Czy Sikorski kazał wybudować obozy koncentracyjne?

„Ci, którzy robią intrygi, znajdą się w obozie koncentracyjnym" – powiedział generał Sikorski w 1940 roku. Tylko ostrzegał, czy spełnił swoje obietnice?

Sikorski
SikorskiINTERIA.PL/materiały prasowe
Sikorski, podobnie jak Piłsudski, swoich przeciwników umieścił w obozie
Sikorski, podobnie jak Piłsudski, swoich przeciwników umieścił w obozieWikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Na początku 1940 roku premier Sikorski zwrócił się do Francuzów z pytaniem o możliwość dzierżawy jednego z paryskich więzień, aby, jak to określił, osadzić tam winnych klęski wrześniowej, wichrzycieli i politycznych awanturników. Francuzi odmówili. Jednak w jednym z obozów szkoleniowych przydzielonych Wojsku Polskiemu rząd Sikorskiego urządził obóz dla swoich przeciwników.

W miejscowości Cerizay powstał obóz, gdzie internowani zostali oficerowie i politycy uznani przez Sikorskiego za przeciwników politycznych oraz ci którzy narazili mu się jeszcze w Polsce, a także osoby winne klęski wrześniowej. Tak w obozie znalazł się generał Stefan Dąb-Biernacki, który po przedarciu się z Węgier natychmiast trafił za druty. Porzucił on swoje wojska i w cywilnym ubraniu uciekł zagranicę.

W obozie znaleźli się również generałowie Stanisław Rouppert, członek MKOl i znany na całym świecie lekarz, Stanisław Kwaśniewski, przedwojenny prezes Ligi Morskiej i Kolonialnej, czy Mikołaj Osikowski, dowódca obrony dolnej Wisły. Wszyscy oni byli zwolennikami sanacji i współpracownikami marszałków Piłsudskiego i Rydza-Śmigłego.

Sikorski kontra sanacja

Żeby zrozumieć wrogość Sikorskiego do obozu sanacji trzeba wiedzieć, że wzajemna niechęć Marszałka i generała sięgała czasów, kiedy ten drugi pełnił funkcję ministra spraw wojskowych. Wówczas to, w 1924 roku, starał się o akceptację projektu ustawy, która by ograniczała rolę Piłsudskiego w wojsku. Ustawa nie została ratyfikowana, ale Piłsudski nigdy nie zapomniał generałowi tej zniewagi.

Gdy tylko nadarzyła się okazja Sikorski został usunięty ze stanowisk i odesłany "do dyspozycji". Oznaczało to, że od Przewrotu Majowego, w czasie którego Sikorski zachował neutralność, aż do objęcia stanowiska premiera w 1939 roku, głównym zajęciem generała było doglądanie własnego majątku i pisanie książek.

Kiedy tylko nadarzyła się okazja Sikorski zabrał się za swoich dotychczasowych prześladowców, a obóz w Cerzay, zwany przez osadzonych Serezą-Berezą, stanowił jedynie preludium.

Generał Stefan Dąb-Biernacki, gorliwy zwolennik Piłsudskiego
Generał Stefan Dąb-Biernacki, gorliwy zwolennik PiłsudskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

Wyspa Węży

Po upadku Francji premier najbardziej zadbał o swoich wrogów. Wszyscy osadzeni w Cerzay zostali przewiezieni do Szkocji, gdzie najpierw zostali umieszczeni na stadionie Glasgow Rangers, a następnie przewiezieni na wyspę Bute, zwaną przez Polaków Wyspą Węży.

Oficerów zesłanych na wyspę zakwaterowano w miasteczku Rothesay. Nie byli oni zbyt szczegółowo pilnowani, mogli swobodnie poruszać się w obrębie miasta, jednak nie mogli opuścić wyspy, a ich korespondencja była szczegółowo sprawdzana. Nielicznym mieszkańcom powiedziano, że są to żołnierze oskarżeni o współpracę z Niemcami, alkoholizm i dewiacje seksualne.

W głębi wyspy powstał jeszcze jeden obóz. Był on filią tego w Rothesay. Jednak daleko mu było do wygód, jakie mieli wyżsi oficerowie. Na gołej ziemi rozbito kilkanaście dużych namiotów. Otoczono je drutami kolczastymi i wieżyczkami strażniczymi. Tam osadzono oficerów młodszych wiernych przedwojennej władzy.

W sumie na wyspie osadzono do 1700 osób powiązanych z sanacją. W tym żonę Marszałka Piłsudskiego, Aleksandrę, premiera Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego i 20 generałów. Świadkowie mówią o ponad stu osobach, które w okresie osadzenia na Wyspie Węży umarły z rożnych przyczyn.

Znany pisarz i pilot Janusz Meissner, który przetrwał obóz na wyspie Bute wspominał: "Jak tylko mógł, Sikorski bezwzględnie kneblował swoją opozycję, marnując najbardziej wartościowy, patriotyczny potencjał ludzki. W sposób małostkowy, mściwy i podły rozliczał się z nienawistną mu sanacją piłsudczykowską".

Obóz rozwiązano w czerwcu 1942 roku, kiedy poseł Partii Pracy, Henry Morrison, złożył interpelację w parlamencie tyczącą się "dziwnych wydarzeń na wyspie Bute, o których Izba powinna wiedzieć". Skandal, jaki przy tym wybuchł, zmusił polskie władze do likwidacji obozu i zwolnienia osadzonych. Było mu daleko do Berezy Kartuskiej, gdzie Piłsudski więził swoich przeciwników, ale kolejny obóz założony przez emigracyjny rząd zasługuje już w pełni na określenie koncentracyjny.

Aleksandra Piłsudska (w środku), wdowa po Marszałku byla więziona na Wyspie Węży
Aleksandra Piłsudska (w środku), wdowa po Marszałku byla więziona na Wyspie WężyNarodowe Archiwum CyfroweZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Shinafoot

Obóz ten oficjalnie nazywał się Wojskowym Obozem Karnym, najpierw przez krótki czas był umiejscowiony w Kingledoors, aby ostatecznie trafić do Shinafoot. Miał być on otoczony podwójnym pasem ogrodzenia z drutu kolczastego i wieżyczkami strażniczymi z karabinami maszynowymi.

Podobnie jak na Wyspie Węży okolicznej ludności powiedziano, że są tam więzieni szpiedzy i dywersanci. Niestety nie wiadomo do końca, czy byli tam osadzeni przeciwnicy polityczni Sikorskiego. W czasie akcji niszczenia tajnych akt, którą przeprowadzono po wojnie, znakomita większość dokumentów przepadła. Pozostały jedynie wspomnienia ludzi powiązanych w różny sposób z istniejącym obozem.

Ówczesny oficer prasowy Stanisław Strumph-Wojtkiewicz tak pisał o Shinafoot w swoich wspomnieniach: "Warunki tam panujące były bardzo podobne tym z hitlerowskich kacetów. Głodowe racje żywności, tortury i morderstwa były na porządku dziennym. Mieszkającym w okolicy Szkotom zakazano zbliżać się do ogrodzenia. Tłumaczono, że wewnątrz znajdują się niemieccy szpiedzy i dywersanci".

Przez wielu Strumph-Wojtkiewicz uważany jest za osobę mało wiarygodną, jednak jego wersję potwierdza znakomity chirurg o światowej sławie, profesor Adam Majewski, wówczas lekarz w Polskim Szpitalu Wojskowym w Edynburgu. W swojej książce "Wojna, ludzie, medycyna" wspominał młodego oficera, który trafił do szpitala:

"Chłopak dosłownie się trząsł, ilekroć któryś z żandarmów zbliżał się do niego, rzucał przy tym na nas spojrzenia dzikiego zwierzęcia. Żołnierze od dawna coś przebąkiwali o jakimś polskim obozie koncentracyjnym na terenie Szkocji, ale nie wierzyłem w to. (...) Prawdy zacząłem się dowiadywać, gdy podano żołnierzowi narkozę i zaczął gadać. Wołał: - Nie bijcie mnie, nie wyłamujcie mi rąk".

Kilka dni później poznał kolejne szczegóły:

"Było tam wszystko, jak w Berezie Kartuskiej: i druty kolczaste, i baraki, i »żabka«, i wybijanie zębów, i dozorcy sadyści, i komendant obozu, w którego kancelarii nasz więzień często szorował podłogę i bywał przy tym bity i kopany. Żandarmi byli specjalnie dobrani."

Kapitan Janusz Meissner na przedwojennym zdjęciu. W czasie wojny był więźniem na Wyspie Węży
Kapitan Janusz Meissner na przedwojennym zdjęciu. W czasie wojny był więźniem na Wyspie WężyINTERIA.PL/materiały prasowe

Niechęć do prawdy

Po śmierci Sikorskiego obozy zostały zlikwidowane przez nowego Naczelnego Wodza, gen. Sosnkowskiego. Do końca wojny informacje o nich były tajne. Po wojnie również niewiele osób o tym wspominało, a dokumenty prawdopodobnie zostały zniszczone w czasie wielkiej akcji likwidowania polskich tajnych archiwów, którą przeprowadził płk. Stanisław Gano, szef polskiego wywiadu.

Dopiero w latach pięćdziesiątych na łamach paryskiej "Kultury" pojawiły się kolejne wspomnienia osadzonych w Shinafoot.

Maciej Feldhuzen, były więzień obozu pisał dla "Kultury: "Na czele obozu dyscyplinarnego w Shinafoot stanął kapitan Korkiewicz. Alkoholik, psychopata, sadysta, który własnoręcznie maltretował więźniów. Zakładano im od tyłu kajdanki na ręce i wieszano na poprzeczce u sufitu, a pan kapitan Korkiewicz sam wiszących dusił za gardło, bił po twarzach i kopał w brzuch."

Wielu historyków sugeruje, że obóz w Shinafoot był jedynie jednostką dyscyplinarną, jednak biorąc pod uwagę metody, jakimi posługiwali się w nim strażnicy nie można uniknąć porównań do obozów koncentracyjnych w Berezie Kartuskiej, czy Dachau. Wszystkie one były obozami policyjnymi (Dachau obozem zagłady stał się dopiero w latach 40.), w których stosowano brutalne metody, bito i głodzono więźniów oraz stosowano tortury psychiczne.

Generał Kazimierz Sosnkowski rozkazał zlikwidować obozy założone przez swego poprzednika
Generał Kazimierz Sosnkowski rozkazał zlikwidować obozy założone przez swego poprzednikaWikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Źródła:

Janusz Meissner; "Wspomnienia pilota - 3. Pióro ze skrzydeł"; Wydawnictwo Literackie 1985

Adam Majewski; "Wojna, ludzie i medycyna"; Wydawnictwo Lubelskie 1972

Adam Węgłowski; "W obozach Sikorskiego"; Tygodnik Powszechny; 27.04.2010

Tadeusz Godziszewski; "Pisane w Rothesay"; Czytelnik 1973

W poprzedniej części przedstawiliśmy historię obozu w Berezie Kartuskiej. W kolejnej części opiszemy komunistyczne obozy koncentracyjne w Polsce.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas