Jak być bezpiecznym w serwisach społecznościowych

Z serwisów społecznościowych korzysta dziś niemal każdy internauta. Portale te przyciągają wielu ludzi, którzy często nie mają świadomości internetowych zagrożeń i dlatego mogą stać się łatwym celem dla cyberprzestępców.

W serwisach społecznościowych aż roi się od niebezpieczeństw
W serwisach społecznościowych aż roi się od niebezpieczeństwAFP

Co ci grozi?

Zagrożenia, które czekają na internautów obejmują zarówno zwykły spam reklamowy, który możemy znaleźć w swoich skrzynkach pocztowych, jak i bardziej wyszukane oszustwa, których celem jest kradzież danych dostępowych do konta na portalu społecznościowym lub zainfekowanie komputera trojanem. Może to prowadzić do utraty danych lub pieniędzy, nie wspominając o narażaniu także osób z kręgu naszych znajomych. Trzeba zrozumieć, że gdy padniemy ofiarą takiego przestępstwa, narażamy nie tylko siebie, ale także innych ludzi, głównie przyjaciół z portali społecznościowych. Jeżeli chcemy być bezpieczni w sieci, powinniśmy nie tylko przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa, ale także uświadamiać swoich przyjaciół!

Atak na przyjaciół: Konto phishingowe

Jednym z najmniej technicznie niebezpiecznych zagrożeń spotykanych w świecie serwisów społecznościowych jest tradycyjna metoda "wyławiania" nazw i haseł użytkownika. Już od dłuższego czasu można usłyszeć o fałszywych stronach banków czy wiadomościach rzekomo wysyłanych przez IRS (urząd podatkowy w Stanach Zjednoczonych). W przypadku portali społecznościowych jest podobnie - atakujący tworzą stronę logowania, która jest identyczna z oryginalną, a następnie rozsyłają e-mailami odnośniki, podszywając się pod twórców oryginalnej strony.

Strona phishingowa portalu społecznościowego Facebook
materiały prasowe

Oczywiście jedynym celem tej strony jest przekierowanie użytkownika do oryginalnej witryny po ówczesnym wprowadzeniu danych potrzebnych do wejścia na konto użytkownika. W tym momencie przestępcy mogą wykorzystać zdobyte dane w różny sposób: sprzedać je na czarnym rynku, zebrać więcej informacji z zaatakowanego profilu lub wysłać z konta, na które się włamano więcej spamu .

Na szczęście ataki tego typu są łatwe do wykrycia, gdyż zazwyczaj fałszywe strony logowania nie posiadają ważnego certyfikatu SSL, a ich adres jest w jakimś stopniu zmieniony. Niestety, użytkownicy nieświadomi podstawowych zasad bezpieczeństwa są zazwyczaj bardziej zajęci myśleniem o wysyłaniu swoim przyjaciołom śmiesznych obrazków. Pocieszające jest, że serwisy społecznościowe, takie jak Facebook, robią wszystko, aby uświadomić swoich użytkowników o istnieniu i działaniu tych łatwo wykrywalnych ataków. Umieszczają one informacje o znanych zagrożeniach na odpowiednich stronach o bezpieczeństwie.

Kradzież konta użytkownika bez użycia phishingu

Kolejny rodzaj zagrożenia, który został stworzony z myślą o bankowości online, a teraz jest skierowany także przeciwko użytkownikom portali społecznościowych to narzędzia kradnące hasła. Programy te wstrzykują swoje funkcje do przeglądarki internetowej (najczęściej celem jest Internet Explorer), aby wykraść informacje dotyczące konta zanim zostaną one wysłane do internetu.

Ponieważ do kradzieży danych dochodzi całkowicie wewnątrz przeglądarki, szyfrowanie SSL istniejące pomiędzy komputerem a stroną internetową nie może zapewnić ochrony.

Strona portalu społecznościowego ma ważny certyfikat SSL i przeglądarka internetowa prawidłowo to sygnalizuje. Z tego powodu, ataki te są trudniejsze do wykrycia niż phishing. Ponieważ złodziej haseł jest programem instalującym się lokalnie na komputerze, obecne programy antywirusowe są najlepszą ochroną przed tego typu próbami kradzieży danych uwierzytelniających.

Po tym, jak przestępcy udało się "wyłowić" nasze dane uwierzytelniające prawdopodobne jest, że zainstaluje on złodzieja haseł także na komputerach naszych przyjaciół, co doprowadzi do gwałtownego rozprzestrzeniania się szkodliwego programu.

Rozprzestrzenianie się złodzieja haseł w serwisie społecznościowym
materiały prasowe

Atak "przy okazji"

Czasami odwiedzenie zainfekowanej strony internetowej wystarczy, aby szkodliwy program został po cichu zainstalowany na komputerze użytkownika. Wynika to z faktu, że niekiedy luki w przeglądarce pozwalają na automatyczne uruchamianie kodu - nawet jeżeli Java i Flash są wyłączone! Jeżeli internauta nie ma oprogramowania antywirusowego i korzysta z przeglądarki zawierającej luki, takie ataki będą nieuniknione. Jednak, haker musi najpierw zainteresować użytkowników odwiedzeniem takiej strony. Jednym ze sposobów jest wspomniane już wykorzystanie grupy przyjaciół do wysyłania wiadomości rzekomo pochodzących od nas, a kierujących do strony hakera.

Działanie kodu w przeglądarce Internet Explorer
materiały prasowe

Drugi ze sposobów używanych ostatnio przez przestępców opiera się na zasypywaniu serwisu społecznościowego Twitter spamem oraz na wystawianiu na stronach serwisu blogowego Blogger komentarzy zawierających odnośniki do stron ze szkodliwym oprogramowaniem. Na Twitterze przestępcy wybierają najbardziej popularne tematy dnia i umieszczają w nich swoje komentarze z odnośnikami do ich szkodliwych stron.

Na serwisach takich jak Twitter, gdzie miejsce na wpisanie wiadomości jest ograniczone, bardzo popularne są serwisy skracające adresy URL. Większość z tych serwisów nie oferuje podglądu URL i dlatego hakerzy mogą bardzo łatwo ukryć swoje strony pod skrótem, co jeszcze bardziej zwiększa zakres ataku.

Komu powierzyć swoje dane?

Strony takie jak Facebook bardzo często pozwalają niezależnym programistom dodawać swoje aplikacje na stronie portalu oraz do profili użytkowników. Nierzadko aplikacje te mają pełen dostęp do danych osobistych oraz informacji umieszczonych w profilu. Użytkownik proszony jest o pozwolenie na dzielenie się swoimi danymi osobistymi i często może wybrać te informacje, którymi chce się podzielić. Jednak programy, które korzystają z technik socjotechnicznych, takie jak trojany, mogą sprawić, że użytkownik w rzeczywistości ujawni wszystkie swoje dane osobiste.

Dlatego może zdarzyć się, że uruchomimy program "Daily Picture", który wyświetla codziennie innego słodkiego kotka, a w rzeczywistości przegląda nasze dane osobiste. Niepokojące jest to, że jeżeli atakujący jest wystarczająco uzdolniony, to program może bardzo łatwo przeniknąć niezauważony przez analityków z Facebooka czy innego serwisu społecznościowego.

Omawiane ataki są trudne do wykrycia przez przeciętnego użytkownika, ponieważ niezależne aplikacje mogą niemal całkowicie zintegrować się z zaufaną stroną serwisu pod względem wyglądu i funkcjonalności. Często zdarza się, że w takich przypadkach nawet ochrona antywirusowa nie pomoże, ponieważ niezależna aplikacja uruchamia się z serwera portalu społecznościowego.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas