Kilroy - mem, który pomógł aliantom wygrać II WŚ

Dziś może się wydawać, że memy są wytworem ery internetu, jednak wcale tak nie jest, a jednym z najciekawszych memów poprzedzających czasy globalnej sieci był Kilroy - symbol, którym alianccy żołnierze oznaczali ściany, dzięki czemu wprowadzali nieco humoru do swoich żyć, co pozwalało im lepiej sobie radzić w czasach śmiertelnie poważnego konfliktu.

Dziś może się wydawać, że memy są wytworem ery internetu, jednak wcale tak nie jest, a jednym z najciekawszych memów poprzedzających czasy globalnej sieci był Kilroy - symbol, którym alianccy żołnierze oznaczali ściany, dzięki czemu wprowadzali nieco humoru do swoich żyć, co pozwalało im lepiej sobie radzić w czasach śmiertelnie poważnego konfliktu.

Dziś może się wydawać, że memy są wytworem ery internetu, jednak wcale tak nie jest, a jednym z najciekawszych memów poprzedzających czasy globalnej sieci był Kilroy - symbol, którym alianccy żołnierze oznaczali ściany, dzięki czemu wprowadzali nieco humoru do swoich żyć, co pozwalało im lepiej sobie radzić w czasach śmiertelnie poważnego konfliktu.

Kilroy tu był - taki napis towarzyszył symbolowi łysego człowieka z wydatnym nosem, który wychyla się zza muru i choć jego dokładna geneza nie jest znana (niektórzy twierdzą, że musiał go wymyślić jakiś elektryk przerabiając symbol omegi), to Kilroy podążał za aliantami przez praktycznie cały teatr działań wojennych - od Europy aż po najdalsze zakątki Pacyfiku.

Reklama

Pewnym jest, że Kilroy pozwalał podnieść nieco morale żołnierzy i dawał im pewne poczucie bezpieczeństwa - gdy trafiali oni na ten symbol to wiedzieli, że wcześniej byli w tym samym miejscu ich koledzy i mogli odetchnąć z ulgą. A, jako że symbol był nieoficjalny, to państwa osi nie widziały o nim nic, więc nie mogły go też wykorzystywać przeciw alianckim wojakom. Być może zatem mem ten przyczynił się choć w małej części do tego, że to właśnie alianci wygrali II wojnę światową.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy