RMF 24: Merkury nie od razu był singlem

Merkury, najbliższa Słońcu planeta naszego układu planetarnego, mógł mieć kiedyś liczne towarzystwo, które zniknęło po serii kosmicznych kolizji - taką teorię zaprezentowała podczas zjazdu American Astronomical Society w Seattle Kathryn Volk z University of British Columbia. Amerykańska astronom prezentuje teorię na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist".

Merkury sfotografowany w 2008 roku przez sondę MESSENGER.
Merkury sfotografowany w 2008 roku przez sondę MESSENGER.NASA

Ta teoria to wynik obserwacji odległych, pozasłonecznych układów planetarnych, które ku rozczarowaniu astronomów nie wyglądają tak, jak nasze najbliższe otoczenie. Skaliste planety, przypominające Ziemię, Marsa czy właśnie Merkurego krążą tam zwykle bliżej swojej macierzystej gwiazdy. Zamiast próbować zrozumieć tamte zjawiska z pomocą obserwacji naszego układu - jak czyniliśmy do tej pory - Amerykanka sugeruje, by obserwacje odległych światów wykorzystać tu na miejscu. Stąd hipoteza, że Merkury pozostał singlem po tym, jak planety, które na początku istnienia naszego układu planetarnego sformowały się blisko Słońca, przeszły serię dramatycznych zderzeń i w większości przestały istnieć.

"Jeśli formowanie się ciasno upakowanych układów planetarnych jest tak łatwe, dlaczego nie miałoby dość do tego w naszym Układzie Słonecznym" - mówi Volk. "A jeśli faktycznie tak by było, rozwiązałoby to niemało problemów" - dodaje.Im więcej odległych układów znajdują astronomowie, tym bardziej wyjątkowo na ich tle wygląda nasz Układ Słoneczny. U nas są wewnętrzne skaliste planety i zewnętrzne gazowe olbrzymy, w innych układach gazowe olbrzymy krążą znacznie bliżej gwiazd. Dodatkowo jeszcze, od 5 do 10 procent układów pozasłonecznych zawiera wiele planet o orbitach ciaśniejszych niż orbita Merkurego. Równocześnie teorie dotyczące naszego układu wskazują, że Merkury powinien być w zasadzie większy i obiegać Słońce po orbicie o mniejszej średnicy. Czegoś nam tu brakuje. Zdaniem Volk można to wytłumaczyć w następujący sposób: praktycznie wszystkie układy tworzą na początku grupę planet bliskich swej gwieździe, z których większość po miliardach lat, wskutek wzajemnych oddziaływań i zderzeń, zanika. Merkury jest ostatnią z planet, która pozostała w miarę blisko Słońca. W innych układach udaje nam się zaobserwować cały proces jeszcze na wcześniejszym etapie.Symulacje, w których delikatnie modyfikowano orbity planet w 12 znanych nam układach pozasłonecznych pokazały, że niektóre z planet zderzały się niemal natychmiast, inne pozostawały stabilne przez nawet 100 milionów lat. Niektóre zderzenia przebiegały z tak wielką energią, że materia planet po prostu odparowywała. Planety, które po takich dramatycznych wydarzeniach pozostawały na orbicie, były przeważnie wyjątkowo gęste, dokładnie tak, jak Merkury. Jeśli Volk ma rację, tłumaczy to obserwowaną wyjątkowość naszego układu, który mógł powstawać tak, jak inne i po miliardach lat doczekać obecnej postaci. To jednak wciąż tylko teoria.

RMF24.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas