Urodził się bez rąk, osiągnął wszystko, o czym marzył
Oto Richie Parker. Ma 30 lat, pracuje jako inżynier. Potrafi obsługiwać komputer, kuchenkę mikrofalową, a nawet szlifierkę. Opanował też jazdę na rowerze oraz prowadzenie samochodu. "Co w tym nadzwyczajnego?" - spytacie zapewne. Otóż to, że Richie... nie ma rąk.
To nie choroba, ani żaden wypadek. On się po prostu taki urodził. Lekarze nie potrafili wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Richie był zdrowym dzieckiem, brakowało mu po prostu górnych kończyn. Taki defekt w medycynie nazywa się Bilateral Amelia i powstaje przeważnie między 24. a 36. dniem ciąży.
Jego rodzice byli załamani. Przerażała ich myśl, że ich syn na zawsze skazany będzie na życie na marginesie społeczeństwa i pomoc innych. "Pomyślałam najpierw: jak my przez to przebrniemy? Jak on będzie jadł, otwierał drzwi i robił inne rzeczy? Ale gdy mu się dobrze przyjrzałam, wiedziałam, że sobie poradzi" - mówi mama Richiego.
Rodzice postanowili, że dzieciak powinien żyć tak, jak jego rówieśnicy. A Richie w miarę upływu lat tylko utwierdzał ich w przekonaniu, że podjęli dobrą decyzję. Maluch poszedł do normalnej szkoły, bawił się z innymi dziećmi i - przede wszystkim - nigdy nie słuchał, gdy ludzie mówili mu, że nie może czegoś zrobić.
Niezłomność, upór, ogromna siła charakteru cechowały Richiego od najmłodszych lat. On wiedział, że jeśli czegoś chce, jest w stanie to osiągnąć. Pewnego dnia zaskoczył swoich rodziców prośbą. Prośbą zwyczajną dla setek tysięcy dzieci. Zamarzył o tym, żeby jeździć rowerem, tak jak jego koledzy.
"Dzieciaki w sąsiedztwie miały rowery, on też chciał mieć swój. Rozumieliśmy, że to może wiązać się z pewnymi niebezpieczeństwami, ale znaleźliśmy na to sposób. Zamontowaliśmy długą kierownicę, którą wygięliśmy i nachyliliśmy w stronę siodełka. W ten sposób Richie mógł opierać się na niej i swobodnie pedałować. Był po prostu dzieciakiem, który jeździł po okolicy na swoim rowerze" - opowiada dumny ojciec.
Richie był niesamowicie bystry, szybko się uczył i dostosowywał otoczenie do swoich potrzeb. Samodzielnie opracował system, dzięki któremu mógł otwierać lodówkę. Opanował też większość potrzebnych mu w domu umiejętności.
"To było dla mnie ważne, żeby robić samemu jak najwięcej rzeczy i nie musieć prosić o pomoc. Chciałem uczynić moje życie jak najbardziej normalnym. Cokolwiek rozumiemy pod tym pojęciem" - komentuje Richie.
Jako nastolatek wpadł na kolejny szalony, wręcz szokujący dla otoczenia pomysł. Postanowił kupić własny samochód i zdać egzamin na prawo jazdy.
"Zawsze chciałem jeździć samochodem. Ale ludzie mówili, że w okolicy jest autobus, mogę też wziąć taksówkę, żeby przemieszczać się z miejsca na miejsce. To jednak nie było dla mnie" - kręci głową.
W wieku 15 lat odnalazł swój wymarzony samochód. Był to sportowy Chevrolet Impala SS z 1964 roku. Nastolatek przekonał ówczesnego właściciela do sprzedaży i stał się właścicielem pięknego klasyka. Większość prac przy nim wykonał sam. Ma bowiem niebywałą smykałkę do majsterkowania, a narzędzia obsługuje po prostu... stopami.
"Samochód dał mu wielką dawkę niezależności i dumy" - podkreśla ojciec Richiego.
Nie autobus, nie taksówka, jak chcieliby niektórzy, lecz właśnie sportowy krążownik z lat 60. jest do dziś głównym środkiem transportu 30-latka. Jeździ nim codziennie do pracy, budząc podziw, a nawet zazdrość. Praca Richiego również związana jest z motoryzacją - to stanowisko inżyniera w firmie produkującej komponenty do wyścigowych bolidów NASCAR - Hendrick Performance.
Jego obecny szef, Rex Stump, wspomina moment zatrudnienia Richiego Parkera, młodego absolwenta politechniki z Beaufort w Południowej Kalifornii.
"Miałem przed sobą 20 listów motywacyjnych i trafiłem na ten od Richiego. Wiedziałem, że jest w stanie zrobić to, czego od niego oczekuję. Ale nurtowało mnie pytanie - jak on to zrobi?" - opowiada.
"Usiedliśmy razem, a Richie pokazał mi, jak pracuje, jak obsługuje programy. Jeden pisze lewą ręką, inny prawą, a ja pracuję stopami - powiedział. Dostał tę pracę" - wspomina Stump.
Przygoda z firmą Hendricks Performance miała trwać dziesięć miesięcy. Osiem lat później, i pięć mistrzostw NASCAR, Richie nadal pracuje i jest jednym z najbardziej cenionych pracowników w przedsiębiorstwie. Nie szuka sławy, poklasku. Jest skromny, pracowity i chce żyć jak zwykli ludzie. Gdyby nie reportaż telewizji ESPN, świat z pewnością by o nim nie usłyszał. Po emisji filmu dokumentalnego 30-latek stał się słynny w całej Ameryce. Ze wszystkich stron zaczęły płynąć gratulacje i wyrazy uznania.
"Historia Richiego Parkera pokazuje, że potrafisz zrobić wszystko to, czego zapragniesz. Wszyscy powinniśmy przestać narzekać i szukać wymówek" - stwierdził po obejrzeniu filmu na ESPN były koszykarz, Magic Johnson.
"Nie ma w życiu rzeczy których nie potrafię zrobić. Są jeszcze tylko te, których nie próbowałem" - przyznaje w swoim stylu Richie, facet, który zupełnie niechcący stał się inspiracją dla ludzi na całym świecie.