Samsung Galaxy A9 - pierwsze wrażenia
Podczas uroczystej premiery w Mediolanie, Samsung zaprezentował Galaxy A9 - pierwszego smartfona z poczwórnym aparatem głównym. Mieliśmy okazję mu się przyjrzeć, oto nasze pierwsze wrażenia.
Samsung Galaxy A9 (2018) ma stanowić nową, nieznaną wcześniej jakość wśród smartfonów ze średniej półki. Jako pierwszy na rynku ma poczwórny aparat fotograficzny.
Znajdziemy tu następującą konfigurację aparatów: 24 Mpix (główny), 10 Mpix (teleobiektyw), 8 Mpix (szeroki kąt) i 5 Mpix (głębia ostrości). Aparaty nie wystają znacznie poza płaszczyznę obudowy.
Obecność aparatu głównego, szerokokątnego i teleobiektywu to dobry kierunek, ale wygląda na to, że dodatkowa soczewka do wykrywania głębi to tylko marketingowy wabik. O tym, jakie A9 faktycznie robi zdjęcia przekonamy się jednak podczas finalnego testu smartfona.
Jeżeli chodzi o podzespoły, to Samsung stanął na wysokości zadania. Smartfon jest napędzany przez Snapdragona 660 wspieranego przez 6 GB pamięci RAM. Taka konfiguracja powinna zapewnić szybką i stabilną pracę. Akumulator o pojemności 3720 mAh pozwoli nawet na dwa dni ciągłego działania (w zależności od podejmowanych czynności i liczby wykonywanych zdjęć). Oczywiście, nie mogło zabraknąć szybkiego ładowania.
Nowy smartfon Samsunga ma ekran Super AMOLED o przekątnej 6,3 cala, który generuje obrazy świetnej jakości. Wyświetlacz nie ma żadnego wycięcia - zajmuje 80,5 proc. frontu, a otaczającego go ramki są dyskretne. Nie ma fizycznego przycisku Home, a czytnik linii papilarnych znajdziemy z tyłu obudowy.
Skoro już przy obudowie jesteśmy, to warto nadmienić, że zgodnie z obowiązującymi obecnie trendami, Galaxy A9 ma szklaną obudowę spiętą aluminiową ramką. Podobnie jak inne tegoroczne smartfony Samsunga, obudowa A9 jest wydłużona, co sprawia, że urządzenie dobrze trzyma się w dłoni.
Niestety, ze względu na obecność szkła, nie unikniemy gromadzących się odcisków palca i tłustych smug, których już na egzemplarzach z premiery było całkiem sporo. Nowy A9 wygląda elegancko i z daleka prezentuje się jak prawdziwy flagowiec, a nie smartfon za 2500 zł (tyle zapewne będzie w naszym kraju kosztował).
Ciekawe czy cztery aparaty wejdą na stałe do repertuaru świata smartfonów (podobnie jak notch), czy to tylko chwilowa fanaberia Samsunga. Na wiele pytań poznamy odpowiedzi na początku 2019 r., gdy miejsce będzie miała premiera Galaxy S10.