Falcon eksplodował tuż po starcie
Rakieta Falcon-9, która miała wynieść na orbitę statek transportowy Dragon z zaopatrzeniem dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, eksplodowała niecałe 3 minuty po starcie z Przylądka Canaveral na Florydzie. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną awarii...
Rakieta Falcon-9, która miała wynieść na orbitę statek transportowy Dragon z zaopatrzeniem dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, eksplodowała niecałe 3 minuty po starcie z Przylądka Canaveral na Florydzie.
Elon Musk, szef firmy SpaceX, do której należała rakieta, poinformował, że do katastrofy doszło na chwilę przed odłączeniem się pierwszego członu rakiety. W zbiorniku z ciekłym tlenem miał miejsce gwałtowny wzrost ciśnienia, co mogło doprowadzić do destrukcji rakiety.
Musk zapowiedział, że więcej informacji przekaże, gdy tylko przeanalizowane zostaną dane telemetryczne. Konferencję prasową zapowiedziano nie wcześniej niż na godzinę 18:50.
Przypomnijmy, że kilkanaście minut po starcie, pierwszy człon rakiety miał wylądować na specjalnej platformie na wodach Atlantyku. Miała być to już kolejna próba odzyskania rakiety Falcon-9. Dotychczasowe były nie do końca udane.
W ramach misji CRS-7, NASA miała uzupełnić zapasy dla astronautów zamieszkujących Międzynarodową Stację Kosmiczną, co było niezwykle istotne z punktu widzenia ostatniej katastrofy rosyjskiego Progressa, który również leciał na orbitę z takim zadaniem.
Specjaliści z NASA stanęli więc przed jeszcze większym problemem, i jeśli nie uda się go rozwiązać, to przyszłość Stacji Kosmicznej może stanąć pod znakiem zapytania.
Co ciekawe, na pokładzie Dragona znajdowały się też , które w ramach wspólnego projektu giganta z Redmond i NASA astronauci mieli wykorzystywać m.in. do komunikacji z operatorami kontroli naziemnej.