Iluzja otwartego oprogramowania

Oprogramowanie open source, które ma być alternatywą dla Windows i innych płatnych systemów, okazuje się nie do końca otwarte. Do takich wniosków doszedł Florian Mueller - uznany guru open source.

Florian Mueller to postać doskonale znana w europejskim świecie informatyki. W 2004 roku był organizatorem protestu w Unii Europejskiej przeciwko wprowadzaniu patentów na oprogramowanie. To on wymyślił i zorganizował stronę nosoftwarepatents.com, za co otrzymał kilka europejskich nagród i wyróżnień.

Jest też programistą i promotorem wolnego oprogramowania, związany był z popularną bazą danych MySQL. Rzec by można - prominentna postać w branży, której przez lata obawiali się zapewne prawnicy Microsoftu, gdyż wytykał tej firmie wszelkie niedociągnięcia w zakresie interoperacyjności, otwartości i niechęć do standaryzacji. Czy jednak tylko Microsoftu?

"Gang hipokrytów"

Florian Mueller opublikował 21 lipca 2010 roku na swoim blogu tekst, w którym piętnuje hipokryzję wielkich korporacji - rzekomo wspierających zarówno wolne oprogramowanie, jak i otwarte standardy. Nazywa je ostro, mówi o "gangu hipokrytów".

Pisze: "Twierdzą, że wspierają otwarte oprogramowanie i interoperacyjność (współpraca między różnymi systemami i standardami - przyp. red.). W rzeczywistości OpenForum Europe i jego członkowie podążają za swoimi komercyjnymi interesami. Nazywają siebie otwartymi, ale takimi nie są. Żądają interoperacyjności, kiedy to inni mają się otworzyć. Odmawiają jej, kiedy w grę wchodzą ich własne interesy".

Reklama

Idzie on dalej i nazywa firmy po imieniu, wyliczając ich grzechy. Zaczyna od IBM i ich sądowej sprawy przeciwko francuskiej firmie opensourcowej TurboHercules. Ta ostatnia naruszyła interesy giganta oferując oprogramowanie na platformę mainframe (wielkie, zaawansowane komputery używane dla krytycznych aplikacji - przy. red.).

I tu żarty się skończyły - nie tylko nie ma mowy o żadnej interoperacyjności, ale wręcz odmówiono Francuzom współpracy na jakichkolwiek warunkach. Mainframy przynoszą połowę wielomiliardowego zysku IBM - zauważa Mueller. Otwartość? Jaka otwartość? Interoperacyjność? Jaka interoperacyjność? Spotkamy się w sądzie!

Manipulacja przy pomocy UE

Kolejną firmą krytykowaną przez Muellera jest Oracle. Pisze on, że wszystkie przynoszące przychód produkty tej firmy to oprogramowanie o zamkniętym kodzie.

- Jak taka firma może być wiarygodnym obrońcą wolnego oprogramowania? - pyta. I podaje przykład - bezpłatne oprogramowanie ongiś przygotowane przez Sun Micrososystem do czytania formatu ODF jest obecnie oferowane za 90 dolarów (Sun został kupiony przez Oracle).

Oberwało się także Google, który dużo mówi o otwartości i wspieraniu otwartego oprogramowania, ale ma zastanawiająco mało do powiedzenia w tych sprawach tam, gdzie ma niemal monopol, czyli w wyszukiwarkach. RedHat opisany jest jako - skorzystajmy z tego popularnego w Polsce określenia - "przystawka" do IBM.

Co wynika z tego materiału? Z jednej strony można zacząć mieć wątpliwości co do szczerości wsparcia przez wielki biznes idei takich jak wolne oprogramowanie. Tak długo, jak niesione na sztandarach hasła interoperacyjności i otwartości będą działały przeciw np. Microsoft, tak długo będą wspierane przez jego konkurentów takich jak IBM czy Google.

Amerykańskie firmy rozgrywają administrację europejską do swoich własnych biznesowych wojen. Notabene, za nasze, europejskich podatników pieniądze! Ciekawe dlaczego nie robią tego na własnym podwórku.

Pożyteczny idiota?

I jeszcze jedno. Florian Mueller, jedna z czołowych postaci ruchu, dla którego "czarnym ludem" był Microsoft, nagle zrozumiał, że wsparcie jakie otrzymywał, że nagłośnienie jakie było jego udziałem, nie było autentyczne.

Florian Mueller pojął, że nie stał na czele rzeszy zaangażowanych społeczników, ale był tzw. pożytecznym idiotą na usługach korporacyjnego marketingu rzekomych sojuszników wolnego oprogramowania w grze rynkowej między gigantami. Chyba mu się smutno zrobiło z tego powodu. Ciekawe, czy jest w tym uczuciu odosobniony.

Spróbujmy zakończyć jednak pozytywnie. Microsoft został przez Unię Europejską zmuszony do znacznie większej otwartości, niż się tej firmie kiedykolwiek wydawało. Musieli zainstalować ekran wyboru przeglądarki, musieli przekazać protokoły komunikacyjne każdemu, kto się zgłosi, a zamiast zamkniętego formatu .doc stosują OpenXML, standard ISO.

To kto następny będzie musiał postąpić podobnie? Google? Apple? IBM?

-----

Oprogramowanie open source (wolne oprogramowanie) - bezpłatny w użytkowaniu software, który jest promowany jako alternatywa dla płatnego oprogramowania i prezentowany na gruncie swojej wyższości technicznej.

Źródło informacji

Komputer w Firmie
Dowiedz się więcej na temat: Iluzje | Microsoft | firmy | Google | otwarte | IBM | iluzja | Mueller | open-source | Oprogramowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy