"Materiały wybuchowe jak z budowy". Ukraińcy krytykują dostawców
Wśród ukraińskich żołnierzy i operatorów dronów pojawia się coraz więcej głosów sprzeciwu wobec jakości amunicji produkowanej przez państwowy koncern Ukroboronprom. A przynajmniej tak sugeruje ukraiński bloger Roman Romanczuk, znany lepiej jako "Old School", który opublikował w sieci wideo ujawniające niepokojące fakty.

Drony FPV (ang. First Person View), czyli zapewniające operatorowi podgląd na żywo z kamery umieszczonej na urządzeniu, dzięki czemu z łatwością manewruje on sprzętem nawet w trudnym terenie, zaczęły zyskiwać na znaczeniu w Ukrainie już na przełomie 2022/2023 roku. To właśnie wtedy okazało się, że charakteryzujące się dużą szybkością, zwinnością i relatywnie niską ceną bezzałogowce, mogą być niezłą alternatywą dla bardzo drogich pocisków kierowanych, równie skutecznie niszcząc ogromne ilości rosyjskiego sprzętu.
Ładunek do wyburzeń, a nie ataku
I chociaż w miarę jak ukraińskie i rosyjskie siły zaczęły się adaptować do nowych warunków pola walki, np. stosując środki przeciwdziałające typu zagłuszacze sygnałów, skuteczność tych dronów zaczęła nieco spadać, wciąż są powszechnie stosowane. Teraz zaś strona ukraińska ma z nimi kolejny problem, a przynajmniej z częścią wyposażoną w produkowane lokalnie ładunki wybuchowe, na co zwraca uwagę jeden z ukraińskich blogerów, Roman Romanczuk.
W jednym ze swoich ostatnich materiałów pokazał ładunek - przygotowany do montażu na dronach FPV - wypełniony amonitem typu KEMIX, czylimateriałem wybuchowym powszechnie używanym w górnictwie i budownictwie, a nie w działaniach wojskowych. Bo choć jest tani, łatwy w produkcji oraz mało wrażliwy na bodźce cieplne i mechaniczne, problemem bywają jego higroskopijność i łatwość zbrylania się, stąd po upływie terminu ważności staje się nieskuteczny (należy jednak uczciwie przyznać, że w wojsku czasem wykorzystuje się go jako zastępczy materiały wybuchowy).
Amonit to nie jest materiał wybuchowy klasy wojskowej. Używa się go do wyburzeń, a nie na froncie. Wygląda fatalnie, nie jest nawet sprasowany i jest dostarczany w osłonce przypominającej flaki od kiełbasy
Improwizowane produkcje ratują sytuację
Braki jakościowe zmusiły ukraińskich żołnierzy i ochotników do stworzenia własnych niewielkich zakładów produkcyjnych. Wykorzystując domowe urządzenia, jak miksery czy szybkowary, a także odpowiednie receptury, produkują oni materiały wybuchowe, które według relacji lepiej odpowiadają wymaganiom pola walki.
Materiał Romanczuka stawia więc ważne pytanie o przyszłość ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego, a mianowicie czy państwowe firmy są w stanie sprostać rosnącym wymaganiom wojny, skoro radzą sobie gorzej niż oddolna produkcja.