Klasztor pod specjalnym nadzorem
Pocysterski klasztor w Lubiążu i związane z tym obiektem hipotezy, należą dla klasyki tematyki eksploracyjnej. Jego historia zawiera bowiem w sobie wszystko co powinna, więc hitlerowską podziemną fabrykę zbrojeniową, ukryte depozyty nazistów i tajne laboratoria zaawansowanych technologii.
Bursztynowa Komnata, tajemnicze skrzynie i inne skarby
Podczas systematycznych kwerend przeprowadzanych w Instytucie Pamięci Narodowej udaje się co jakiś czas odnaleźć interesujące materiały dotyczące tropów znanych historii "skarbowych". Jest to mozolna i często niewdzięczna praca, gdyż stanowią one marginalny zasób archiwalny, często zdekompletowany i rozproszony. Są to jednak materiały pozwalające w znaczący sposób uzupełnić dotychczasową wiedzę, a także zweryfikować funkcjonujące od lat nieścisłości.
Zwłaszcza w tematyce eksploracyjnej, gdzie jakość źródeł przeważnie bywa dyskusyjna. O ile oczywiście jakiekolwiek istnieją. Dlatego też od dekad właśnie relacje świadków zdominowały świat tropicieli tajemnic. Wielokrotnie powielane, zniekształcają pierwotny przekaz w setkach mutacji, popularyzowanych również na łamach prasy. To z kolei często wywoływało efekt błędnego koła, czytelnicy bowiem sugerując się artykułami identyfikowali własne wspomnienia z przeczytanymi przeżyciami innych.
Stąd też masowo do redakcji poszczególnych gazet, począwszy od lat 60., zgłaszali się świadkowie ukrycia... Bursztynowej Komnaty, zakopywanych przez nazistów skrzyń, znikających w sztolniach ciężarówek, czy też budowy gigantycznych podziemnych fabryk drążonych przez Niemców w czasie II wojny światowej.
Wiara w moc służb specjalnych jest wciąż silna
Ba, nawet wśród sporej części dzisiejszych poszukiwaczy wiara w moc służb specjalnych jest wciąż silna, zaś powiązania z dawnym resortem stanowią gwarancję wyższego stopnia wtajemniczenia. Zasadzie tej hołdują również od lat dziennikarze, którzy przyczynili się do ugruntowania takiego wizerunku. Mieli zresztą ku temu powody. Bo któż by pogardził źródłem informacji zbliżonym do służb specjalnych? Takim źródłem niewątpliwie był emerytowany major wrocławskiej SB Stanisław Siorek.
Legenda o podziemnej fabryce
W najbliższych numerach postaramy się prześledzić proces powstawania legendy o podziemnej fabryce w Lubiążu - najbardziej chyba z "Siorkowych" tematów. Okazja ku temu jest wyborna, gdyż udało się odnaleźć w Instytucie Pamięci Narodowej część materiałów dotyczących powyższej sprawy. Do tej pory bowiem wiedza nasza bazowała na archiwaliach, które mjr SB wytworzył lub zabrał ze sobą odchodząc z resortu.
Jakąż niespodzianką było pojawienie się w katalogu IPN teczki zatytułowanej "Skarby". Cóż, opisy inwentarzowe materiałów archiwalnych bywają mniej lub bardziej rozbudowane - ten był wyjątkowo lakoniczny. Zbiór mógł dotyczyć wszystkiego, jednak w takim wypadku istniała spora szansa, że treść będzie odpowiadała podpisowi. Po dwóch miesiącach od złożenia wniosku, zamówiony w Warszawie materiał dotarł w wersji cyfrowej do Wrocławia.
Temat stary i długi jak rzeka
Zaraz potem wszystko staje się jasne, pojawiają się fotografie i opisy klasztoru w Lubiążu, czarno białe zdjęcia bryły budynku, wykopów i szczegóły nie do końca dających się zidentyfikować elementów konstrukcyjnych.
Temat stary i długi jak rzeka, znany każdemu chyba miłośnikowi tajemnic. Wydaje się również wyczerpany, dzięki obszernej publikacji "Wojenne sekrety Lubiąża" J.M. Kowalskiego, R.J. Kudelskiego i Z. Rekucia. Autorzy bazując na licznych materiałach źródłowych dość sprawnie rozprawili się z licznymi legendami związanymi z tym miejscem w oparciu, m.in. o materiały archiwalne pozyskane od uczestników prowadzonych tam w latach 80. i 90 poszukiwań.
1352 srebrnych i złotych monet
Po uporządkowaniu widać, że materiały obejmują zagadnienia z lat 1983-1986. Zacznijmy od początku, a więc od "Raportu dot. zlokalizowania hitlerowskiej podziemnej fabryki zbrojeniowej w Lubiążu", jaki w listopadzie 1983 roku mjr St. Siorek przesłał Naczelnikowi Wydziału III Departamentu II MSW oraz z-cy Szefa ds. Wywiadu i Kontrwywiadu MSW płk. S. Gronieckiemu. Przedtem jednak krótko przypomnijmy, że w 1981 i 1982 roku na terenie Lubiąża zostały przeprowadzone zaawansowane poszukiwania przez specjalną grupę operacyjną MSW i MON. Celem było odnalezienie ukrytych walorów bankowych III Rzeszy. W efekcie udało się m.in. odkryć skarb... 1352 szt. monet srebrnych i złotych.
SB wprowadzona do ziomkostw
Jednym ze sposobów było wprowadzenie do ziomkostw tajnych współpracowników SB, którzy pod przykrywką kontaktów towarzyskich, inwigilowali je od wewnątrz. "W 1972 r. tw. ps. "Andrzej" - osoba duchowna, jednostka sprawdzona i całkowicie związana ze Służbą Bezpieczeństwa - na nasze zlecenie nawiązał kontakt z ziomkostwem "lubiążan", które po zawarciu układów z RFN w /1970/ stało się niezwykle aktywne w organizowaniu wycieczek do Trzebnicy i Lubiąża. Miejscowości te związane są z kultem św. Jadwigi" - pisał w swym raporcie major Siorek.
Co duchowny słyszał w konfesjonale
"W rozmowach z matką E. Pohl, jak również przy jej spowiadaniu, uzyskał informacje, że w okresie wojny klasztor był wykorzystywany jako fabryka zbrojeniowa. Miał on podziemne połączenie z fabryką zbrojeniową funkcjonującą pod ziemią przyległych pól uprawnych. Wejście do podziemi miało znajdować się w rejonie furty, zaś kilkukilometrowy system korytarzy miał wylot na wzgórzu trzech krzyży w rejonie tzw. lasku św. Jadwigi, gdzie była kaplica drogi krzyżowej".
Zaiste dziwne acz ciekawe rzeczy słyszał nasz duchowny w konfesjonale, lecz najwyraźniej to właśnie one szczególnie zainteresowały prowadzącego go oficera SB. Tym samym, obok zasadniczego zadania jakim było inwigilowanie dawnych mieszkańców Lubiąża, pojawiło się kolejne - dyskretne zdobywanie informacji na temat II wojennych tajemnic Leubus.
Kosztowności zdeponowane w klasztorze
Wszyscy chcieli znaleźć skarb
W świetle omawianego raportu klasztor w Lubiążu cieszyć się miał szczególnym zainteresowaniem niemieckich turystów. Uwagę Służby Bezpieczeństwa zwracała częsta obecność w okolicy dziennikarzy z RFN, którzy wypytywali miejscowych o tutejsze tajemnice. Pojawiali się także zachodnioniemieccy dyplomaci. Wątpliwe jednak jest, aby wszyscy byli zainteresowani skarbami i podziemną fabryką. To miejsce i bez tego jest wyjątkowe - największe opactwo cysterskie na świecie, jeden z większych obiektów tego typu w Europie.
Pamiętajmy jednak, że autorowi raportu niezwykle zależało na tym, aby jego ustalenia i wnioski zyskały uznanie przełożonych. Na tyle by zdecydowali się wznowić kolejny etap poszukiwań, przerwanych zaledwie rok wcześniej. Czy się to udało? To już historia na inną opowieść.
Piotr Maszkowski
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.