Co tanie - to drogie
Pewna Amerykanka ze stanu Georgia złożyła pozew sądowy przeciwko firmie Hewlett Packard oskarżając tego znanego producenta drukarek o szalbierstwo. Pozew zarzuca bowiem umieszczenie w urządzeniu tajnego oprogramowania, które odmierza czas od włożenia kartridża z tuszem do drukarki i powoduje sygnał wskazujący na konieczność wymiany kartridża nawet wtedy gdy nie jest on jeszcze opróżniony. W pozwie kobieta występuje w imieniu wszystkich, którzy kupili drukarki atramentowe HP od lutego 2001.
Oficjalnie HP odmówił komentarza na temat pozwu. Nieoficjalnie przedstawiciel firmy stwierdził, że zbyt długie przetrzymywanie kartridża w drukarce powoduje nadmierne zgęstnienie tuszu, co może być uznane przez system zabezpieczenia głowicy za jego brak. Prawnicy są zdania, ze nawet, jeśli takie zabezpieczenie jest niezbędne ze względu na zabezpieczenie głowicy przed zaschnięciem w niej tuszu - to klienci powinni być o tym informowani w chwili zakupu, lub w instrukcji do drukarki - a tego nie zrobiono.
Drukarki atramentowe są coraz tańsze (można je kupić nawet za 200 zł lub mniej (za drukarkę używaną), jednak koszt ich eksploatacji jest niebywale wysoki. Przy umiarkowanym drukowaniu (w kolorze) cena kartridży jakie trzeba dokupić celem wymiany może wielokrotnie przekroczyć cenę samej drukarki. Badania przeprowadzone przez Computeractive Magazine są szokujące. Najtańsza drukarka atramentowa kosztuje w Wielkiej Brytanii 34 GBP, zaś koszt kartridży jakie należy do niej dokupić dochodzi nawet do 90 GBP miesięcznie. Po opublikowaniu tych testów brytyjski odpowiednik UOKiK postanowił po raz kolejny przyjrzeć się sprawie.