Najsilniejsza cheerleaderka świata

Co najmniej kilka razy na łamach naszego serwisu przedstawialiśmy wam newsy, które w jakimś stopniu próbowały podkreślić albo to piękno, albo gibkość wysportowanych cheerleaderek. Jednak zaręczamy wam, iż żadna z nich nie miała tego, co ma pewna dziewczyna dopingująca drużynę Uniwersytetu w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych!

Co najmniej kilka razy na łamach naszego serwisu przedstawialiśmy wam newsy, które w jakimś stopniu próbowały podkreślić albo to piękno, albo gibkość wysportowanych cheerleaderek. Jednak zaręczamy wam, iż żadna z nich nie miała tego, co ma pewna dziewczyna dopingująca drużynę Uniwersytetu w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych!

Co najmniej kilka razy na łamach naszego serwisu przedstawialiśmy wam newsy, które w jakimś stopniu próbowały podkreślić albo to piękno, albo gibkość wysportowanych cheerleaderek. Jednak zaręczamy wam, iż  żadna z nich nie miała tego, co ma pewna dziewczyna dopingująca drużynę Uniwersytetu w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych!

W porównaniu do , prezentowana dzisiaj panna najwyraźniej nie miała równie lekkiego życia. Wszystko zaczęło się gdy Anna Watson uczęszczała jeszcze do Hawaii Pacific University, gdzie już od samego początku chciała zostać zawodową cheerleaderką. Dziewczyna miała więc dość silną obsesję na temat regularnych i morderczych ćwiczeń, które w jej mniemaniu miały jej zagwarantować jej wysoki kontrakt w świecie profesjonalistów. Problem pojawił się jednak wtedy, gdy Anna zauważyła, że jej wszelkie wysiłki może i owszem pozwalają jej poprawić wytrzymałość, ale niekoniecznie służyły jej tkance tłuszczowej, a także... mięśniowej! To z kolei przekładało się na coraz większe trudy przy wykonywaniu bardziej skomplikowanych układów podczas przerw spotkań sportowych.

Reklama

Wtedy panna Watson postanowiła pójść za radą znajomych i podjąć się... podnoszenia ciężarów. A że na tym polu także nie stroniła od długich i intensywnych treningów kibice drużyny uniwersyteckiej w Georgii mają okazję podziwiać takie oto ramiona!

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama