Dziwny sygnał z kosmosu na żywo

W zeszłym roku donosiliśmy o tym, że astronomom udało się potwierdzić tajemniczy sygnał radiowy nazwany fast radio burst (FRB), który dochodzi gdzieś spoza naszej galaktyki. Był jednak problem z ustaleniem jego źródła, bo odnajdowano go zawsze w archiwalnych, liczących parę miesięcy danych zbieranych przez radioteleskopy, ale teraz ta sztuka może się w końcu udać, bo namierzono ten sygnał na żywo.

W zeszłym roku donosiliśmy o tym, że astronomom udało się potwierdzić tajemniczy sygnał radiowy nazwany fast radio burst (FRB), który dochodzi gdzieś spoza naszej galaktyki. Był jednak problem z ustaleniem jego źródła, bo odnajdowano go zawsze w archiwalnych, liczących parę miesięcy danych zbieranych przez radioteleskopy, ale teraz ta sztuka może się w końcu udać, bo namierzono ten sygnał na żywo.

W zeszłym roku donosiliśmy o tym, że , który dochodzi gdzieś spoza naszej galaktyki. Był jednak problem z ustaleniem jego źródła, bo odnajdowano go zawsze w archiwalnych, liczących parę tygodni lub miesięcy danych zbieranych przez radioteleskopy, ale teraz ta sztuka może się w końcu udać, bo namierzono ten sygnał na żywo.

Sygnały te, nazywane czasem blitzarami, trwają około milisekundy, lecz mają one energię taką jaką nasze Słońce będzie w stanie wygenerować w ciągu miliona lat. Wiadomo zatem, że stoi za nimi zjawisko bardzo potężne, które jednak ma miejsce gdzieś daleko od nas. Najbardziej prawdopodobne obecnie jest, że odpowiadają za nie kolapsy przerośniętych gwiazd neutronowych lub flary z magnetarów (gwiazd neutronowych o potężnym polu magnetycznym).

Reklama

Do tej pory zarejestrowano 9 takich zjawisk, lecz wszystkie odkryto w danych z radioteleskopów po tygodniach czy nawet miesiącach od czasu gdy dotarły one do Ziemi, dlatego niemal niemożliwe było ich namierzenie. Teraz w australijskim Parkes Observatory - a więc w miejscu, gdzie w 2007 roku wykryto pierwszy blitzar - udało się zarejestrować taki sygnał na żywo.

W ciągu paru godzin kilka innych teleskopów z całego świata skupiło się na źródle sygnału i ustało się ustalić jego pochodzenie na okolice gwiazdozbioru Wodnika. Jednocześnie nie zarejestrowano tam żadnej poświaty co wyklucza, że za tajemniczym sygnałem stoi rozbłysk gamma czy eksplozja supernowej.

Co dziwne, okazało się, że sygnał ów składa się z fal spolaryzowanych kołowo, a nie liniowo, co jest zupełną nowością  wśród sygnałów dochodzących do nas z kosmosu. Dlatego też kompletnie nie wiadomo jak fakt ten mamy interpretować.

Astronomowie nie przestają zatem nasłuchiwać, liczą oni na zarejestrowanie FRB w innej częstotliwości co pozwoliłoby dokładniej ustalić jego źródło, być może wskazując na konkretną galaktykę lub fragment wszechświata. A jeśli uda się tego dokonać to będzie można ów sygnał wykorzystać do zmierzenia po raz pierwszy gęstości ośrodka międzygwiezdnego.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy