Mroczna strona serwisów społecznościowych. Na Instagramie i Facebooku handlują bronią
Serwisy aukcyjne zakazują handlu bronią, więc internauci przenoszą się do sieciowych społeczności. Odpowiednio otagowane ogłoszenia można znaleźć na Instagramie, Facebooku i Twitterze. Kupujący zazwyczaj nie muszą przejmować się żadnymi pozwoleniami.
Aby sprzedać jakiś przedmiot online, nie potrzebujemy już żadnej platformy e-commerce. Wystarczy serwis społecznościowy, którego przecież i tak używają prawie wszyscy. Możemy oczywiście popytać znajomych, czy ktoś nie chciałby kupić tego, czego chcemy się pozbyć. Możemy też użyć hashtaga w rodzaju #forsale i czekać, aż klient sam się zgłosi.
Na razie jeszcze nie jest tak, że wszyscy próbują sprzedawać niechciane przedmioty w serwisach społecznościowych. Ale wystarczy wpisać #forsale w wyszukiwarkę Twittera czy Instagrama, by zobaczyć, że trend się pojawił i zapewne będzie się umacniał. Ludzie próbują sprzedać różne rzeczy: - markowe ciuchy, sprzęt elektroniczny.
The Verge donosi, że w serwisach społecznościowych handluje się też bronią. I podaje przykłady z Twittera, Facebooka i Instagrama. Nie jest to żaden żart, sprzedawana jest prawdziwa broń, a oferty nie znikają, co oznacza, że nikt autorom takich ogłoszeń banów nie wręcza.
Facebook nie przejął się filmem, w którym ścięto kobiecie głowę, i handlem bronią najwyraźniej też się (jeszcze?) nie przejmuje. Oczywiście nie jest tak, że sprzedawanie broni online jest przestępstwem. W Stanach Zjednoczonych można to robić, tyle tylko że platformy aukcyjne nie życzą sobie takich aukcji.
Ale duża część tego rynku to nielegalny obrót bronią, to znaczy sprzedawcami i kupującymi są osoby, które nie mają prawa tego robić. Serwisy społecznościowe na razie nie reagują. I tak mijają kolejne tygodnie. Gdyby to była matka z dzieckiem przy piersi, już dawno zdjęcie by usunięto. Broń wisi i wygląda na to, że na razie wisieć będzie.
Marta Wawrzyn