Bestsellerowy produkt Apple naraża nas na raka? Jest pozew
Apple ponownie znalazło się w ogniu krytyki, ponownie w związku z potencjalną szkodliwością jego bestsellerowych urządzeń. W Północnym Okręgu Kalifornii złożony został pozew zbiorowy, który sugeruje, że paski do smartwatchy giganta z Cupertino zawierają wysokie poziomy tzw. "wiecznych chemikaliów".
Jesienią ubiegłego roku francuski organ nadzorujący promieniowanie (ANFR) powiadomił Apple o zakazie sprzedaży iPhone'a 12, który w czasie testów wykazał wyższy niż prawnie dopuszczalny w tym kraju współczynnik absorpcji swoistej (SAR). Mówiąc krótko, urządzenia mogły być szkodliwe dla zdrowia ze względu na zbyt wysokie promieniowanie. Teraz sytuacja się powtarza, ale z inteligentnymi zegarkami producenta. W Kalifornii złożony został pozew zbiorowy, który oskarża firmę o narażenie użytkowników na ryzyko raka poprzez obecność toksycznych substancji chemicznych w paskach do smartwatchy Apple Watch.
W pozwie przeczytać można, że paski te zawierają wysokie poziomy tzw. "wiecznych chemikaliów" – związków perfluoroalkilowych i polifluoroalkilowych (PFAS), które są powszechnie stosowane w produkcji różnych przedmiotów, od tkanin po nieprzywierające naczynia i kosmetyki. PFAS to grupa chemikaliów, które nie rozkładają się ani w organizmach, ani w środowisku, stąd nazywa się je wiecznymi chemikaliami. Substancje te są kojarzone z poważnymi problemami zdrowotnymi, w tym wadami wrodzonymi, zwiększonym ryzykiem raka prostaty, nerek i jąder, a także problemami z płodnością.
Pozew i zarzuty
Pozew, który został złożony w Północnym Okręgu Kalifornii, wskazuje, że paski Sport Band, Ocean Band oraz Nike Sport Band do Apple Watch zawierają wysokie stężenie PFAS. Według dokumentu Apple Watch reklamowane jest jako urządzenie promujące zdrowie, tymczasem Apple celowo ukrywało przed konsumentami, które produkty zawierają te niebezpieczne substancje. Powództwo zarzuca firmie nie tylko wprowadzenie w błąd, ale także naruszenie przepisów o ochronie konsumentów w Kalifornii, oszustwa, zatajenie informacji oraz niewłaściwe wzbogacenie się kosztem użytkowników.
Zamiast ujawniać obecność PFAS w momencie zakupu, [Apple] nadal ukrywa tę informację i wprowadza konsumentów w błąd
Pozew opiera się na badaniu przeprowadzonym przez naukowców z Uniwersytetu Notre Dame, które wykazało, że 21 proc. dorosłych Amerykanów korzysta ze smartwatchy, a średni czas noszenia wynosi 11 godzin dziennie. Badacze stwierdzili, że wiele pasków do smartwatchy, w tym również Apple Watch, produkowanych jest z fluoroelastomerów – materiału zawierającego PFAS, który jest odporny na pot, oleje skórne i balsamy.
W badaniu opublikowanym w Environmental Science & Technology Letters naukowcy zwrócili uwagę na fakt, że PFAS mogą być wchłaniane przez skórę, szczególnie w wyniku długotrwałego kontaktu z tymi substancjami. Choć nie ma jeszcze jednoznacznych dowodów na to, że kontakt skóry z PFAS ma wpływ na zdrowie, niektóre badania sugerują, że jest to wysoce prawdopodobne.
Czy Apple celowo wprowadzało nas w błąd?
Pozew argumentuje, że PFAS są wchłaniane przez skórę podczas codziennego użytkowania Apple Watch, zwłaszcza gdy paski znajdują się na spodniej stronie nadgarstka, gdzie pot może przyspieszyć proces wchłaniania. Zgodnie z pozwem Apple Watch, który jest reklamowany jako urządzenie poprawiające zdrowie, w rzeczywistości może stanowić zagrożenie dla użytkowników.
W związku z tym powództwo domaga się również zakazu sprzedaży pasków zawierających PFAS oraz nałożenia kar finansowych na firmę. Apple nie odpowiedziało jeszcze na prośbę o komentarz w sprawie pozwu, jednak firma może stanąć przed poważnymi konsekwencjami, jeśli sąd przyzna rację oskarżycielom i uzna, że producent celowo wprowadzał konsumentów w błąd i narażał ich na niebezpieczeństwo zdrowotne.