Rosja prezentuje przerażającą wyrzutnię rakiet termobarycznych TOS-3
Ukraińcy od początku wojny polują na rosyjskie "ciężkie miotacze ognia", czyli systemy TOS-1, do których w październiku 2023 roku dołączyły też nowsze wersje TOS-2. Niestety wiele wskazuje na to, że już niebawem Kijów będzie musiał mierzyć się z kolejnym ulepszeniem jednej z najbardziej śmiercionośnych broni wykorzystywanych przez Kreml.
Siły Zbrojne Ukrainy od początku wojny mierzą się z niszczycielską siłą rosyjskich wyrzutni rakiet termobarycznych TOS-1, więc aktywnie polują i neutralizują każdy zidentyfikowany egzemplarz. Bo to naprawdę przerażająca broń, która za sprawą pocisków z ładunkiem termobarycznym w kilka sekund dokonuje niewyobrażalnych zniszczeń i nie pozostawia szans przeżycia nikomu, kto znajdzie się w pobliżu.
Po uderzeniu takim pociskiem następują dwa wybuchy - pierwszy rozprasza chmurę paliwa z toksycznymi materiałami, a drugi ją rozpala, tworząc ognistą eksplozję. W trakcie zderzenia z celem powstaje też długo trwająca fala uderzeniowa, która wnika do wnętrz budynków i wędruje korytarzami, zabijając po drodze ludzi szukających schronienia w domach czy bunkrach. W październiku ubiegłego roku okazało się, że Rosja dysponuje też nowszą wersją tego systemu, czyli TOS-2 "Tosoczka".
Rosyjskie media opublikowały materiał "dokumentujący" rozmieszczenie w Ukrainie tego rozwiązania, a na początku stycznia ukraińscy żołnierze zauważyli rosyjską wyrzutnię rozmieszczoną na froncie wschodnim, a konkretniej w okupowanej części obwodu ługańskiego. Celem tej wersji było zwiększenie mobilności i wydajności operacyjnej systemu, dlatego został on przeniesiony z podwozia czołgu na ciężarówkę "Ural" z opancerzoną kabiną, chroniącą przed odłamkami i ostrzałem z broni krótkiej.
Pod maską znalazł się wielopaliwowy silnik wysokoprężny o mocy 440 KM, który pozwala na osiągnięcie maksymalnej prędkości 100 km/h. Jeżeli zaś chodzi o wyrzutnię rakiet, to składa się ona z trzech rzędów kontenerów startowych po 8 rakiet każdy, z których mogą być odpalane pociski z głowicami termobarycznymi i zapalającymi. Załoga może też korzystać z dźwigu do przeładunku rakiet, nowego skomputeryzowanego systemu kierowania ogniem (FCS), inercyjnego systemu nawigacji oraz systemu namierzania celów. Warto też wspomnieć o zwiększeniu zasięgu pocisków do 15 kilometrów (z 3 km w TOS-1 i 10 km w TOS-1A), co znacznie zwiększa możliwości wykorzystania TOS-2.
Ale to jeszcze nie koniec, bo Rosja zapowiedziała na początku lutego wersję TOS-3 o wiele mówiącej nazwie "Drakon", czyli "Smok". I nie trzeba było długo czekać na jej prezentację, bo Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej właśnie się nią pochwaliło. Miało to miejsce w ramach niedużej imprezy publicznej z okazji 45. rocznicy powstania 1. Mobilnej Brygady Ochrony NBC armii rosyjskiej, pomimo istniejącej w Rosji tradycji przedstawiania każdego nowego systemu jako "niemającego sobie równych w skali świata".