Lepsze piwo czy kobieta?
Trener Manchesteru City Roberto Mancini nie rozumie, dlaczego w Anglii piłkarze po meczu idą wspólnie na piwo i nieraz piją do upadłego. Przyzwyczajony do włoskich nawyków poleca swoim zawodnikom upojną noc z kobietą.
- Gdy trafiłem na Wyspy, nie mogłem się nadziwić, że panuje tutaj do tego stopnia rozwinięta kultura picia. Po spotkaniu gracze wybierają się do pubu, a tam spożywają tyle piwa, by się porządnie upić. Czegoś takiego nie rozumiem. Wolę, by moi podopieczni eksplodowali w ramionach kobiety, aniżeli tracili siły w barze - powiedział Mancini.
Ciężkie życie w pubie
Z drugiej strony trener zdaje sobie sprawę, że ciężko będzie oduczyć piłkarzy ich długoletnich nawyków.
- Gdy po raz pierwszy przyleciałem do Anglii, po treningu wybraliśmy się do pubu i piliśmy. Do tej pory nie wiem, ile wtedy piwa się przelało przez mój żołądek, ale nie było tego mało - przyznał.
Przyjemne grzeszki młodości
Zdaniem szkoleniowca The Citizens, młode organizmy sportowców zniosą takie obciążenie. - Ale wszystko wyjdzie na wierzch, gdy zaczną zbliżać się do trzydziestki. To właśnie wtedy dają o sobie znać grzechy młodości, a organizmu człowiek nie oszuka - przestrzegł.
Swoją drogą, to ciekawe co bardziej stymuluje piłkarzy: myśl o szklance zimnego piwa czy myśl o wieczorze spędzonym z seksowną kobietą?
Dla nas wybór jest prosty - wybieramy to drugie. Ale piłkarze mogą mieć inne zdanie w tej sprawie. W sumie cały czas gonią za takim czymś okrągłym a inni przy tym krzyczą...