Do czego mogą służyć męskie gatki?
Amerykanie opierają prognozy gospodarcze na długości spódnic i figurze modelek "Playboya", w Wielkiej Brytanii natomiast zaczęto wróżyć z koloru męskiej bielizny. Jeśli panowie kupują barwne slipki, można spodziewać się gospodarczego boomu - twierdzą eksperci.
Inwestorzy na rynkach finansowych, poszukując najlepszych metod zarabiania opierają się nie tylko na milionach cyfr, ale często podejmują decyzję na podstawie przesłanek przypominających wróżenie z fusów. Zdaniem ekspertów, wyznacznikiem sytuacji gospodarczej może być chociażby kolor męskiej bielizny. Dobre nastroje konsumentów można podobno określić po ich skłonności do wyboru odzieży w wesołych lub odważnych barwach. Jeśli zatem mężczyźni rezygnują z zakupu szarej, czarnej i białej bielizny na rzecz czerwonej lub niebieskiej, można spodziewać się zmian w gospodarce na plus.
Taką teorię zaprezentowali specjaliści z Deadgoodundies.com, brytyjskiego sklepu internetowego z męską bielizną. Badania nad tendencjami w modzie męskiej i ich zależnościami od sytuacji ekonomicznej rozpoczęły się w 2007 roku i trwały ponad 5 lat. Eksperci zauważyli niedawno ożywienie w sprzedaży slipek w tzw. frywolnych kolorach. Coraz częściej mężczyźni dokonują zakupów, które można uznać luksusowymi. W dobie kryzysu natomiast, wybory są bardziej praktyczne, z naciskiem na element funkcjonalności.
- Wierzcie lub nie, ale w ciągu ostatnich kilku lat markowe męskie kolekcje bielizny stają się coraz bardziej kolorowe, nawet bardziej niż damskie - powiedziała Jane Garner, współzałożycielka Deadgoodundies.com. - Mężczyźni mają w tym sezonie ogromny wybór, jeśli chodzi o kolory i wzory, i nie mówię tylko o dziwnych dziecięcych nadrukach, które były do niedawna modne - dodała.
Kolory i wzory w modzie są zresztą traktowane jako wyznacznik nastrojów na rynku już od dość dawna. W trudnych ekonomicznie czasach ludzie zdecydowanie wybierają proste, klasyczne fasony ubrań w stonowanych kolorach. Odważne kroje w charakterystycznych barwach są natomiast uznawane za zwiastun gospodarczej odwilży.
Weźmy pod lupę "wskaźnik długości spódnicy". Już w 1926 roku amerykański ekonomista George Taylor odkrył, że gdy rynek zwalnia, kobiety bardziej zakrywają nogi. I na odwrót - gdy indeksy szybują w górę, za nimi idą spódnice. Odważne pokazywanie nóg ma odzwierciedlać poziom optymizmu konsumentów. Na podobnej zasadzie interpretować można sprzedaż szminek, która także pozwala prognozować zachowania giełdy. "Efekt szminki" polega bowiem na tym, że czasie kryzysu konsumenci nadal kupują dobra luksusowe, tyle że tańsze. Innymi słowy zamiast ciuchów od najdroższych projektantów panie fundują sobie szminkę, drogiej, porządnej marki.