Choroba zwana opętaniem
Zewnętrzne objawy opętania, takie jak sztywnienie mięśni czy drgawki, łudząco przypominają objawy wielu chorób psychicznych. Czy można zatem powiedzieć, że opętanie jest chorobą psychiczną?
- Jeśli osoba funkcjonuje z dala od kościoła, może nawet nie wiedzieć, że dzieje się coś złego lub identyfikować objawy towarzyszące opętaniu jako chorobowe - mówi, chcący zachować anonimowość, ksiądz z małej parafii na Śląsku.
W 1994 roku w międzynarodowej klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych (ICD-10) pod numerem F.44.3 pojawiły się "trans i opętanie". Znaczy to, że zostały one uznane za chorobę. Kategoria nr 44 czyli "zaburzenia dysocjacyjne" obejmuje "częściową lub całkowitą utratę normalnej integracji pomiędzy wspomnieniami przeszłości, poczuciem tożsamości, wrażeniami czuciowymi i kontrolą ruchów ciała". Objawy te nie są związane z chorobami neurologicznymi - uważa się, że u ich podłoża leżą problemy psychiczne. Zwykle po jakimś czasie ustępują. Najważniejszą cechą zaburzeń zaliczanych do kategorii "trans i opętanie" jest to, że są one niezależne od woli, dzieją się poza świadomością chorego.
Może magia
- Wszelkie formy satanizmu, tak modne ostatnio czczenie pogańskich bóstw, także mogą doprowadzić do opętania - mówi Paweł, były seminarzysta studiujący obecnie na UJ.
- To nie jest tak, że do księdza zgłasza się ktokolwiek, mówi, że jest opętany, bo czytał "Wróżkę" i po pięciu minutach leży krzyżem na łóżku w salce parafialnej, a nad nim pierwszy lepszy proboszcz wymachuje krucyfiksem. Badania psychiatryczne są podstawą, bo nawet najsilniejszy egzorcyzm nie wyleczy przecież schizofrenika - mówi Paweł.
Konieczność (i skuteczność) takich konsultacji potwierdza pracujący w Krakowie i okolicy psychiatra, do którego często trafiają ludzie "opętani". - Zaręczam, że 90 proc. tych, którzy skarżą się, że zostali w jakiś sposób "opętani", wraca do równowagi po odpowiedniej kuracji. Nie jest tajemnicą, że większość osób, które zgłaszają się do mnie z problemem opętania, to osoby chore, wymagające leczenia szpitalnego, farmaceutycznego i dobrej psychoterapii - wyjaśnia psychiatra.
Czy można zatem mówić o grupie podwyższonego ryzyka? - Nie można generalizować, ale na pewno bardziej podatne są osoby żyjące w stresie, bardzo wrażliwe, takie, które niedawno przeżyły jakiś silny wstrząs, na przykład śmierć w rodzinie. Nie wiem, czy osoby bardzo religijne są bardziej narażone, nie prowadzę takich statystyk - zdradza lekarz.
Wygląda więc na to, że w tym dość tajemniczym temacie, jakim nadal pozostają "opętania", współpraca egzorcystów i psychiatrów jest nieodzowna.
Katarzyna Pruszkowska