Fatalne wieści dla Ukrainy. Rosja używa nowej wyrzutni pocisków termobarycznych TOS-2

Rosyjskie media opublikowały materiał filmowy przedstawiający bojowe rozmieszczenie w Ukrainie systemu TOS-2 "Tosoczka". To fatalne wieści dla Kijowa, który od początku wojny mierzy się poprzednią wersją tej wyrzutni rakiet termobarycznych.

Rosyjskie media opublikowały materiał filmowy przedstawiający bojowe rozmieszczenie w Ukrainie systemu TOS-2 "Tosoczka". To fatalne wieści dla Kijowa, który od początku wojny mierzy się poprzednią wersją tej wyrzutni rakiet termobarycznych.
Fatalne wieści dla Ukrainy. TOS-2 na froncie /Twitter/Status-6 (Military & Conflict News) za RIA Novosti /materiały prasowe

Po raz pierwszy o rozmieszczeniu w Ukrainie systemów TOS-2 "Tosoczka" usłyszeliśmy już w maju ubiegłego roku, kiedy informacje takie, powołując się na "źródła w organach ścigania", podała rosyjska agencja informacyjna TASS. Do tej pory w mediach nie pojawiły się jednak żadne nagrania dokumentujące jego aktywność na froncie, więc mógł być to jedynie zabieg propagandowy. Dziś "ciężki miotacz ognia" ponownie jest na językach, bo RIA Novosti podzieliło się nagraniem, które dokumentować ma bojowe użycie TOS-2 w Ukrainie. I jeśli tym razem faktycznie zostało nakręcone na froncie, nie są to dobre wieści dla ukraińskich sił zbrojnych, które od początku wojny polują na poprzednią wersję tego systemu, czyli TOS-1. 

Reklama

TOS-2 to poważne zagrożenie dla Ukraińców

Jak mogliśmy zobaczyć na nagraniach z początku października, salwa z tej broni potrafi w kilka sekund dokonać potwornych zniszczeń i pozbawić życia każdego, kto znajdzie się w pobliżu. Mamy bowiem do czynienia z wyrzutnią, która potrafi miotać przerażające pociski z ładunkiem termobarycznym. Po ich uderzeniu następują dwa wybuchy - pierwszy rozprasza chmurę paliwa z toksycznymi materiałami, a drugi ją rozpala, tworząc ognistą eksplozję. Bo siłą niszczenia bomby termobarycznej, zwanej też bombą próżniową, nie jest ładunek wybuchowy, lecz temperatura oraz ciśnienie i to najczęściej właśnie skok tego ostatniego zabija. W trakcie zderzenia z celem powstają także kula ognia powodująca rozległe oparzenia oraz długo trwająca fala uderzeniowa, która wnika do wnętrz budynków i wędruje korytarzami, co jest zabójcze dla ludzi chroniących się w domach, piwnicach czy w bunkrach.

Tosoczka, czyli ciężki miotacz ognia jeszcze skuteczniejszy

I niestety system TOS-2, będący następcą TOS-1 oraz jego późniejszych modernizacji (jak TOS-1A), którego oficjalna prezentacja odbyła się podczas defilady z okazji Dnia Zwycięstwa w 2020 roku, gdzie zaprezentowano cztery egzemplarze, jest jeszcze bardziej niebezpieczny. Producent skupił się tu m.in. na ulepszeniach w zakresie podwozia kołowego, aby zwiększyć mobilność i wydajność operacyjną systemu.

W efekcie podstawowe wyposażenie zostało przeniesione z podwozia czołgu na platformę kołową, a konkretnie podwozie "Ural" z opancerzoną kabiną, chroniącą przed odłamkami i ostrzałem z broni krótkiej. Pod maską znalazł się wielopaliwowy silnik wysokoprężny o mocy 440 KM, który pozwala na osiągnięcie maksymalnej prędkości 100 km/h.

Z tyłu pojazdu zamontowana jest wyrzutnia rakiet składająca się z trzech rzędów kontenerów startowych po 8 rakiet każdy, z których mogą być odpalane pociski z głowicami termobarycznymi i zapalającymi. Załoga może też korzystać z dźwigu do przeładunku rakiet, nowego skomputeryzowanego systemu kierowania ogniem (FCS), inercyjnego systemu nawigacji oraz systemu namierzania celów.

Inne znaczące ulepszenia TOS-2 obejmują zwiększenie zasięgu pocisków do 15 kilometrów (z 3 km w TOS-1 i 10 km w TOS-1A), co pozwala na włączenie wyrzutni do wspólnych operacji wojskowych bez zagrożenia dla własnych wojsk, a także poprawę precyzji i skuteczności głowic termobarycznych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: TOS-1A | broń termobaryczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy