Długi marsz w palącym słońcu
Cztery km na północ od polskiej bazy Warrior leży wioska Agodżan. Kilkakrotnie zdarzyło się już, że właśnie stamtąd ostrzeliwano Polaków. Dlatego nasi żołnierze często odwiedzają jej mieszkańców.
Powitanie przez dzieci i rolników
Wioska położona jest u stóp pięknych i malowniczych gór stanowiących pasmo o nazwie De Manjare Ghate. Zbliżających się do Agodżanu żołnierzy witali obecni na polach uprawnych okoliczni rolnicy i dzieci. Droga idzie wzdłuż dużych otwartych terenów, na których pasterze wypasają zazwyczaj owce i kozy.
Niebezpieczeństwo za każdym rogiem
- Zawsze kiedy odwiedzamy tereny zabudowane staramy się rozmawiać z ich mieszkańcami. Dzięki temu możemy poznać ich nastroje, zdobyć cenne informacje na temat działalności talibów czy choćby pomóc potrzebującym - wyjaśnia ppor. Doliński.
Kiedy on rozmawiał z miejscowymi, pozostali żołnierze z plutonu nie mieli przerwy. Wręcz przeciwnie. Teraz dopiero musieli wzmóc czujność i zapewnić spokój oraz bezpieczeństwo swojemu dowódcy. - Wyznaczam mojej drużynie sektory obserwacji i wyczulam ich, by zwracali uwagę na wszystkie szczegóły. Szczególnie niebezpieczne są osoby podjeżdżające na motorach. Wówczas trzeba zachować szczególną ostrożność. Trzymać ich na odległość lub gdy ich przepuszczamy to upewnić się, że nie są uzbrojeni i nie mają wrogich zamiarów. Trzeba ich przede wszystkim dokładnie przeszukać - przyznaje dowódca 3. drużyny 4. plutonu kpr. Jarosław Kędra. - Gdy jedni zabezpieczają teren wokół miejsca rozmów, inni bezpośrednio ubezpieczają dowódcę i tłumacza - dodaje strzelec z 3. drużyny st. szer. Piotr Stopiński.
- Bardzo często zdarzają się zainfekowane rany lub dolegliwości związane z zapaleniem spojówek. Przyczyna leży przede wszystkim w braku stałego dostępu do wykwalifikowanej pomocy medycznej oraz nieprzestrzegania zasad higieny - podkreśla sanitariusz z 4. plutonu st. szer. Bartosz Borzych. Także tym razem plutonowy medyk pomógł trójce dzieci.
Oczekiwanie na przeciwnika
- Wielokrotnie było tak, że kiedy zbliżaliśmy się do wioski płoszyliśmy przygotowujących się do ataku rebeliantów lub odnajdowaliśmy broń. Wielokrotnie się też zdarzało, że patrole piesze znajdowały "kopaczy", którzy próbowali podkładać improwizowane ładunki wybuchowe. Patrol pieszy jest o tyle lepszy od tego na "kołach", że łatwiej jest się nam schować. Możemy podejść w nocy niepostrzeżenie do wioski, skryć się w rodzynkarni i poczekać 2 lub 3 godziny aż zjawi się przeciwnik. Wówczas wykorzystując element zaskoczenia wyeliminować zagrożenie - zaznaczył dowódca plutonu.
Zgrupowanie Bojowe "Bravo", które stacjonuje w najbardziej wysuniętej na południe polskiej Bazie Warrior w dystrykcie Gelan, składa się przede wszystkim z żołnierzy 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej wchodzącej w skład "Czarnej Dywizji". Uzupełniają ich saperzy z 1. Brzeskiej Brygady Saperów, Żandarmeria Wojskowa oraz inne jednostki Sił Zbrojnych RP. Wraz z afgańską armią i policją odpowiadają za bezpieczeństwo w południowej części prowincji Ghazni.