Rosja już nie przepłaca za Shahedy. Tak tanio jeszcze nie było
Irańskie drony Shahed-136 bywają nazywane najgorszą bronią wojny w Ukrainie i trudno się z tym nie zgodzić. I nie chodzi jedynie o dewastujące skutki ich ataków na ludność cywilną, ale samą ich obecność - gdyby nie umowa z Iranem, Rosja nie byłaby w obecnym momencie inwazji. Co więcej, lokalna produkcja wariantu Gierań-2 sprawia, że Moskwa ma szansę nieustannie ulepszać i dopasowywać te jednostki do potrzeb swoich oddziałów, a także znacząco ograniczyć koszty.

Jak wynika z najnowszych analiz, cena wyprodukowania egzemplarza Shaheda mocno spadła, więc posyłanie do walki z nimi drogich pocisków manewrujących wydaje się mało ekonomiczne - szczególnie w kontekście problemów z ich dostępnością. Przypomnijmy, że kiedy na początku 2024 roku grupa hakerska Prana Network ujawniła krytyczne dane dotyczące umowy między Rosją a Iranem, dzięki czemu poznaliśmy informacje na temat zaplanowanej produkcji i cen dronów Shahed-136 wytwarzanych na zamówienie Kremla, wiele osób przecierało oczy ze zdumienia.
Dowiedzieliśmy się wtedy, że Rosja planowała wyprodukować na licencji 6 tys. irańskich dronów w ciągu 2,5 roku, począwszy od 2022 r. Początkowy koszt podany przez Iran za każdą sztukę wynosił 23 mln rubli, czyli ok. 375 tys. dolarów amerykańskich, jednak negocjacje doprowadziły do porozumienia na sporo niższą kwotę. A mianowicie 12 mln rubli za sztukę (ok. 193 000 dolarów) w przypadku zamówienia na 6 tys. jednostek lub 18 mln rubli (około 290 tys. dolarów) przy zamówieniu na 2000 sztuk.
Tempo produkcji rośnie, cena Shahedów spada
Całkowita cena kontraktu, obejmująca transfer technologii, sprzęt, 6 tys. zestawów dronów i oprogramowanie, to zaś zawrotne 108,5 mld rubli, czyli ok. 1,75 miliarda dolarów. Eksperci nie mieli więc wątpliwości, że postawiony pod ścianą Kreml mocno przepłacił, bo Shahed-136 to w gruncie rzeczy dość prosta konstrukcja, której wartość została oszacowana na maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy dolarów sztuka. Ale to już nieaktualne, co wyjaśnia również, dlaczego Rosja może sobie pozwolić na masowe ataki z udziałem tego wyposażenia.
Jak wynika z najnowszych analiz, Rosjanie gwałtownie przyspieszają produkcję Shahedów, a konkretniej własnej wersji Gierań-2 montowanej w Specjalnej Strefie Ekonomicznej Alabuga. Według danych ukraińskiego wywiadu, Moskwa dąży do tempa ponad 6 tys. sztuk miesięcznie, czyli ok. 200 dronów dziennie, co daje ponad 72 tys. rocznie!
Równolegle z tym rekordowym tempem produkcji mocno obniżyły się jednak koszty jednostkowe. CNN, powołując się na ukraiński wywiad wojskowy, podaje, że dziś jeden Shahed w rosyjskiej wersji kosztuje około 70 tys. dolarów - oznacza to niemal trzykrotny spadek w stosunku do pierwszych dostaw.
Rozbieżne szacunki, ale trend jasny
Nieco inne zdanie na ten temat ma Center for Strategic and International Studies, które na początku tego roku sugerowało cenę 35 tys. dolarów, a w ostatnich szacunkach podawało szerszy przedział 20 do nawet 50 tys. za sztukę. Ta dolna granica wydaje się mało prawdopodobna, ale zdaniem ekspertów przedział 50-70 tys. jest uznawany za bardziej realny. Według analityków Rosjanie ograniczają koszty m.in. poprzez uproszczenia techniczne, np. montując silniki bez rozrusznika czy koła zamachowego, a przynajmniej tak sugerują szczątki zestrzelonych nad Ukrainą egzemplarzy.
Zresztą ukraińskie drony dalekiego zasięgu FP-1 kosztują ok. 55 tys. dolarów i są produkowane w tempie około 100 sztuk dziennie, więc mówimy o podobnych wartościach. Wygląda więc na to, że Rosja potrafi dziś wytwarzać Shahedy szybciej i taniej niż kiedykolwiek wcześniej, a to oznacza jeszcze większą presję na ukraińską obronę przeciwlotniczą i kolejne dewastujące fale ataków na miasta oraz infrastrukturę, nie tylko wojskową.