Udało się opanować wyciek metanu w USA

Po blisko 4 miesiącach udało się nareszcie opanować niespodziewany i niekontrolowany wyciek z drugiego największego w Stanach Zjednoczonych podziemnego magazynu gazu ziemnego, którego głównym składnikiem jest metan. Technicy dokonali drugiego, równoległego odwiertu prowadzącego...

Po blisko 4 miesiącach udało się nareszcie opanować niespodziewany i niekontrolowany wyciek z drugiego największego w Stanach Zjednoczonych podziemnego magazynu gazu ziemnego, którego głównym składnikiem jest metan. Technicy dokonali drugiego, równoległego odwiertu prowadzącego...

Po blisko 4 miesiącach udało się nareszcie opanować niespodziewany i niekontrolowany wyciek z drugiego największego w Stanach Zjednoczonych podziemnego magazynu gazu ziemnego, którego głównym składnikiem jest metan. Technicy dokonali drugiego, równoległego odwiertu prowadzącego do miejsca wycieku i zaczopowali go m.in. płynnym betonem.

Na najnowszych zdjęciach uzyskanych ze specjalnej kamery termowizyjnej widoczny jest moment opanowania sytuacji, co doprowadziło do wyraźnego ograniczenia emisji metanu do atmosfery. Technicy pracujący na miejscu katastrofy zaznaczają, że póki co udało się jedynie ograniczyć wyciek, a całkowite go zatrzymanie będzie możliwe w ciągu kilku następnych dni.

Reklama

Jest to bezbarwny i bezwonny gaz, a to oznacza, że może poważnie szkodzić organizmowi ludzkiemu, przy czym pozostaje niezauważony. Dolegliwości zdrowotne zaczęli odczuwać mieszkańcy pobliskiej osady Porter Ranch. Skarżyli się na nudności i bóle głowy, charakterystyczne skutki zatrucia gazem ziemnym.

Pomiary wykonane na miejscu pokazały, że stężenie ponad 20-krotnie przewyższało to, z jakim kiedykolwiek wcześniej technicy pracujący na miejscu mieli do czynienia. Byli tak zaskoczeni, że pomiary wykonywali kilkukrotnie i to z niedowierzaniem.

Emisja metanu w rejonie Porter Ranch w obiektywie kamery termowizyjnej.

Wówczas nie było już wyjścia, konieczna okazała się ewakuacja ponad 2 tysięcy rodzin. Kolejne 6 tysięcy rodzin oczekiwało do wczoraj na decyzję służb i mogło być ewakuowanych w każdej chwili. Władze ogłosiły stan wyjątkowy i ograniczyły dostęp do składowiska gazu ziemnego.

Jako, że metan jest niewidoczny, jego emisję monitorować można jedynie za pomocą specjalnych kamer termowizyjnych z pokładu samolotu. W pewnym momencie istniała obawa, że przy północnym wietrze, który na szczęście w regionie zdarza się rzadko, chmura metanu może dotrzeć do Los Angeles, i znacząco pogorszyć i tak już olbrzymią katastrofę ekologiczną.

Jak szacują naukowcy, przez ostatnie 4 miesiące, każdej godziny do atmosfery emitowanych było aż 60 tysięcy kilogramów metanu. Od początku wycieku do atmosfery mogło więc już trafić ponad 100 tysięcy ton tego gazu. A trzeba podkreślić, że metan to główny gaz wywołujący ocieplanie się klimatu. Jego potencjał cieplny w perspektywie kilkudziesięciu lat jest przeszło 70-krotnie większy niż dwutlenku węgla.

Metan nad Porter Ranch w obiektywie kamery termowizyjnej.

Tyle metanu, ile wyemitowanych zostało od początku katastrofy, rocznie produkuje ponad 1,5 miliona samochodów, które mogłyby okrążyć Ziemię ponad 200 tysięcy razy, albo też powstaje na skutek spalenia 4 miliardów kilogramów węgla. Przez rok mogą na nim funkcjonować dwie elektrownie węglowe, a energię z niego pobierać przez 12 miesięcy 722 tysiące domostw.

Według naukowców, z powodu wycieku w Kanionie Aliso, Stany Zjednoczone stały się największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie, prześcigając Chiny. Szacuje się, że emisja wzrosła w skali ogólnokrajowej aż o 25 procent. Kalifornia, która dotąd słynęła jako ten stan, który najskuteczniej walczy z emisją gazów cieplarnianych, niespodziewanie stała się miejscem o największej produkcji metanu na świecie.

Tymczasem w ubiegłym roku kalifornijski gubernator Jerry Brown zapowiedział zmniejszenie emisji metanu i innych gazów cieplarnianych o 40 procent i więcej do 2030 roku. Zobowiązanie to na szczęście może zostać dotrzymane.

Miejsce wycieku gazu ziemnego w rejonie Porter Ranch w Kalifornii. Fot. Wikipedia.

W podziemnych magazynach znajduje się około 2,5 miliarda ton gazu ziemnego, czyli 30 tysięcy razy więcej niż dotąd zostało go wyemitowanych. Gaz na co dzień dostarczany jest do bieżących potrzeb mieszkańcom rejonu Los Angeles.

Niektórzy naukowcy sądzą jednak, że emisja metanu, jeśli nie uda się jej w krótkiej perspektywie czasu powstrzymać, może mieć coraz poważniejszy wpływ na ziemski klimat, przyspieszając jego ocieplanie się, a przy tym destrukcję warstwy ozonowej.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy