Libańczycy strzelają do naszych boćków

Boćki zaczynają się zlatywać do Polski. Tymczasem ich podróż wcale nie jest taka łatwa. Po drodze ptaki są nękane przez burze, wichury i chłody, a na dodatek strzelają do nich ludzie i to tylko dla rozrywki. Kto zabija nasze boćki?

Boćki zaczynają się zlatywać do Polski. Tymczasem ich podróż wcale nie jest taka łatwa. Po drodze ptaki są nękane przez burze, wichury i chłody, a na dodatek strzelają do nich ludzie i to tylko dla rozrywki. Kto zabija nasze boćki?

Bociany już na początku lutego, wraz z nadejściem pory deszczowej, wyruszyły ze środkowej, wschodniej i południowej Afryki. Dla bocianów, które mimo, że nie mają kalendarza, a są niezwykle punktualne, sygnałem do opuszczenia Czarnego Lądu są zbliżające się z południa chmury mokrego monsunu.

 

W momencie, kiedy zaczyna padać deszcz, bociany masowo wylatują w stronę Starego Kontynentu. Te, dla których miejscem zimowania są podmokłe obszary Tanzanii i Kenii, wyleciały najpóźniej.

 

Niestety podczas lotu wielokrotnie musiały znosić kaprysy pogody, które w tym sezonie są ekstremalne. Przede wszystkim na całym afrykańskim odcinku temperatura powietrza jest znacznie niższa od tej zwykle notowanej o tej porze roku.

Reklama

 

W dodatku ostatnio padało i to ulewie, nawet na pustyni, gdzie deszcz jest zjawiskiem niecodziennym. Z burzami gradowymi boćkom przyszło się zmierzyć w Sudanie i Egipcie. Niestety nadeszły informacje, że wiele z nich starcia z wyjątkowo złośliwą pogodą nie przeżyło.

 

Bociania wiosna w Żywkowie na Warmii. Fot. TwojaPogoda.pl

 

Trasa migracji, po przemierzeniu kraju piramid, wiedzie nad Półwysep Synaj i dalej wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego. Boćki mogłyby skrócić sobie podróż np. przelatując nad morzem w pasie od Egiptu po Grecję, jednak, gdyby pogoda znów była niesprzyjająca, nie mogłyby przeczekać jej na lądzie.

 

Stąd też od niepamiętnych czasów większość z nich woli nadłożyć drogi, ale za to zmniejszyć zagrożenie. Pierwsze boćki ten korytarz pokonały już w pierwszych dniach marca. Następnie na ich drodze znalazł się Izrael i Liban.

 

Trasa migracyjna bociana białego gniazdującego w Polsce. Opracowanie: TwojaPogoda.pl

 

Ten drugi kraj związany jest z wyjątkowo bestialskim procederem. Internet, drugi sezon z rzędu, obiegły szokujące zdjęcia libańskich dzieci i ich ojców, którzy w ramach rozrywki strzelają do naszych bocianów.

 

Martwe boćki są dla nich trofeum, a ich więcej ustrzelą, tym większe mają poważanie wśród miejscowych. Libańczycy, nękani wieloletnią wojną domową, nie mają świadomości, że to co oni nazywają sportem i treningiem swoich strzeleckich umiejętności, wyrządza olbrzymią krzywdę przyrodzie.

 

 

Szacuje się, że do Polski na wiosnę przybywa około 50 tysięcy par bocianich. Niestety z roku na rok liczba ta się zmniejsza, co wynika ze wzrastającej liczby zagrożeń, głównie z ludzkiej winy. Gdy boćkom uda się przelecieć bezpiecznie nad Libanem, następnym punktem ich migracji jest Turcja.

 

Jednym z najbardziej malowniczych zjawisk jest przelot całych grup bocianów nad Stambułem. Później na ich drodze znajduje się jeszcze Bułgaria, Rumunia, zachodnia Ukraina, Węgry i Słowacja. Około 22 marca, jak wskazuje średnia wieloletnia, boćki trafią do swoich docelowych gniazd rozsianych po środkowej Europie.

 

 

Najpóźniejsze przyloty bocianów, głównie z Republiki Południowej Afryki, są spodziewane do połowy maja. W Polsce najwięcej bocianich gniazd znajduje się w województwach północnych i wschodnich, a przede wszystkim na Warmii i Mazurach. Zobaczcie .

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama