NASA inwestuje w futurystyczny teleskop, który sam zbuduje się w kosmosie
Obserwacje otchłani kosmosu i odkrywanie jego tajemnic jest możliwe tylko z pomocą sond kosmicznych i teleskopów. Dlatego w przyszłości musimy jak najwięcej w nie inwestować, inaczej staniemy w miejscu.
Wysłanie dużego teleskopu w kosmos to niezwykle karkołomne zadanie. NASA mogła się o tym przekonać wówczas, gdy chciała umieścić na ziemskiej orbicie Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Usterka, która powstała na Ziemi, ale wykryto ją dopiero w kosmosie, mogła sprawić, że jeden z największych projektów ludzkości mógł skończyć się jedną wielką porażką, i to wartą blisko 3 miliardy dolarów.
Amerykanie mają jednak na to rozwiązanie godne technologii XXI wieku. NASA zainwestowała właśnie w projekt teleskopu kosmicznego, który po dotarciu na orbitę, sam złoży się z dziesiątek części. Aby maksymalnie obniżyć koszty budowy takich teleskopów nowej generacji, poszczególne komponenty instalacji będą wysyłane w kosmos przy okazji różnych misji.
Gdy już poszczególne części dotrą znajdą się w punkcie L2, specjalny robot poskłada je w całość, w ten sposób powstanie teleskop. Jeśli wystąpią jakieś nieprzewidziane problemy, to kolejne komponenty ponownie zostaną wysłane w kosmos, a robot zajmie się ich złożeniem.
Nowy teleskop kosmiczny sam złoży się na orbicie. Fot. Cornell University.
Instrument będzie składał się dziesiątek sześciokątnych modułów o szerokości ok. metra. Cały teleskop ma mieć średnicę lustra wynoszącą ponad 30 metrów i być największym tego typu w historii. Co ciekawe, Kosmiczny Teleskop Webba, który znajdzie się w przestrzeni kosmicznej w ciągu 2 lat maże poszczycić się średnicą lustra na poziomie "zaledwie" 6,5 metra, a będzie przecież najpotężniejszy w historii.
Projekt znalazł się właśnie w pierwszej fazie programu NASA Innovative Advanced Concepts (NIAC). System składanego teleskopu został przygotowany przez inżynierów z Cornell University. NASA zainwestowała 125 tysięcy dolarów w przygotowanie dokładnej koncepcji na realizację w praktyce takiego rozwiązania.
„Będziemy mogli pozwolić sobie na obserwacje dalsze i lepsze, niż kiedykolwiek wcześniej. Może nawet zobaczymy powierzchnię pozasłonecznej planety” - powiedział Jason Peck, profesor inżynierii mechanicznej i lotniczej na Cornell University oraz były główny oficer technologiczny w NASA.
Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. NASA/Cornell University