Czas youtuberów - jak zarabia się na wideo w internecie?

Serwisy wideo dały możliwość zaprezentowania swojej twórczości całemu światu. Świat już na tym skorzystał, teraz pora na Polskę. Doczekaliśmy się własnych profesjonalnych youtuberów, czyli osób, które umieszczają swoją twórczość wideo w sieci, zarabiając na tym pieniądze i zdobywając sławę.

Bycie youtuberem, vlogerem, wideoblogerem (czy jak kto woli), na razie nie przyniesie fortuny, ale za kilkanaście miesięcy - będzie tylko lepiej
Bycie youtuberem, vlogerem, wideoblogerem (czy jak kto woli), na razie nie przyniesie fortuny, ale za kilkanaście miesięcy - będzie tylko lepiej123RF/PICSEL

Gdyby nie YouTube, "Gangnam Style" nie zyskał statusu najbardziej rozpoznawanego utworu 2012 roku, stając się międzynarodowym fenomenem. Gdyby nie YouTube, tysiące kreatywnych ludzi z całego świata nie zdobyłoby popularności, a w niektórych przypadkach - nowego źródła dochodów. Amerykanie odkryli potencjał YouTube’a jeszcze w 2006 roku, a jedną z pierwszych osób, która zrobiła furorę w serwisach wideo była Lonelygirl15 (więcej o niej w tym artykule). My wtedy co najwyżej mogliśmy liczyć na filmy autorstwa Krzysztofa Kononowicza. Ale to było wtedy. Dzisiaj Polska ma mocną reprezentację "youtuberów" (vlogerów), czyli wideoblogerów, którzy umieszczają swoją twórczość w popularnych serwisach wideo, przede wszystkim w serwisie YouTube. Potencjał internetu doceniły także gwiazdy telewizji, jak na przykład Szymon Majewski, który właśnie wystartował z własnym kanałem w serwisie YouTube. Lepiej późno niż wcale.

Twórczość w świecie Web 2.5

AVGN (rok 2006) - wzór dla Niekrytego Krytyka i jednej z pierwszych youtuberów, który zarobił na swojej twórczości

W serwisie YouTube treści profesjonalne zaczynają wypierać przypadkowo tworzone materiały (za wyjątkiem filmów z kotami - kotów w sieci nic nie pokona). Regularnie umieszczane filmy mogą liczyć na dedykowanych użytkowników (subskrybentów), systematyczny wzrost oglądalności i rozprzestrzenianie się fajnych materiałów w sieciach społecznościowych. Internauci docenią nie tylko talent, ale także pasję i zaangażowanie, z jakimi tworzone są youtubowe filmiki. Będą one stanowiły dla nich doskonałą odskocznie dla papki, którą często karmi nad "prawdziwa telewizja". Tak oto popularność zaczęły zdobywać takie youtubowe kanały (a nawet kilka kanałów prowadzonych przez jedną osobę), jak Lekko Stronniczy autorstwa  Włodka Markowicza i Karola Paciorka, MaturatoBzdura.TV (Kuba Jankowski, Adam Drzewicki i Piotr Dybski), ROJOV13 autorstwa Patryka Rojewskiego, Dem3000 Jakuba Dębskiego, Suchy Kanał oraz Strumienie z Ruczaju prowadzony przez Maćka Makułę, Wybuchające Beczki Krzyśka Gonciarza czy w końcu postać Niekrytego Krytyka (kanał  Macfra84), czyli Maciej Frączyk. Tych dwóch ostatnich właśnie napisało książki (już drugą, w przypadku Krzyśka). I chociaż są to zupełnie odmienne od siebie publikacje, to wraz z internetowymi debiutami sław ekranu, doskonale pokazują, że obecnie w polskim internecie panuje "czas youtuberów".

Maciek Frączyk, czyli Niekryty Krytyk, przez ostatnie dwa lata stał się absolutnym celebrytą wśród osób realizujących filmiki publikowane w serwisie YouTube, jego produkcje przekraczają magiczną barierę miliona wyświetleń, na razie nieosiągalną dla większości twórców treści wideo. Niekryty Krytyk to nic innego, jak przeniesienie do polskich realiów sprawdzonych wzorców autorstwa Angry Video Game Nerd oraz Nostalgia Critic. Frączyk nie ukrywa tego w swojej książce "Zeznania niekrytego krytyka" (wydawnictwo Zielona Sowa). Jest to zresztą jeden z niewielu merytorycznych  fragmentów jego publikacji - pozostała część książki to zbiór bardzo chaotycznych przemyśleń i nie znajdziemy tam informacji z kulisów realizacji jego filmów. Poprosiliśmy go o krótki wywiad, ale jak to czasami bywa z gwiazdami - nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Sława, no cóż...

Krzysztof Gonciarz natomiast ma już za sobą zeszłoroczną książkę "Wybuchające Beczki", zbiór esejów o grach i branży rozrywki elektronicznej. Natomiast w "WebShows: Sekrety Wideo w Internecie" (wydawnictwo KG Tofu Media) wykorzystał swoje doświadczenie i wiedzę w przygotowywaniu materiałów wideo, aby napisać poradnik dla osób, które chcą realizować, lub już realizują treści wideo. Całość okraszona została komentarzami innych youtuberów, także tych, których wymieniliśmy na początku artykułu. Zapytaliśmy Krzyśka o kulisy tworzenia popularnych w serwisie YouTube webowych materiałów wideo. 

Niekryty Krytyk i konsola Pegazus

Replikowanie i poprawianie blogsfery

INTERIA.PL: Ile zajmuje, średnio, przygotowanie takiego materiału wideo? Czy korzystasz z pomocy osób trzecich?

Krzysztof Gonciarz: "Rzadko produkuję wideo, których przygotowanie zajmuje więcej niż jeden dzień - a te najpopularniejsze formaty powstają dość szybko. Jeden odcinek "Zapytaj Beczkę" zabiera mi jakieś 4 godziny, od przygotowania się do nagrania, aż po publikację. Współczesne webwideo wymaga bardzo ekonomicznego myślenia jeśli chodzi o proces produkcji: zwiększenie nakładów czasowych rzadko przynosi spodziewane efekty (np. większą oglądalność), więc trzeba dążyć do optymalizacji. Z tego względu bardzo ważna jest umiejętność improwizacji: najpopularniejsze programy komediowe w internecie zwykle są w pewnym stopniu improwizowane, bo tą techniką tworzy się szybko i skutecznie".

Krzysztof Gonciarz i targ elektroniki w Seulu

Czy z realizacji tego typu filmików "można wyżyć", a może to już ścieżka do robienia alternatywnej kariery?

- "Da się profesjonalnie zajmować produkcją wideo, ale życie tylko i wyłącznie z programów partnerskich (program współpracy oferowany przez serwis YouTube - przy. redakcji), to komfort zarezerwowany dla najpopularniejszych twórców. Kiedy zaczynamy działalność w webwideo, raczej nie powinniśmy zakładać ograniczenia się do emisji reklam z programów partnerskich. Uzależnienie od liczby emisji może spowodować, że zaczniemy zmierzać w stronę innego rodzaju contentu - odejdziemy od własnych pomysłów, bądź też pójdziemy w masową produkcję bardzo podobnych do siebie filmików. Dlatego też osoby poważnie myślące o webwideo powinny szukać alternatywnych źródeł przychodu: produkcji na zlecenie, dostarczania contentu portalom, lokowanie produktu, współpraca z agencjami i markami - środowisko musi zreplikować model, który już działa w przypadku blogosfery. Żaden bloger nie żyje przecież z reklam AdSense'a (serwis reklamowy Google, wyświetlający na stronach WWW kontekstowe reklamy - przyp. redakcji)".

Ile zatem można zarobić jako youtuber?

Oficjalne wyliczenia nie są podawane publicznie, ale według swoich kalkulacji, Maciek Makuła (Suchy Kanał/Strumienie z Ruczaju) może zarobić za 1 milion odsłon około 400 euro (1600 zł). Ta suma może więc ulec zmianie zależnie od osoby realizującej materiały wideo, tematyki, statusu  konta oraz od tego, czy jesteśmy bezpośrednim partnerem Google/YouTube czy mamy pośrednika, który bierze nas "pod swoje skrzydła" w rozmowach z Google/YouTube. Inny znany youtuber, SKKF - korzystają z pośrednictwa - zarobił w miesiąc 1500 dolarów (4 612 zł). Ta suma została potem publicznie przeznaczona na cele charytatywne.

Mniej niż 5 minut sławy

Osoby realizujące webwideo o wiele szybciej niż blogerzy zrozumiały, że samo tworzenie dobrych, w ich subiektywnym odczuciu, materiałów nie wystarczy, aby zarobić na swojej pasji, jednocześnie dostarczając czytelnikom oraz widzom tego, czego oczekują. Wraz z książkami Frączyka i Gonciarza zadebiutowała także publikacja Tomasza Tomczyka, znanego bardziej jako Kominek (wywiad z nim możecie przeczytać pod tym linkiem ).

Tomek Tomczyk, czyli Kominek - przez wielu uważany za "ojca chrzestnego" polskich blogerów. Autor książki "Bloger". fot. Albert Zawada
Tomek Tomczyk, czyli Kominek - przez wielu uważany za "ojca chrzestnego" polskich blogerów. Autor książki "Bloger". fot. Albert Zawadamateriały prasowe

"Bloger" spod pióra Kominka, podobnie jak "WebShows" , słusznie przestrzega przed hurraoptymizmem początkujących blogerów, z których zresztą większość podda się po kilku wpisach. Nie inaczej będzie w przypadku youtuberów. Realizowanie wideo z myślą o internecie, czy pisanie bloga pod tym względem nie różnią się niczym od "dużego" showbiznesu - bez ciężkiej pracy, nawet jeśli mamy talent, kariery nie zrobimy. Szczególnie, że przysłowiowe "5 minut sławy" w internecie trwa znacznie krócej niż w telewizji czy na estradzie.

Łukasz Kujawa 

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas