Operacja "Dunaj" - czy jest się czego wstydzić?

Dziś w nocy minęła 41. rocznica inwazji Układu Warszawskiego (UW) na Czechosłowację. Wśród wojsk okupacyjnych znalazło się niemal 30 tys. żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego (LWP).

Operację "Dunaj" rozpoczął popisowy numer radzieckich wojsk spadochronowych - atak na centralne lotnisko w stolicy kraju. Później do akcji wkroczyły "ćwiczące" w Czechosłowacji odziały Armii Radzieckiej, a granice przekroczyły jednostki inwazyjne z Bułgarii, Polski i Węgier.

W sztabie operacji znajdowali się również żołnierze Armii Ludowej NRD - z obawy przed reakcjami Czechów i Słowaków, dowództwo UW nie zdecydowało się na wykorzystanie liniowych oddziałów enerdowskiego wojska.

"Socjalizm z ludzką twarzą"

Kilka miesięcy wcześniej Czechosłowacja postanowiła pójść własną drogą, przyjmując - na wzór Jugosławii - "socjalizm z ludzką twarzą". Nie było w nim miejsca dla cenzury, wszechwładzy partii komunistycznej i służb specjalnych.

Zliberalizowano zasady zarządzania gospodarką, zrehabilitowano skazanych przez komunistów "przestępców politycznych". Twarzą tych zmian - początkowo odgórnych, ale szybko zaakceptowanych przez większość społeczeństwa - był pierwszy sekretarz czechosłowackiej partii komunistycznej, Słowak, Aleksander Dubczek.

Reklama

Zabici przez pijanego Polaka

Jednak o ile Moskwa była w stanie akceptować "odstępstwa" na rubieżach imperium - tak jak w przypadku Jugosławii - o tyle bunt w samym sercu bloku nie mógł ujść na sucho jego inicjatorom. Szczęściem w nieszczęściu, Czechosłowacy nie podjęli czynnego oporu i inwazja nie skończyła się tak, jak 12 lat wcześniej na Węgrzech.

Zginęło co prawda kilkadziesiąt osób, ale biorąc pod uwagę skalę zaangażowania okupantów - w sumie niemal 600 tys. żołnierzy - to i tak niewiele. Niestety, wśród zabitych znalazły się również dwie osoby zastrzelone przez pijanego żołnierza LWP.

Cień na stosunkach z sąsiadem

Ten incydent, tak jak i cały nasz udział w inwazji, LWP chwały nie przyniósł. Zresztą nie pierwszy raz w XX w. to działania polskiego wojska kładły się cieniem na nasze stosunki z południowymi sąsiadami.

W przededniu II wojny światowej, do spółki z Wehrmachtem, dokonaliśmy rozbioru Czechosłowacji. 30 lat później znów wyruszyliśmy tam z bynajmniej nie pokojową ekspedycją. Nie ma się więc czemu dziwić, że gdy na przełomie lat 1980/1981 wojska UW szykowały się do udzielenia "bratniej pomocy" Polsce, armia CSSR paliła się do tego najbardziej.

Na szczęście tym razem poradziliśmy sobie sami...

Marcin Ogdowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojsko | operacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama