Piraci w Parlamencie Europejskim

Prawdopodobnie dwa miejsca w Parlamencie Europejskim (PE) będzie miała szwedzka Partia Piratów. Jej niemiecki odpowiednik może natomiast po wyborach liczyć na wsparcie z kasy państwa. Nie jest to może przełom, ale bardzo ważny krok na drodze do liberalizowania praw autorskich i zmniejszenia wpływu ich posiadaczy na kształtowanie prawa.

Szwedzka Partia Piratów będzie miała swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim
Szwedzka Partia Piratów będzie miała swoich przedstawicieli w Parlamencie EuropejskimAFP

Szwecja ma w Parlamencie Europejskim 18 miejsc. Piraci zajmą z całą pewnością jedno z nich, ale bardziej prawdopodobne jest zajęcie przez to ugrupowanie dwóch miejsc.

Fakt ten odnotowała zarówno szwedzka, jak i międzynarodowa prasa, której przedstawiciele byli obecni w siedzibie Partii Piratów w dniu wyborów.

- Razem zmieniliśmy krajobraz europejskiej polityki. Nie ważne, jak może się to skończyć, zmieniliśmy go ? mówił lider partii Rick Falkvinge. Dziś wieczorem politycy nauczyli się, że robienie tego, o co prosi lobby, może wiązać się dla nich z kosztem utraty pracy. Jesteśmy największą partią w segmencie dla ludzi poniżej 30. roku życia. To buduje przyszłość naszych praw obywatelskich - dodał.

Dzięki werdyktowi w sprawie The Pirate Bay, szwedzka Partia Piratów ma ponad 48 tys. zarejestrowanych członków. Teraz stała się piątą pod względem popularności partią w Szwecji, pokonując m.in. Chrześcijańskich Demokratów. Przemysł muzyczny może się więc cieszyć z wygrania jednego procesu, ale skutkiem ubocznym było wzmocnienie politycznego wpływu piratów na politykę całej Europy.

Nie tylko piraci ze Szwecji mają powody do radości. Swoich kandydatów do PE wystawiła też niemiecka Partia Piratów zdobywając ostatecznie 0,9 proc. głosów. To zbyt mało aby zająć miejsce w Parlamencie, ale wystarczająco dużo, aby dostać dofinansowanie z budżetu państwa. Na kolejne wybory niemieccy piraci powinni być o wiele lepiej przygotowani.