Mózg "wiąże" nogi sportowcom
W sporcie liczą się nie tylko mięśnie, ale i głowa - z takim poglądem często się spotykamy. Uważa się, że silna psychika może skłonić organizm do osiągnięcia jeszcze lepszych wyników. Wygląda jednak na to, że w sportach wymagających ekstremalnego wysiłku mózg raczej ogranicza możliwości naszych mięśni.
Badania naukowców z Uniwersytetu w Zurychu i Swiss Federal Institute of Technology w Zurychu pokazują, że mózg w chwili największego wysiłku ogranicza pracę mięśni, by nie doszło do przekroczenia możliwości organizmu. To, co odczuwamy jako zmęczenie, nie jest więc procesem ograniczonym do tkanki mięśniowej.
Seria trzech eksperymentów pokazała, że sygnały zmęczenia docierające do mózgu z mięśni aktywują rejony odpowiedzialne za reakcję na zagrożenie i za ich pośrednictwem zmniejszają aktywność w obrębie kory ruchowej, która z kolei steruje aktywnością mięśni.
Próbowali oszukać mózg
W pierwszym doświadczeniu stwierdzono, że impulsy płynące z mięśni do mózgu, podobne, jak te niosące informację o bólu, tłumią aktywność kory ruchowej w czasie szczególnie wyczerpujących ćwiczeń. Gdy ochotnicy wykonywali ćwiczenia w częściowym znieczuleniu, mogli zdobyć się na większy wysiłek.
Drugi eksperyment polegał na badaniu aktywności mózgu ochotników z pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Udało się dzięki niemu zaobserwować w obszarze wzgórza i kory wyspowej wzrost aktywności bezpośrednio poprzedzający przerwanie wyczerpujących ćwiczeń. Oba te rejony analizują impulsy, które mogą oznaczać zagrożenie dla organizmu, takie jak ból, czy głód.
Podczas trzeciego doświadczenia, udało się z kolei potwierdzić, że impulsy prowadzące do ograniczenia aktywności mięśni docierają do kory ruchowej właśnie za pośrednictwem kory wyspowej. U ochotników ćwiczących na rowerze stacjonarnym w miarę postępującego zmęczenia zaobserwowano wzrost intensywności komunikacji między korą wyspową a korą ruchową.
Odkrycie sugeruje, że na większy wysiłek mogą pozwolić sobie sportowcy, których mózg... mniej kontroluje sytuację. Oby nie okazało się wstępem do nowych metod dopingu.
Grzegorz Jasiński