Rudy 102 na wojskowej emeryturze w Poznaniu

​To prawdopodobnie najważniejszy bohater hitu epoki czarno-białej telewizji: stojący w poznańskim Muzeum Broni Pancernej - czołg "Rudy". Najważniejszy, bo gdyby go nie było, Janek, Gustlik, Grigorij i Olgierd z serialu "Czterej pancerni i pies" musieliby ruszyć na Berlin na rowerach.

Rudy 102 to kawał historii - i to nie tylko polskich seriali. Teraz będzie można go zobaczyć na własne oczy, a nawet dotknąć
Rudy 102 to kawał historii - i to nie tylko polskich seriali. Teraz będzie można go zobaczyć na własne oczy, a nawet dotknąćEast News

Zniszczony w trakcie walk o Poznań w 1945 roku. Później służący, z wyciętymi fragmentami pancerza, jako pomoc naukowa dla przyszłych czołgistów - kto by pomyślał, że zwykły czołg średni T34/85 stanie się tak znaną i odwiedzaną do dziś gwiazdą filmową?
Fani ekranizacji książki Janusza Przymanowskiego z właściwie wszystkich kontynentów pielgrzymują do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu, gdzie mieści się Muzeum Broni Pancernej. Tam właśnie parkuje bohater serialu kręconego blisko pół wieku temu.

Miłośnik serialu i autor książki "Czterej pancerni i pies. Przewodnik po serialu i okolicach" Marek Łazarz przyznaje, że maszyna stojąca w Poznaniu to absolutnie największy (również dosłownie) eksponat filmowy i pamiątka po znanym serialu. Jego zdaniem to też prawdopodobnie jedyny w Polsce, dostępny obecnie zwiedzającym czołg, który wcielił się w "Rudego". Jak się okazuje, w znanym serialu "Czterej pancerni i pies" czołgów z numerem taktycznym 102 było wiele.

- Dzięki niewielkim numerom seryjnym odlewanym na boku wieży czołgu, naliczyłem w trakcie oglądania serialu osiem maszyn, choć nie można wykluczyć, że mogło ich być jeszcze więcej. Poza Poznaniem nie już ma więcej "Rudych" a przeszukałem cały kraj. Jeszcze tylko Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach ma czołg, który zagrał "Rudego" prawdopodobnie w jednej scenie odcinka "Rozstajne drogi" - powiedział Łazarz.

Ten stojący w Poznaniu jest o tyle specyficzny, że na ekranie widzimy go wyłącznie od środka. Czołg nie jeździ, nie strzela, przy produkcji filmu posłużył wyłącznie jako "wnętrza" - to dlatego, że ma powycinane w pancerzu otwory. Zrobiono je oczywiście długo przed realizacją filmu, przyszli czołgiści uczyli się na takim modelu, w jaki sposób działa czołg.

Słynny "Rudy" nie był jednym pojazdem. W jego rolę wcieliło się aż kilka czołgów
Słynny "Rudy" nie był jednym pojazdem. W jego rolę wcieliło się aż kilka czołgówEast News

Jak wyjaśnia Marek Łazarz, poznański egzemplarz filmową karierę rozpoczął, gdy czterej pancerni byli już popularni. Został "odkryty" w 1967 roku, po premierze pierwszej serii filmu.

- Po ogromnym sukcesie pierwszych ośmiu odcinków, realizatorzy pojechali do Poznania po odbiór odznaczeń. Tam, w szkole wojskowej, mogli zobaczyć stojący model i zdecydować o wykorzystaniu go przy produkcji dalszych części serialu. W trakcie zdjęć wystarczyło przysłaniać otwory w pancerzu pozostawiając tę jedną - dla operatora kamery - powiedział.

W pierwszych ośmiu odcinkach filmowcom do pracy posłużyła drewniana makieta zbudowana w wytwórni we Wrocławiu. Ponoć aktorom zmiana wcale się nie podobała - w prawdziwym czołgu było im zdecydowanie ciaśniej niż w drewnianej makiecie.

I choć od premiery serialu minęło wiele lat, "Czterech pancernych" oglądają kolejne pokolenia, apetyt miłośników czwórki, psa i ich czołgu na zobaczenie i dotknięcie "prawdziwego Rudego" nie słabnie.

Maszynę nie tak dawno podziwiał prezydent Bronisław Komorowski. Wcześniej zachwycał się nim goszczący w poznańskiej jednostce rumuński generał, który przyznał, że "Czterej pancerni" należeli do jego ulubionych seriali w rumuńskiej tv.

- Do Poznania przybyła też mongolska ekipa filmowa, która pytała o "Rudego". Trzeba było na gwałt załatwiać w wojsku stosowne pozwolenia, by dziennikarze mogli wjechać do CSWL i zobaczyć czołg. Jak się okazało "Czterej pancerni" są świetnie znani także w Mongolii" - powiedział szef Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej Jan Mazurczak.

"Rudy" z Poznania zagrał też w kilku innych polskich i zagranicznych produkcjach. Wykorzystał go m.in. Filip Bajon realizując w 1996 roku film "Poznań 1956".

Kustosz Muzeum Broni Pancernej mjr Tomasz Ogrodniczuk powiedział, że całą ekspozycję rokrocznie ogląda ok. 20 tys. osób z kraju i świata. To sporo, bo placówka działa na terenie normalnie funkcjonującej jednostki wojskowej. Fakt, że muzeum nie ma stałych godzin pracy, zaś by zobaczyć ekspozycję trzeba osobno umawiać się na zwiedzanie powoduje, że "Rudy" i inne stojące na ekspozycji skarby nie są tak promowane, jak by być mogły.

- Trudno jest promować atrakcje, które nie są powszechnie dostępne. To muzeum ma znakomitą wystawę z absolutnymi unikatami, potencjał turystyczny w tym jest ogromny. Pewnie mało kto w Polsce nie chciałby zobaczyć znanej z serialu maszyny - powiedział Jan Mazurczak.

Wojsko nie mówi głośno, co zamierza zrobić z unikatowymi zbiorami muzeum, wiadomo jednak, że są pewne plany, by "Rudy" i inne czołgi były turystom szerzej dostępne.

Trzeba mieć nadzieję, że już wkrótce "Rudy" będzie udostępniony wszystkim chętnym
Trzeba mieć nadzieję, że już wkrótce "Rudy" będzie udostępniony wszystkim chętnymEast News
PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas