Gruzińska policja truje protestujących. Chodzi o środki chemiczne z I wojny światowej
Nowe ustalenia BBC sugerują, że podczas protestów w Tbilisi w 2024 roku gruzińskie władze użyły na protestujących zakazanej substancji chemicznej o nazwie kamit. To drażniący bojowy środek trujący z podgrupy lakrymatorów, stosowany przez wojska USA i Francji podczas I wojny światowej.

Z dochodzenia BBC wynika, że władze Gruzji mogły użyć podczas zeszłorocznych protestów środka chemicznego opracowanego jeszcze podczas I wojny światowej. A chodzi o bromocyjanek benzalum, znany też jako kamit, który stosowany był przez wojska USA i Francji podczas I wojny światowej. Należy on do lakrymatorów, nazywanych potocznie gazami łzawiącymi, czyli drażniących bojowych środków trujących przeznaczonych do skażania powietrza.
W następstwie ich wchłaniania przez błony śluzowe oka, występuje natychmiastowe podrażnienie miejscowych zakończeń nerwów czuciowych, co powoduje silne łzawienie oraz spazmatyczne zwieranie powiek, uniemożliwiające wykonywanie normalnych czynności, a czasem towarzyszą temu także nudności i wymioty. W związku z tym lakrymatory są stosowane przez służby podczas demonstracji, do celów ćwiczebno-treningowych oraz do nękania przeciwnika w czasie operacji militarnych, gdzie powodują utratę zdolności bojowej żołnierzy.
Tyle że z powodu obaw o jego długotrwałe efekty, kamit został wycofany w latach 30. XX wieku i zastąpiony 2-Chlorobenzylidenomalononitrylem (oznaczenie wojskowe Stany Zjednoczone - CS, Francja - CB). Najwyraźniej jednak nie wszędzie, bo jak przyznał sygnalista Lasha Szergelaszwili, były szef wydziału uzbrojenia, testował podobny związek jeszcze w 2009 r. Jego zdaniem miał on być nawet 10 razy silniejszy niż konwencjonalne środki kontroli zamieszek, a objawy nie ustępowały nawet po jego zmyciu.
Dziennikarze uzyskali też kopię policyjnego inwentarza z 2019 roku, zawierającą dwa tajemnicze składniki oznaczone kodami ONZ. Jeden z nich zidentyfikowano jako trójchloroetylen, a drugi jako właśnie kamit. Czy to właśnie tym drugim zostali potraktowani demonstranci sprzeciwiający się ogłoszeniu przez partię rządzącą zawieszenia rozmów akcesyjnych z Unią Europejską?
Wiele na to wskazuje, bo według relacji uczestników woda z armatek powodowała silne pieczenie skóry, które utrzymywało się przez wiele dni i nie znikało po umyciu, a część z nich zgłaszała też kaszel, duszności, wymioty i ogólne osłabienie. Pediatra dr Konstantine Chakhunashvili, który sam doznał poparzeń, przeprowadził nawet badanie wśród 350 osób biorących udział w protestach.
Ponad połowa ankietowanych skarżyła się na objawy utrzymujące się dłużej niż miesiąc, a u 69 osób stwierdzono nieprawidłowości w pracy serca - wyniki jego badań przyjęło do publikacji międzynarodowe czasopismo "Toxicology Reports". Ekspert toksykologii prof. Christopher Holstege potwierdza zaś BBC, że objawy opisywane przez protestujących są zgodne z działaniem kamitu, a nie CS.
Specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. tortur Alice Edwards określiła wyniki śledztwa jako "głęboko niepokojące" i ostrzegła, że użycie takiego środka może stanowić naruszenie prawa międzynarodowego: "Społeczeństwa nie mogą być narażane na eksperymenty z bronią chemiczną". Rząd Gruzji odrzucił ustalenia BBC, nazywając je "absurdalnymi" i utrzymując, że policja działała "zgodnie z prawem wobec brutalnych przestępców".










