Małżeńska afera szpiegowska z Facebookiem w tle
Czasem podczas rozwodów zdarza się, że obie strony starają się wzajemnie uprzykrzyć życie wyciągając różne brudy z przeszłości, a nawet zatrudniając prywatnych detektywów, którzy mają szukać dowodów złego zachowania drugiej strony. Jednak o tak złożonej aferze rozwodowej jaka miała miejsce niedawno w Stanach jeszcze nie słyszeliśmy.
Czasem podczas rozwodów zdarza się, że obie strony starają się wzajemnie uprzykrzyć życie wyciągając różne brudy z przeszłości, a nawet zatrudniając prywatnych detektywów, którzy mają szukać dowodów złego zachowania drugiej strony. Jednak o tak złożonej aferze rozwodowej jaka miała miejsce niedawno w Stanach jeszcze nie słyszeliśmy.
Przygotujcie sobie popcorn i zasiądźcie wygodnie w fotelach, jako że to co przeczytacie nadawałoby się z powodzeniem na film szpiegowski.
29-letnia Angela Voelkert rozwodziła się właśnie ze swoim mężem - 38-letnim Davidem Voelkert. Pani Voelkert nie chciała jednak pojawiać się na rozprawie rozwodowej w sądzie z pustymi rękami, postanowiła więc założyć na portalu społecznościowym Facebook fałszywe konto, na którym podawała się ona za 17-letnią Jessicę Studebaker. Jako fałszywa 17-latka wysłała ona swojemu mężowi zaproszenie i flirtowała z nim na chacie w celu zdobycia dowodów do wykorzystania przed sądem. Aby mąż nie rozpoznał jej po stylu pisania namówiła ona swoją koleżankę, aby pisała za nią.
Angela myślała, że ma swego męża w garści, gdy wyznał on Jessice, że chce umieścić w samochodzie swojej żony nadajnik GPS, aby śledzić jej każdy ruch. Dodatkowo poprosił ją on o znalezienie w szkole kogoś, kto mógłby "wysłać Angeli kulkę" za 10 tysięcy dolarów.
Z logami wszystkich tych rozmów Angela Voelkert zgłosiła się do FBI, aby aresztowało jej małżonka. Nie przewidziała ona jednak jednego. Od samego początku - gdy tylko 17-letnia Jessica wysłała mu zaproszenie - domyślił się on, że ma do czynienia ze swoją żoną.
Nawet więcej - pan Voelkert przewidując wszystko złożył uwierzytelnione przez pracownika banku oświadczenie pod przysięgą, w którym zawarł, że zdaje sobie sprawę z podstępu żony i specjalnie kłamie, aby zdobyć dowody na swoją korzyść, które mógłby wykorzystać w rozprawie rozwodowej. Dodatkowo zaznaczył, że w żadnym przypadku nie planuje zabić swojej małżonki, ani porwać dzieci, których para dorobiła się wspólnie podczas trwania małżeństwa. Sporządził on je w dwóch kopiach, z czego jedną postanowił trzymać przy sobie, a drugą przekazał dalszemu krewnemu.
Sześć dni po sporządzeniu tego dokumentu, do drzwi Davida Voelkerta zapukało FBI, które aresztowało go na 4 dni. Po tym czasie (tyle zajęło bowiem agentom sprawdzenie autentyczności oświadczenia) został on wypuszczony z aresztu, a prokuratura oczyściła go z wszelkich zarzutów.
Co czeka teraz panią Voelkert (poza internetową sławą oczywiście) - nie wiadomo.