Katastrofa koreańskiej atomowej góry

Na początku września pisaliśmy o tym, że chińscy eksperci ostrzegali, iż wobec coraz częstszych prób jądrowych, zawaleniem grozi znajdujący się pod górą atomowy poligon Korei Północnej nazwany Punggye-ri. A teraz ich przewidywania okazały się prawdziwe.

Na początku września pisaliśmy o tym, że chińscy eksperci ostrzegali, iż wobec coraz częstszych prób jądrowych, zawaleniem grozi znajdujący się pod górą atomowy poligon Korei Północnej nazwany Punggye-ri. A teraz ich przewidywania okazały się prawdziwe.

Na początku września . A teraz ich przewidywania okazały się prawdziwe.

Według doniesień japońskich mediów nie doszło do tak wielkiej katastrofy, jaką zwiastowali Chińczycy, niemniej nie chodzi tu o drobny wypadek - zawalił się prawdopodobnie jeden z tuneli wydrążonych pod górą, w wyniku czego zginąć miało 200 osób - 100 podczas pierwotnego zawału i drugie tyle podczas akcji ratowniczej.

Ze względu na trudności z dostępem do informacji, zwłaszcza tak istotnych z militarnego punktu widzenia, na temat Korei Północnej, nie wiadomo nawet dokładnie kiedy do tego zdarzenia doszło - mogło ono mieć miejsce już na początku października. Pewnym jest jednak, że miało ono miejsce - najnowsze zdjęcia satelitarne wskazują bowiem na potężne osunięcia ziemi w okolicach Punggye-ri.

Reklama

Koreańczycy igrają z ogniem prowadząc próby atomowe w podziemnych tunelach - każda kolejna eksplozja niesie ze sobą ryzyko zawalenia całej góry, co doprowadzić może do gigantycznej katastrofy ekologicznej, która może zagrażać całemu regionowi - zawalenie góry może wyrzucić w atmosferę ogromne ilości napromieniowanego pyłu działając niczym ogromna "brudna bomba". Zagrożone czuć się mogą głównie Chiny, bo poligon znajduje się zaledwie 80 kilometrów od ich granicy. Ryzyko rośnie tym bardziej, że koreańskie bomby są coraz potężniejsze - wyliczenia wskazują, że ostatnia eksplozja (z września) miała ekwiwalent trotylowy 100 kiloton, a więc była ośmiokrotnie potężniejsza od eksplozji wywołanej przez bombę zrzuconą na Hiroshimę.

Źródło: , Zdj.: CC0

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy