Ziemi zagrażają tornada kosmiczne. Naukowcy ostrzegają
Słońce znów daje o sobie znać. Naukowcy ostrzegają, że nasza planeta zmaga się z nowym rodzajem zagrożenia, tzw. tornadami kosmicznymi. Te wirujące strumienie plazmy potrafią zakłócić działanie satelitów, sieci energetycznych i samolotów. A my wciąż mamy za mało narzędzi, by je przewidzieć.

Ziemia coraz częściej doświadcza skutków gwałtownych zjawisk pochodzących ze Słońca, które, podobnie jak zwykłe silne burze, potrafią siać spustoszenie. W maju 2024 roku rozbłyski na powierzchni naszej gwiazdy wysłały w stronę planety potężne strumienie naładowanej plazmy. W efekcie zakłócone zostały orbity satelitów, energetyka doświadczyła black outu, a niektóre samoloty musiały zmienić trasy.
Tornada w kosmosie też istnieją. I zagrażają Ziemi
Zespół badaczy z Uniwersytetu Michigan (UM) odkrył, że jeszcze groźniejsze od znanych koronalnych wyrzutów masy (CME) mogą być mniejsze, trudniejsze do wykrycia formacje plazmy. Naukowcy nazwali je "tornadami kosmicznymi". W październiku 2024 roku w The Astrophysical Journal opisali nowe symulacje komputerowe, które pozwalają zrozumieć ich działanie. Te zawirowania mają średnicę od zaledwie 5 tysięcy do niemal 10 milionów kilometrów, ale ich pola magnetyczne mogą być wystarczająco silne, by wywołać burze geomagnetyczne.
Nasza symulacja pokazuje, że pole magnetyczne w tych wirach może być wystarczająco silne, by wywołać burzę geomagnetyczną i spowodować prawdziwe kłopoty.
- Nasza symulacja pokazuje, że pole magnetyczne w tych wirach może być wystarczająco silne, by wywołać burzę geomagnetyczną i spowodować prawdziwe kłopoty - dodał naukowiec UM.
Według modeli, wiele z tych wirujących struktur powstaje, gdy koronalny wyrzut masy przemieszcza się przez wolniejszy wiatr słoneczny. Oddziaływanie przypomina pług śnieżny, który spycha śnieg na pobocze. Tylko w tym wypadku "śniegiem" są naładowane cząstki plazmy. Czasem tornado kosmiczne po prostu się rozpada, ale bywa, że trafia w Ziemię, powodując zakłócenia w sieciach energetycznych czy komunikacji. Obecne teleskopy rejestrujące CME nie są w stanie ich zauważyć. - To kwestia bezpieczeństwa narodowego. Musimy proaktywnie wykrywać struktury takie jak te i przewidywać, jak będą wyglądały w pobliżu Ziemi, by wydawać wiarygodne ostrzeżenia dla planistów sieci energetycznych, dyspozytorów lotniczych i rolników - podkreślił współautor badań dr Mojtaba Akhavan-Tafti.
Naukowcy mają plan. SWIFT i żagiel słoneczny
Rozwiązaniem może być projekt SWIFT (Space Weather Investigation Frontier), nad którym pracuje zespół dra Akhavana-Taftiego. Zakłada on wysłanie czterech identycznych satelitów w formacji przypominającej piramidę, uzupełnionych o piąty (centralny) obserwujący Słońce. Taka konstelacja mogłaby przyspieszyć czas ostrzeżeń o 40 proc. i dostarczyć danych z wielu kierunków jednocześnie. Manchester porównał obecne możliwości do "monitorowania huraganu zdalnie, mając do dyspozycji tylko jeden wiatromierz".
Największym wyzwaniem jest jednak paliwo. Sonda znajdująca się najbliżej Słońca musiałaby zużyć ogromne jego ilości, by utrzymać pozycję. Naukowcy widzą jednak nadzieję w technologii żagli słonecznych, lekkich aluminiowych powierzchni zdolnych do wykorzystania energii fotonów jako napędu. NASA testuje to rozwiązanie w ramach osobnej misji Solar Cruiser. Na razie SWIFT pozostaje koncepcją, ale jego pomysłodawcy wierzą, że to dopiero pierwszy krok ku systemom, które pozwolą nam w porę dostrzegać kosmiczne tornada.
Publikacja: W. B. Manchester IV et al., 2025, High-resolution Simulation of Coronal Mass Ejection-Corotating Interaction Region Interactions: Mesoscale Solar Wind Structure Formation Observable by the SWIFT Constellation, ApJ, 992 51









