Ślepnąc od świateł: Jak ekrany niszczą nasz wzrok?
Monitory, ekrany oraz wyświetlacze atakują nasze oczy ze wszystkich stron - niemal o każdej porze dnia i nocy. Konsekwencje? Łzawienie, podrażnienie, suchość gałki ocznej... Brzmi znajomo? A te objawy to zaledwie początek. Jak groźne dla narządu wzroku jest niebieskie światło? I czy jesteśmy w stanie się przed nim obronić?
W dobie komputeryzacji i wszechobecnych smartfonów nie ma nic prostszego od "przedawkowania" niebieskiego światła. Wcale nie trzeba spędzać w tym celu całej doby ze wzrokiem utkwionym w ekran komórki czy laptopa - wystarczy odpowiednio długo oglądać telewizję, żeby zafundować sobie... trwałe uszkodzenie oka. A przecież w dzisiejszym świecie w dużym mieście nie sposób ruszyć się z domu, by choćby przypadkiem nie natrafić na jakiś wyświetlacz lub monitor.
Blask ekranów przyspiesza ślepotę
Głównym wrogiem naszego wzroku jest niebieskie światło. Dlaczego akurat ono jest takie niebezpieczne? Problem nie leży w kolorze, a przynajmniej nie tylko w nim. Kluczowe są proporcje.
Przedłużona i intensywna ekspozycja na "elektroniczne" światło może spowodować kłopoty ze wzrokiem i równowagą hormonalną. -Wysokoenergetyczne pasmo niebieskofioletowe promieniowania niebieskiego ogniskuje się w centralnej części siatkówki, czyli w plamce żółtej - tłumaczy prof. Jerzy Szaflik, okulista z Kliniki Mikrochirurgii Oka Laser. - Tam oddziałuje na barwnik wzrokowy nazywany melanopsyną.
Chociaż bezpośrednio nie bierze ona udziału w procesie patrzenia, oddziaływanie na nią światłem niebieskofioletowym niesie ze sobą poważne konsekwencje. Uwalniane są bowiem wolne rodniki, które mogą uszkodzić komórki plamki żółtej - niewielkiego obszaru w oku w dużej mierze odpowiadającego za naszą zdolność widzenia.
Kiedy doznaje ona defektu, stopniowo tracimy tzw. widzenie centralne, przestajemy rozpoznawać barwy i zaczynamy mieć kłopot z rejestracją szczegółów bądź dostrzeganiem odległych rzeczy. Zazwyczaj choroba ta pojawia się u osób po 50. roku życia, stąd jej angielska nazwa: age-related macular degeneration (AMD) - degeneracja plamki żółtej związana z wiekiem.
Lecz niebieskie światło "zażywane" w nadmiarze może ją przyspieszyć. A to o tyle problematyczne, że schorzenie w niektórych przypadkach prowadzi do ślepoty...
Hormonalna burza
Jak zatem stwierdzić czy nie przedawkowaliśmy niebieskiego światła? Głównymi objawami nadmiernego wpatrywania się w wyświetlacze są: zmęczenie wzroku, suchość spojówek, podrażnienie, nieostre widzenie, łzawienie oraz ból głowy. Jednak powszechna "ekranoza" rujnuje nie tylko nasz wzrok.
Po dłuższej regularnej ekspozycji na niebezpieczny błękit zmiany zaczynają też zachodzić... w gospodarce hormonalnej. Światło niebieskie oddziałuje na fotoreceptory w siatkówce oka odpowiedzialne za regulację rytmu dobowego - w naturze kolor niebieski oznacza bowiem dla mózgu, że jest dzień.
Jeśli oko otrzymuje zbyt dużą dawkę promieni o takim zabarwieniu, organizm "wariuje". Wydzielanie melatoniny (hormonu snu) zostaje wieczorem zaburzone, co prowadzi do problemów z zasypianiem. W odpowiedzi na "ataki" niebieskiego światła wzrasta też produkcja kortyzolu - hormonu stresu.
Wydzielany w godzinach porannych zwiększa mobilizację i wydolność ciała, jednak gdy jego poziom jest notorycznie podwyższony, objawia się to wahaniami nastroju oraz permanentnym uczuciem niepokoju. W skrajnych sytuacjach zaburzenie naturalnego rytmu wydzielania hormonów może wywołać bezsenność.
Świetlna tarcza
Najlepszą ochroną jest więc... ograniczenie ekspozycji. Skoro nie sposób "odłączyć się" od ekranów w szkole czy pracy, trzeba zminimalizować wpatrywanie się w nie w czasie wolnym. Należy przy tym pamiętać, że wzrok cierpi najbardziej, gdy komputer albo telewizor stanowi jedyne źródło światła w pokoju. Rozwiązanie jest więc banalnie proste: wystarczy włączyć lampkę.
Nie można jednak przesadzić w drugą stronę. Dobrze jest także unikać ciągłego przebywania w pomieszczeniach oświetlonych silnymi żarówkami LED lub świetlówkami. Najnowsze modele laptopów i smartfonów mają wbudowaną opcję filtrowania światła niebieskiego, z której warto korzystać przy długich seansach przed ekranem.
Czy da się naprawić widoczne szkody?
Niestety, kiedy zaniedbamy profilaktykę, a problemy ze wzrokiem staną się poważne, specjaliści nie są w stanie zbyt wiele dla nas zrobić. AMD jest schorzeniem przewlekłym i trudnym w leczeniu. Wprawdzie organizm człowieka dysponuje mechanizmami chroniącymi przed niebieskim światłem, lecz przy tak dużych dawkach nawet one zawodzą.
Terapia polega więc głównie na niwelowaniu objawów. Jeśli pacjent cierpi na "suchą" odmianę AMD, zaleca mu się zdrowszy tryb życia i wyeliminowanie alkoholu oraz papierosów. Chorym przepisuje się też suplementy diety zawierające luteinę i zeaksantynę, kwasy tłuszczowe omega-3, witaminy A i E, a także selen oraz cynk.
"Mokry" typ schorzenia, zwany również wysiękowym, wymaga bardziej drastycznych środków. Kuracja odbywa się poprzez iniekcje doszklistkowe.
Czyli... zastrzyki w gałkę oczną.
Warto rozważyć ograniczenie czasu spędzanego z komputerem czy telefonem już teraz, zanim okulista będzie musiał sięgnąć po igłę. Zwyrodnienie plamki żółtej wywołane "ekranozą" powoli wpisuje się w niechlubny poczet chorób cywilizacyjnych. Aby się przed nią uchronić, musimy przede wszystkim być świadomi zagrożenia - i wypracować codzienne sposoby radzenia sobie z nim.