IBM zablokował Siri
Parę dni temu w wywiadzie dla MIT Technology Review, CIO IBM, Jeanette Horan, oznajmiła, że korzystanie z Siri w firmowych sieciach IBM zostało zakazane. Dlaczego? Dlatego, że firma obawia się, iż zapytania skierowane do wirtualnego asystenta mogą być gdzieś przechowywane przez Apple. A co gorsza - nie wiadomo po co.
Korzystanie z funkcji Siri lub Dyktowanie jest jednoznaczne z wyrażeniem przez Użytkownika zgody na przesyłanie, gromadzenie, przechowywanie, przetwarzanie i używanie tych informacji (w tym materiału głosowego i Danych użytkownika) przez Apple, firmy zależne oraz przedstawicieli, aby udostępniać oraz ulepszać Siri oraz funkcję Dyktowania a także inne produkty i usługi Apple.
Dla niektórych zbieranie informacji na ich temat przez Siri jest zupełnie niegroźne i nie ma większego znaczenia, bo i nie rodzi żadnych widocznych, uciążliwych konsekwencji. Inni zaś uważają z kolei, że kolekcjonowanie prywatnych danych przez (nawet wirtualnego) asystenta budzi wątpliwości i może oznaczać, że Apple nie wywiązuje się z umowy o poufności oraz innych, zapewniających niejawność osobistych informacji klauzul.
Apple nie jest oczywiście jedyną firmą, która została oskarżona o podejrzane intencje w związku ze sposobem w jaki przechowuje dane. By nie szukać daleko - pierwszy przykład z brzegu: Google, które dopiero po 9 miesiącach usilnych nacisków sprawiło, że korzystanie z należącej do niego, najpopularniejszej na świecie wyszukiwarki stało się bardziej anonimowe. No, ale nie o Google tu chodzi. IBM najwyraźniej obawia się tego, że Apple mogłoby przypadkiem wejść w posiadanie jakichś tajnych, niezmiernie ważnych i potencjalnie przydatnych konkurencyjnym firmom informacji.