Skutki uboczne po szczepieniu przeciw COVID-19? Ponad 60% to efekt nocebo

Naukowcy Beth Israel Deaconess Medical Center opublikowali właśnie wyniki badań sugerujące, że większość skutków ubocznych po szczepieniu przeciw COVID-19 zgłaszanych w czasie testów klinicznych to efekt nocebo.

Naukowcy są przekonani, że skutki uboczne szczepień to w dużej mierze efekt nocebo
Naukowcy są przekonani, że skutki uboczne szczepień to w dużej mierze efekt nocebo123RF/PICSEL

Metanaliza 12 testów klinicznych szczepionek przeciw COVID-19, przeprowadzona przez badaczy Beth Israel Deaconess Medical Center, czyli placówki naukowej związanej z Harvard Medical School, ujawniła, że większość pojawiających się w czasie testów klinicznych skutków ubocznych to efekt nocebo.

Czym on jest? Większość osób kojarzy placebo, czyli dziwny fenomen pozytywnych skutków zdrowotnych wywołanych substancją obojętną, jeśli tylko pacjent jest "oszukany" że przyjmuje faktyczne leki. A skoro są pozytywne skutki, to muszą być i negatywne - to właśnie nocebo, czyli efekty uboczne wywołane najczęściej przez negatywne nastawienie pacjenta do terapii.

To nocebo dpowiada za większość skutków ubocznych szczepień przeciw COVID-19

W nowym badaniu pod lupą znalazło się 12 testów klinicznych, w których brało udział łącznie ponad 45 tys. osób - 22 578 należało do grupy placebo, a 22 802 do grupy aktywnej.

Czy ten ból w miejscu wkłucia to przypadkiem nie nocebo?
Czy ten ból w miejscu wkłucia to przypadkiem nie nocebo?123RF/PICSEL

Po pierwszej dawce ponad 35% osób z grupy placebo zgłaszało systemowe skutki uboczne (uogólnione, oddalone od miejsca wkłucia), jak gorączka, ból głowy czy zmęczenie, a 16% miejscowe, jak ból w miejscu wkłucia, zaczerwienienie czy świąd. 

Skutki uboczne po leczeniu placebo są powszechne w próbach klinicznych. Zebranie dowodów tych reakcji nocebo w testach klinicznych szczepionek jest bardzo ważne dla szczepień przeciw COVID-19 na całym świecie, bo obawy przed skutkami ubocznymi to jeden z powodów odwlekania szczepienia
komentuje autorka badań, Julia Haas.

Dla porównania u osób zaszczepionych 46% pacjentów zgłaszało co najmniej jeden z objawów systemowych i niemal dwie trzecie informowały o miejscowych skutkach ubocznych.

I chociaż grupa ta faktycznie otrzymała szczepionkę przeciw COVID-19, to nawet tutaj zdaniem badaczy duża część negatywnych skutków jest efektem nocebo - w gruncie rzeczy szacują je łącznie na 76% wszystkich!

Systemowe skutki uboczne w grupie placebo zmalały po drugiej dawce do 32% osób, a lokalne do 12%, podczas gdy w grupie zaszczepionej urosły do odpowiednio 61 oraz 73%. Naukowcy przekalkulowali więc, że po drugiej dawce nocebo odpowiada za 52% zgłoszonych skutków obocznych, czyli w kontekście całych badań mówimy już o 64%.

A skąd ten wzrost zgłoszonych skutków ubocznych po drugiej dawce w grupie szczepionej? Może wynikać faktycznie ze specyfiki szczepionki, a może też być powodowany faktem, że wyższy współczynnik niepożądanych objawów po pierwszej dawce negatywnie nastawił pacjentów, szczególnie że systemowe objawy typu ból głowy czy zmęczenie, są znane z dużej wrażliwości na nocebo, m. in. dlatego, że pojawiają się jako najpowszechniejsze skutki uboczne w każdej ulotce dotyczącej szczepień.

Dowody sugerują, że takie informacje mogą spowodować przypisywanie przez pacjentów typowych codziennych doznań szczepieniu albo uczucie niepokoju, które powoduje superwrażliwość na jakiekolwiek reakcje ze strony organizmu
tłumaczy jeden z autorów badań, Ted Kaptchuk.

Może więc nie informować pacjentów o skutkach ubocznych? Zdaniem badaczy taka wiedza może wzmacniać nocebo, ale jednocześnie nie można zatajać takich informacji, bo medycyna opiera się na zaufaniu. Zamiast tego warto poinformować opinię publiczną, że duża część pojawiających się w czasie testów klinicznych skutków ubocznych to nocebo, co może z jednej strony poprawić komunikację na linii pacjenci-lekarze, a z drugiej zredukować liczbę faktycznie zgłaszanych efektów niepożądanych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas