Góra lodowa większa od Warszawy płynie

Naukowcy z NASA dostrzegli w zeszłym roku jak góra lodowa o oznaczeniu B31, która jest większa od całej Warszawy (ma powierzchnię 660 kilometrów kwadratowych) odrywa się od lodowca Pine Island na Antarktyce, a teraz w końcu ruszyła ona na otwarte morze.

Naukowcy z NASA dostrzegli w zeszłym roku jak góra lodowa o oznaczeniu B31, która jest większa od całej Warszawy (ma powierzchnię 660 kilometrów kwadratowych) odrywa się od lodowca Pine Island na Antarktyce, a teraz w końcu ruszyła ona na otwarte morze.

Naukowcy z NASA dostrzegli w zeszłym roku jak góra lodowa o oznaczeniu B31, która jest większa od całej Warszawy (ma powierzchnię 660 kilometrów kwadratowych) odrywa się od lodowca Pine Island na Antarktyce, a teraz w końcu ruszyła ona na otwarte morze.

Cała sytuacja rozpoczęła się dwa lata temu - glacjolodzy wykryli wtedy z powietrza gigantyczne pęknięcie lodu (30 kilometrów długości, 60 metrów głębokości) na Antarktyce. Na początku listopada 2013 roku badania radarem wskazały, że pękło ono do końca i od lodowca Pine Island oderwała się góra lodowa o wymiarach 35 na 20 kilometrów (a więc wielkości całego, liczącego sobie ponad 5 milionów mieszkańców Singapuru). Jednak nie odpłynęła ona zbyt daleko, bo trzymały ją w miejscu zamarznięte wody zatoki Pine Island.

Reklama

Obecnie góra o grubości aż 500 metrów ruszyła w końcu na otwarte morze, a naukowcy cały czas mają zamiar śledzić jej trasę. Uważają oni, że prąd zabierze ją z zatoki na Morze Amundsena skąd dalej trafi na Ocean Południowy, a na szczęście jest to trasa bardzo rzadko uczęszczana przez statki.

Ciekawi wszystkich nie tylko to gdzie góra popłynie, lecz także jak wpłynie ona na obieg ciepła w okolicy - taka masa zimnej wody z pewnością pozostawi po sobie jakiś ślad, który być może odczujemy my wszyscy - Prąd Wiatrów Zachodnich jest bowiem największym systemem prądów, który obiega całą Ziemię.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama