atari 520 ST pojawiło się w sprzedaży z własnym okienkowym systemem operacyjnym - TOS (rzekomo skrótowiec od Tramiel Operating System). Zaraz potem Atari wypuściło model 260 ST (1/4 MB RAM), lecz z powodu szybko spadających cen pamięci RAM wycofano go z oferty, a w zamian wprowadzono na rynek model 1040 ST.
Atari ST - prezentacja wideo
ST sprzedawało się świetnie (zwłaszcza w Europie, a już szczególnie w Niemczech i - później - w Polsce). Maszynka była chętnie wykorzystywana przez zawodowców - np. DTP-owcy (skład papierowej prasy) kochali ją za znakomity program Calamus i świetny firmowy monitor, muzycy za wbudowany interfejs MIDI i program Cubase. A i gracze docenili tę platformę, gdyż gier na ST było furset i jeszcze trochę.
Znów nie odważymy się ocenić, co było lepsze: Amiga czy ST. Tak po cichu wskazalibyśmy jednak na Amigę - miała zdecydowanie lepszy dźwięk, a do tego coś takiego, jak multitasking (wielozadaniowość), czyli umiejętność jednoczesnego wykonywania kilku niezależnych od siebie programów. Tak naprawdę komputer wykonywał je naprzemiennie, ale w sposób niezauważalny dla użytkownika.
Amiwisizm i STagnacja
Jak się zdaje, finansowy sukces uśpił czujność szefów i Commodore, i Atari. A i motywacja "ja wam jeszcze pokażę!" najwyraźniej nie była już taka silna jak wcześniej. W efekcie początek lat 90. XX wieku to łabędzi śpiew obu firm. Niby coś tam robiły - CBM wydłubało po długiej męce następcę A500 (Amigę 1200) oraz nieco ulepszoną A500, czyli Amigę 600. Stworzyło też konsolę CD- 32 (bebechy A1200 + napęd CD) oraz Amigę CDTV, pierwszy komputer z wbudowanym napędem CD (ale w środku i tak stara Amiga 500). Nie brakowało również takich idei, jak próba "ożenienia" C-64 z Amigą (C-64DX) albo stworzenia nowego komputera 8-bitowego (C-65). Czyli pomysłów z gatunku "no chyba was kompletnie po...kręciło!?". Ponoć C-65 nawet powstał, ale nigdy nie trafił do sprzedaży. Pojawiły się takoż ciekawe Amigi 3000 i 4000 dla zawodowców. Ale to wszystko było mało i - przede wszystkim - za późno.
Amiga 1200, gdy pojawiła się na rynku, była już przestarzała technologicznie, zaś konsola sprzedawała się kiepsko z powodu braku dobrych gier. To sprawiło, że twórcy software'u rezygnowali z tworzenia gier na tę platformę, co zniechęcało potencjalnych nabywców... i kółko się zamykało. Amiga umierała, a Commodore wraz z nią.
Atari miało podobny problem. Właściwie nie uczyniło nic spektakularnie głupiego, ba, wprost przeciwnie nawet: udało się wypuścić na rynek w 1989 pierwszą przenośną konsolę do gier z kolorowym wyświetlaczem (Lynx). A w 1990 pojawił się udany następca ST - Atari TT. Do tego stworzono zna-ko-mi-ty 32-bitowy komputer Atari Falcon. Ale to już niewiele - poza renomą - firmie dało. Czas Atari również dobiegał końca. A raczej przemijał czas, gdy ludzie chcieli kupować komputery o zamkniętej architekturze. Wraz z nim odchodzili w niebyt producenci takich maszyn.
A jak Atari
W desperackim zrywie firma próbowała powrócić do korzeni, wprowadzając na rynek konsolę Atari Jaguar w roku 1993. Wprawdzie reklamowana była jako pierwsza konsola 64-bitowa, ale jej głównym procesorem był - jak w Atari ST i Amidze 500 - MC68000 (32-bitowy). Nie zmienia to jednak faktu, że był to sprzęt bardzo zaawansowany i nie zasługiwał na porażkę, której doznał. (Szacuje się, że sprzedało się nie więcej niż 250 tys. Jaguarów). Zawiedli twórcy gier (nielicznych), którzy nie potrafili wycisnąć z urządzenia całej posiadanej mocy. Od tego momentu Atari nie liczy się już zupełnie jako producent i dystrybutor sprzętu komputerowego. Pozostałe w magazynach Falcony zakupiła firma C-LAB i sprzedawała je do wyczerpania zapasów pod nazwą C-LAB Falcon. A Commodore - 29 kwietnia 1994 roku ogłosiło upadłość.
Przeminęło z wiatrem
Dwaj wielcy rywale wpatrzeni w siebie nie zauważyli, że pod bokiem wyrósł im wielki i początkowo zupełnie niedoceniany rywal - czyli pecet. A gdy to do strzegli, było już za późno. Gracze masowo przesiadali się na nową platformę, która dużo lepiej niż ST i Amiga radziła sobie np. z grafiką stosowną w grach FPS. Tamte maszynki projektowane były z myślą o klasycznych grach 2D, a z nowymi trendami graficznymi były "troszkę" na bakier.
Atari ST kontra Amiga - porównanie mocy graficznej
Każdy posiadacz Amigi lub ST pamięta zapewne, jakiego doznał szoku, gdy po raz pierwszy widział Wolfensteina 3D czy Dooma na PC... Dla zawodowców otwarta struktura PC z możliwością prostej rozbudowy i personalizacji sprzętu była dużo bardziej kuszącą propozycją niż znakomite, ale "zamknięte" konstrukcje Commodore i Atari. Zatem i tu nastąpiła ogólna migracja.
I tak oto montowane gdzieś w tajwańskich garażach niepozorne "no logo" pecety zakończył wieloletnią i w sumie nierozstrzygniętą wojnę Commodore i Atari. Pozostały po tych firmach wspomnienia i walające się gdzieś po strychach i szafach maszynki, które dawniej były szczytem marzeń graczy. Oraz świetne gry, które do dziś żyją - czy w pierwotnym wcieleniu na emulatorach, czy też jako kolejne remake'y.
Co na to Jack Tramiel? Sprzedał Atari i ponoć nadal działa w biznesie, mimo osiemdziesiątki (z hakiem!) na karku, próbując wyprzedzić i zniszczyć konkurencję. Bo inaczej przecież żyć i działać Tramiel nie potrafi...
Smuggler
Kalendarium Commodore i Atari - następna strona
KALENDARIUM COMMODORE
1928 - narodziny Jacka Trzmiela/Tramiela
1953 - powstaje firma Commodore Portable Typewriter
1955 - powstaje Commodore Business Machines International
1971 - pierwsze kalkulatory z logo Commodore
1977 - pierwszy komputer Commodore (PET)
1980 - komputer Vic-20 - spory sukces komercyjny
1982 - komputer C-64 - gigantyczny sukces komercyjny
1983 - Tramiel opuszcza Commodore
1984 - komputery C16/116/+4 - totalne porażki!
1984 - zakup prototypu Amigi od Amiga Inc.
1985 - komputery C-128 i Amiga 1000; duże straty finansowe
1986 - ponowny debiut C-128, po usunięciu usterek
1987 - Amiga 500/2000; firma ponownie staje na nogi
1991 - Amiga 1200
1993 - konsola Amiga CD-32
1994 - bankructwo
- SID - pierwszy wyspecjalizowany układ do generowania i obróbki dźwięku montowany w komputerach,
- C-64 - najlepiej sprzedający się komputer 8-bitowy w historii,
- SX64 - pierwszy komputer przenośny z wbudowanym kolorowym monitorem,
- Amiga CDTV - pierwszy komputer z wbudowanym napędem CD.
KALENDARIUM ATARI
1972 - narodziny Atari
1973 - powstaje Pong (automat do gier)
1975 - Pong jako konsola domowa
1976 - Warner kupuje Atari
1977 - pojawia się konsola Atari VCS (potem znana jako Atari 2600)
1979 - pierwszy komputer (Atari 400)
1982 - kryzys finansowy; niesławna gra na motywach "ET"
1983 - Atari 800 XL; Atari wystawiona na sprzedaż
1984 - Jack Tramiel kupuje Atari
1985 - komputery z serii XE; 16-bitowy Atari ST
1989 - Atari Lynx (przenośna konsola)
1990 - Atari TT
1991 - Atari Falcon
1993 - konsola Atari Jaguar; firma przestaje produkować sprzęt komputerowy
1996 - Atari łączy się z producentem twardych dysków, firmą JTS
1999 - Hasbro wykupuje Atari od JTS
2001 - Infogrames odkupuje prawa do marki Atari od Hasbro
2009 - Infogrames zmienia swoją nazwę na... Atari!
Co zawdzięczamy Atari?
- Rozpoczęcie ery "domowych gier wideo",
- Pong - klasyczna, wiecznie żywa gra,
- Lynx - pierwsza przenośna konsola do gier z kolorowym ekranem.