Głupie wybryki dla wirtualnej publiki

Czy to internet sprawia, że nastolatki robią więcej głupich rzeczy, niż kiedykolwiek? Niektórzy specjaliści twierdzą, że tak. Im więcej stron tj. YouTube czy Facebook, tym więcej ludzi odczuwa potrzebę pokazania rówieśnikom swoich niebezpiecznych wyczynów, a tym samym sprostania presji publiczności w wirtualnym świecie.

Część lekarzy uważa, że internet sprawia, że młodzi ludzie zwiększają stopniowo dawkę adrenaliny.

Kilka tygodni temu dr Hani Mansour, specjalista od poparzeń w Livingston, leczył nastolatka, który doznał poważnych poparzeń podczas odpalania fajerwerków. To nie był zwyczajny wypadek. Chłopiec wypełnił wannę fajerwerkami, założył odzież ochronną i włączył kamerę, żeby nagrać wydarzenie. Eksplozja, do której doszło, a którą chłopak chciał później zamieścić na YouTube, doprowadziła do powstania kuli ognia. Nastolatek trafił do szpitala z ciałem poparzonym w 14 proc.

- Chłopcy od wielu lat aspirują do roli specjalistów w kwestii fajerwerków - mówi Mansour, dyrektor centrum poparzeń w St. Barnabas Medical Center. "Ale teraz robią to w bardziej bezczelny sposób. Robią to po to, żeby nagrać film".

I faktycznie, tym, co wyróżnia wiele młodych ofiar zabawy z ogniem, jest to, że w przeciwieństwie do rówieśników z przeszłości, dążą do stworzenia "płonącego" widowiska.

W zimie ubiegłego roku 15-letni chłopiec próbował nagrać film podczas próby rzucenia do kosza płonącej piłki. Ubrał się w kilka warstw ubrań, żeby ochronić skórę, polał piłkę benzyną i podpalił. Ale kiedy wyrzucił ją, jego ubrania zajęły się ogniem. Teraz dochodzi do siebie - mówi Mansour - ale pozostaną mu blizny z oparzeń II i III stopnia na klatce piersiowej, brzuchu i udach.

Wyniki wyszukiwania na YouTube frazy "flaming basketbal" pokazują ponad 100 filmów. W prezentacji dla American Burn Association doktor Mansour przeanalizował 46 filmów, które pokazywały zabawę z ogniem. Chociaż w kilku brali udział dorośli, w większości dotyczyły one osób między 13 a 20 rokiem życia. A czasem nawet jeszcze młodszych.

Gra w płonącą piłkę. Film z ostrzeżeniem: "Nie rób tego w domu":

W kwietniu kanadyjscy badacze zwrócili uwagę na rosnącą liczbę filmów w internecie, które przedstawiały tzw. "choking game". 65 filmów pokazywało ludzi, którzy celowo wstrzymywali oddech, żeby na moment stracić przytomność. Chociaż "zabawa" znana jest od wielu lat (jest nawet wzmianka o niej w brytyjskiej gazecie medycznej z ostatniej dekady XIX wieku), niektórzy eksperci są przekonani, że sieć dała jej nową popularność. Te 65 filmów zostało obejrzanych prawie 174 tys. razy, wynika z raportu opublikowanego na łamach "Clinical Pediatrics".

"YouTube reklamuje takie wyczyny, zapewnia widownię i pokazuje ludziom, jak mają to robić" - mówi Martha Linkletter, pediatra z IWK Health Center w kanadyjskim Halifax (Nowa Szkocja).

Część specjalistów uważa, że za pośrednictwem YouTube, MySpace i innych tego typu serwisów powinno się ostrzegać młodych ludzi o konsekwencjach tych niebezpiecznych zachowań. Mansour mówi, że szpital planuje zamieścić na YouTube video przedstawiające ból i blizny po wypadkach z ogniem.

Doktor Megan A. Moreno, specjalistka z Uniwersytetu Wisconsin, przeprowadziła ostatnio badania, w których osoba, figurująca pod pseudonimem Dr Meg kontaktowała się za pośrednictwem MySpace z osobami, które na swoich stronach chwaliły się wyczynami alkoholowymi i seksualnymi. "Czy jesteś pewny, że to dobry pomysł" - pytała Dr Meg. Ostrzegała również o ryzyku chorób przenoszonych drogą płciową.

Nastolatki, z którymi kontaktowała się Dr Meg, były dwa razy bardziej skłonne usuwać materiały ze strony w czasie kolejnych trzech miesięcy, niż osoby, z którymi Dr Meg nie nawiązywała kontaktu. Wyniki badań zostały opublikowane w "Pediatrics & Adolescent Medicine".

"Dla nastolatków ze szkół średnich nieodłącznym elementem okresu dojrzewania jest wyobrażenie, że są na scenie i każdy ich obserwuje - mówi Moreno. "Ale dzisiejsze dzieci dorastają w jeszcze innym świecie. To świat, w którym publiczność nie jest wyimaginowana".

Tara Parker Pope/New York Times News Service

Tłum. Ewelina Karpińska-Morek

The New York Times
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas