NAJCIEKAWSZE POCIĄGI ŚWIATA

Monstra na torach. Najbardziej spektakularne pociągi wojenne w historii

Stalowe giganty z masą dział, prowizoryczne samoróbki, czy maszyny mogące wystrzelić broń masowej zagłady. Pociągi przez lata stanowiły jedną z ważniejszych broni wielu armii. W niektórych przetrwały w tej formie aż do… 2005 roku.

Kolej stanowiła rewolucję dla wszystkich armii na świecie. Do dziś służy jako ważny element w logistyce, co pokazują m.in. ostatnie dostawy broni do Ukrainy. Jednak wcześniej tabory kolejowe były dla wojska jeszcze ważniejsze, często stanowiąc broń samą w sobie. Po szynach poruszały się prawdziwe monstra, które wyposażone były w karabiny, działa, a nawet broń nuklearną. Przedstawiamy najbardziej spektakularne pociągi wojenne w historii.

Pierwsze pociągi pancerne w historii

Konstrukcje będące pierwowzorami pociągów pancernych powstawały już w I połowie XIX wieku w Europie. Jednak to wojna secesyjna była pierwszym konfliktem, gdzie je wykorzystano.

Reklama

Najbardziej znany i udokumentowany wynalazek stanowił używany przez południowców "Dry Land Merrimac". Był on baterią artyleryjską z 32-funtową haubicą, zamontowaną na płaskim wagonie. Jako pierwszy posiadał opancerzenie, co czyniło go swoistym protoplastą pociągu pancernego, który został wykorzystany w boju.

Według zapisków świadków Północ w 1861 roku zbudowała opancerzony wagon nazwany "Railroad Battery", który miał bronić pociągów trasy kolejowej od Baltimore do Filadelfii. Według opisów wagon był uzbrojony w 24-funtową haubicę. Za opancerzenie posłużyły drewniane deski o grubości 6 centymetrów.

Pomysł opancerzonych i uzbrojonych wagonów wojny secesyjnej rozwinęli Brytyjczycy podczas wojny brytyjsko-egipskiej i II wojny burskiej. Konflikty te uformowały ideę pociągów pancernych, gdzie wykorzystywano je na masową skalę. Początkowo były to improwizowane konstrukcje z przyczepionymi blachami, za którymi mogli chować się transportowani żołnierze. Z czasem zaczęto jednak tworzyć specjalne pociągi przeznaczone do walki.

Zaamurec. Postrach Europy i Azji, który możesz dziś zobaczyć

Wraz z rozwojem kolei wiele krajów zaczęło inwestować w rozwój opancerzonych pociągów. Ich szczególny czas przypadł na I Wojnę Światową. Upodobała je sobie przede wszystkim Carska Rosja, która widziała w nich idealną broń do obrony rozległych terenów. W całej armii jej pociągów pancernych wyróżniał się Zaamurec. Skonstruowany w 1916 roku w Odessie, uzbrojony był w dwa obrotowe działa kalibru 57 mm oraz osiem karabinów maszynowych. Dwa silniki Fiata o łącznej mocy 120 koni pozwalały mu rozwinąć prędkość 45 km\h. Gdy wszedł do służby, był prawdziwym monstrum, siejąc postrach wśród wojsk austro-węgierskich na polach Galicji.

W 1918 uzbrojono go w mocniejsze działa 76,2 mm. Walczył jeszcze z Niemcami, ale jego dzika jazda rozpoczęła się podczas rosyjskiej wojny domowej. Zaamurec wziął w niej udział po stronie bolszewików, którzy nadali mu bardziej socjalistyczną nazwę — Lenin.

Lenin zwalczał Białych Rosjan, wiernych ideom caratu. W pewnym momencie pociąg wysłano z brygadą do Symbirska w celu rozbicia Legionu Czechosłowackiego, który próbował przedostać się do Władywostoku. Podczas walki Czesi i Słowacy nie przerazili się rosyjskiego potwora i go unieszkodliwili. Po tym postanowili go przejąć.

Pod flagą czechosłowacką Zaamurec ochrzczony został jako Orlik. Pomógł Legionowi w drodze do Władywostoku, a tam został oddany Białym Rosjanom. Gdy wojna domowa zakończyła się ich porażką, uciekli do Mandżurii wraz z pociągiem. Powitał ich chiński watażka Zhang Zuolin, rządzący kliką Fentiang. Wykorzystał on Zaamurec do walki z o władzę w Chinach.

Zaamurec używany przez Chińczyków określany był jako Train No. 105. Walczył jeszcze podczas chińskiej wojny domowej, aż wpadł w ręce Japończyków w 1931 roku. Po tym nie wiadomo co się z nim stało. Może został zniszczony w czasie kolejnych walk albo po prostu został zezłomowany. Zaamurec przez całe swoje życie był niezwykłą maszyną, siejąc strach w sercach wrogów, których miał zresztą wielu, w zależności, pod jaką flagą akurat służył.

Ciekawostką jest, że mimo iż nie wiemy, co stało się z prawdziwym pociągiem, dziś możemy zobaczyć wzorowany na nim model w grze Battlefield 1.

Piłsudczyk i Śmiały. Pociągi, które wywalczyły polską niepodległość

Polacy mieli pokaźny arsenał pociągów pancernych. Wiele z nich pochodziło jeszcze z czasów I wojny światowej, kiedy służyły w armiach dotychczasowych zaborców. Polskim oddziałom, które walczyły o niepodległość, udawało się przejmować niektóre maszyny. Jedną z nich był pociąg armii austro-węgierskiej modelu Pz. Zug V, z dwoma wagonami artyleryjskimi. Polacy przemianowali je na dwa pociągi pancerne: Piłsudczyk i Śmiały, które były jednymi z wielu pancernych pociągów II RP.

Na główne uzbrojenie pociągów składały się po jednej haubicy 100 mm, armaty 75 mm i 9-12 karabinów maszynowych. Piłsudczyk i Śmiały stanowiły jedne z najpotężniejszych maszyn pierwszej pancernej pięści polskiej armii. Szybko pokazały swoją wartość.

Powstaniu II Rzeczpospolitej towarzyszyły ciężkie walki o granice. Piłsudczyk, jak i Śmiały po raz pierwszy pod polską flagą walczyły w bitwie o Lwów. Obie maszyny okazały się kluczowe we wsparciu polskich obrońców podczas oblężenia. Wykorzystywano ich mobilność do utrzymania łączności Lwowa z Przemyślem.

Piłsudczyk i Śmiały odegrały szczególną rolę podczas wojny polsko-bolszewickiej. Pociągi pojawiły się na froncie litewsko-białoruskim w kwietniu 1919 roku. Wspierały one natarcie polskich oddziałów m.in. w walkach o Młodeczno, Dyneburg czy pod Połockiem. Po raz pierwszy ścierały się także z sowieckimi pociągami pancernymi.

Początkowo radziły sobie bardzo dobrze, ale wraz z sowiecką ofensywą musiały walczyć w coraz trudniejszych warunkach, wspierając samotne oddziały. Ciągle jednak walczyły z rosyjską nawałą. Piłsudczyk i Śmiały wsparli obronę Warszawy, przyczyniając się tym do obrony polskiej niepodległości. W walce o granice Piłsudczyk wziął także udział w III Powstaniu Śląskim.

W międzywojniu oba pociągi służył jako jednostki szkoleniowe. Wyposażono je także w dodatkowe wagony z czołgami FT-17 oraz tankietkami TK-3. Wzięły udział w kampanii wrześniowej 1939 roku, kiedy Śmiały miał znaczący udział w bitwie nad Mokrą i obronie Lwowa. Pociągi stanowiły swoisty symbol polskich pociągów pancernych, które pomogły odzyskać nam niepodległość w latach 1918-1921, ale były przestarzałe, gdy musiały jej bronić w 1939 roku.

Krajina Express. Serbski Frankenstein

Po II wojnie światowej pociągi pancerne odeszły do lamusa. Wydawałoby się, że w latach 90. zbudowanie i użycie w boju takiej maszyny było niemożliwe. Inaczej myśleli Serbowie podczas wojny w Chorwacji. Stworzyli bowiem wtedy coś rodem z Mad Maxa, budując pociąg uzbrojony w chyba każdą broń stworzoną od II wojny światowej.


Nazwa Krajina Express odnosiła się do Republiki Serbskiej Krajiny, samozwańczego państwa Serbów powstałego na terytorium Chorwacji po jej odejściu z Jugosławii. Express powstał na początku wojny w 1991 roku z inicjatywy robotników kolei w miejscowości Knin.

Z początku składał się z dwóch wagonów, uzbrojonych w działa przeciwlotnicze z II wojny światowej. Jednym z nich był niemiecki Flak 38 kalibru 20 mm, a drugim działo Bofors kalibru 40 mm. Same wagony były chronione przez worki z piaskiem i prowizoryczne metalowe blachy. Tuż przed wyruszeniem w pierwszą walkę pociąg został jeszcze dozbrojony w wyrzutnię kierowanych pocisków ppanc. 9M14 Malutka z wozu BWP.


Krajina Express służył przez całą wojnę do 1995 roku. Był przy tym modyfikowany i dozbrajany w coraz to dziwniejszą broń. W 1992 zamontowano na nim radziecką 76 mm armatę ZIS-3, wprowadzoną do służby podczas II wojny światowej. Najdziwniejszym ulepszeniem była wieża z amerykańskiego niszczyciela czołgów Hellcat, który także czasy swojej świetności miał podczas II wojny światowej.

Na wyposażeniu Krajina Express znalazły się jeszcze m.in.: wyrzutnia rakiet UB-32 z radzieckich samolotów i helikopterów, amerykańskie karabiny maszynowe M2 Browning oraz jugosłowiańska broń jak działo plot. Zastava M-55 czy moździerz M-74. Krajina Express był więc swoistym militarnym Frankensteinem. Jednak pamiętać trzeba, że Jugosławia przed rozpadem posiadała bardzo różne wyposażenie, więc znalezienie broni nie stanowiło problemu.

Białe pociągi, czyli nuklearne tabory Zimnej Wojny

Prócz paru przypadków jak właśnie Krajina Express, od II wojny światowej kolej w wojsku zaczęła stanowić tylko formę transportu. Jednak wobec ery atomu część pociągów miała dla armii szczególne przeznaczenie. Od 1951 roku w USA były to tzw. białe pociągi, które przewoziły pociski nuklearne z fabryki.

Z pozoru pociągi te wyróżniały się tylko charakterystycznym kolorem swoich wagonów. Te były jednak stworzone ze specjalnego pancerza, mogącego wytrzymać ciężki atak. Na dodatek wagony z pociskami przemieszane były z wagonami ochronnymi, gdzie znajdowali się uzbrojeni ochroniarze. Białe pociągi mogły jechać maksymalnie 45 km\h i poruszały się głównie po dwóch drogach: z Amarillo do Bangor w stanie Waszyngton, gdzie pociski dostarczano do bazy okrętów podwodnych w Puget Sound i z Amarillo do Charleston w Karolinie Południowej, gdzie dostarczano je do okrętów podwodnych pływających na Oceanie Atlantyckim.

Białe pociągi wzbudziły jednak krytykę amerykańskich obywateli. Sprzeciwiali się temu, że często niedaleko ich domów przewożona jest broń nuklearna. Na początku rząd USA postanowił zmienić kolory pociągów, aby trudniej było je identyfikować. Ostatecznie w 1986 roku do transportowania pocisków nuklearnych zaczęto używać mniej rzucających się w oczy ciężarówek, a białe pociągi wycofano ze służby.

BŻRK. Pociąg jako wyrzutnia międzykontynentalnych rakiet balistycznych

Podczas gdy Amerykanie w czasach Zimnej Wojny wykorzystywali pociągi do transportu pocisków nuklearnych, Rosjanie poszli o krok dalej. Postanowili uczynić z pociągów platformę do wystrzeliwania pocisków nuklearnych. I co najlepsze udało im się to na tyle, że wynalazek był w służbie armii aż do początku XXI wieku.

Prace nad Bojowym Kolejowym Kompleksem Rakietowym (BŻRK) rozpoczęto w latach 80. Miał on być platformą do wystrzeliwania pocisków międzykontynentalnych RT-23UTTCh. Pociski te specjalnie opracowywano jako ICBM, który mógł być wystrzeliwany z wielu różnych systemów startowych. Kolej była jednym z nich.

Na BŻRK składały się trzy zmodyfikowane lokomotywy klasy M62, ciągnące 17 wagonów, w których znajdowała się komunikacja, systemy dowodzenia, namierzania no i same moduły startowe pocisku. Aby pociąg mógł jeździć po torach całego ZSRR, zastosowano trójwagonowy system sprzęgania modułów startowych, rozkładający równomiernie masę zwiększoną przez pocisk. Sam pociąg mógł działać autonomicznie przez 28 dni.

Z zewnątrz każdy mógłby pomyśleć, że BŻRK był zwykłym pociągiem pasażerskim. Nikt nie uwierzyłby, że w każdym momencie mógł wyłonić się z niego międzykontynentalny pocisk z głowicą nuklearną.

BŻRK z RT-23 weszły do służby, a ich produkcja skończyła się wraz z zaprzestaniem produkcji pocisków. Z czasem były one wycofywane, jednak w aktywnym uzbrojeniu Rosji pociągi utrzymały się aż do 2005 roku. Idea "nuklearnego pociągu" nie umarła jednak w Moskwie i według doniesień w zeszłym dziesięcioleciu istniały prace nad nowym BŻRK, oznaczonym Barguzin. Miały jednak zostać definitywnie przerwane w 2017 roku. Kto wie, może Rosjanie zastąpili je innym "cudownym" pomysłem w postaci powrotu do idei pociągów pancernych. Jeden z nich przecież niedawno przedstawili jako "nowa" broń wojny w Ukrainie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pociąg | wojsko | wojskowość | militaria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy