Deficyt wodny w Polsce. Dłuższe susze i niskie stany rzek

Gdy mówi się o zmianach klimatu w ujęciu globalnym, często przytacza się dane z różnych regionów świata. Ale problem ten dotyczy również Polski. Wydłużają się okresy bezdeszczowe, po których przychodzą gwałtowne deszcze powodujące powodzie. Zagrożone są także podziemne zasoby wód.

Polska ma coraz większy problem z zasobami wody. Na zdjęciu Wisła pod Annopolem
Polska ma coraz większy problem z zasobami wody. Na zdjęciu Wisła pod AnnopolemPiotr Bednarek/CC BY-SA 4.0Wikimedia Commons

W połowie listopada informowaliśmy was o obserwacjach NASA, które ujawniły, że na Ziemi jest coraz mniej słodkiej wody. Potwierdza to raport "Globalne zagrożenie wysychaniem ziem: regionalne i globalne trendy suszy i prognozy na przyszłość" zaprezentowany podczas 16. konferencji UNCCD w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej (COP16). W ciągu ostatnich trzech dekad ponad trzy czwarte powierzchni Ziemi (dokładnie 77,6 proc.) stało się suchsze. A bardziej precyzyjnie – trwale suchsze, czyli powrót do poprzednich warunków jest znacznie utrudniony, a wręcz niemożliwy.

W tym samym czasie obszary suche powiększyły się o około 4,3 mln km kw. To obszar o jedną trzecią większy, niż powierzchnia Indii. Obecnie stanowią one 40,6 proc. powierzchni lądów (z wyłączeniem największej pustyni lodowej świata – Antarktydy).

– Ta analiza ostatecznie rozwiewa niepewność, która od dawna otaczała globalne trendy dotyczące suszy. Po raz pierwszy kryzys suszy został udokumentowany z naukową jasnością, ujawniając egzystencjalne zagrożenie dotykające miliardy ludzi na świecie. W przeciwieństwie do przemijających okresów niskich opadów oznacza to stałą, nieustającą transformację. Gdy klimat danego obszaru staje się bardziej suchy, traci możliwość powrotu do poprzednich warunków. Rozległe suche obszary na całym świecie nie powrócą do stanu, w jakim kiedyś były, a ta zmiana na nowo definiuje życie na Ziemi – wskazał Ibrahim Thiaw, Sekretarz Wykonawczy UNCCD.

Choć problem dotyczy całego świata, to w ujęciu regionalnym jest nieco bardziej zróżnicowany. W największym stopniu zwiększaniem powierzchni obszarów suchych zagrożone są państwa z wysoką emisją gazów cieplarnianych. Mowa o zanieczyszczeniach pochodzących z wytwarzania energii elektrycznej, transportu, przemysłu, zmian użytkowania gruntu. Poza tym działalność człowieka wpływa na ilość opadów deszczu, parowanie i życie roślin, co tworzy warunki, które zwiększają suchość klimatu.

Deficyt wody w Polsce. Niektóre obszary jak stepy

Niestety jednym ze szczególnie dotkniętych obszarów jest Europa. Trend wysuszania obejmuje praktycznie 96 proc. powierzchni. To duży problem dla Polski, która ma trzykrotnie mniej odnawialnych zasobów wody niż pozostałe kraje Unii Europejskiej, jak powiedział w rozmowie z PAP prof. Paweł Rowiński, hydrolog z Instytutu Geofizyki PAN.

— Mamy trzykrotnie mniej odnawialnych zasobów wody na osobę niż inne państwa europejskie. A wody będzie u nas coraz mniej. Wszystkie scenariusze to pokazują — mówi prof. Paweł Rowiński.

Naukowiec zwrócił uwagę, że susze występowały dawniej w Polsce, przy czym jeszcze w latach 80 XX w. były one raz na pięć lat, teraz praktycznie co roku. Warto zwrócić uwagę na ilość opadów. Być może pamiętacie z lekcji geografii, że średnia ilość wynosi 600 mm. Jeżeli mówimy o całym kraju, to z grubsza się zgadza, co potwierdzają choćby dane IMGW z 2020 r., kiedy zanotowano 645,4 mm, w 2023 r. było to 656,2 mm. Ale gdy spojrzymy na to w ujęciu regionalnym, wygląda nieco inaczej.

Interaktywne mapy, które udostępnia Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, potwierdzają, że największa ilość opadów notowana jest w górach oraz wschodniej części kraju. Zachodnia część Polski jest w dużej mierze poniżej tej średniej, a lokalnie ilość opadów potrafi spaść nawet do 200 mm, co już jest wartością charakterystyczną bardziej dla sawann czy stepów, niż klimatu Polski (przypomnijmy, umiarkowany ciepły przejściowy).

Zmiany klimatyczne powodują też, że coraz częściej mamy zimy bez śniegu lub z jego niewielką ilością. — A to śnieg był zasobem wód, który powodował, że bilans wód był lepszy — skomentował naukowiec.

Susze i powodzie. Dwa zjawiska, które się wzajemnie nie wykluczają

Kolejnym problemem, na który zwrócił uwagę prof. Rowiński, jest intensywność opadów. Ocieplająca się atmosfera zwiększa intensywność parowania, ale jednocześnie jest w stanie przyjąć większą ilość pary wodnej. Gdy już dojdzie do opadu, wówczas będzie on gwałtowniejszy. Okresy między opadami wydłużają się, przez co przesuszona ziemia nie jest w stanie przyjąć wody, która spływa po powierzchni do rzek, częściej powodując powodzie. Zwiększony odpływ nie jest w stanie także efektywnie uzupełnić zapasów wody podziemnej. Woda w miastach nie wsiąka także z powodu betonowania powierzchni, odprowadzania jej rynnami, i studzienkami kanalizacyjnymi. — Tymczasem kiedy już spadnie deszcz, warto go w środowisku zatrzymać. A problem retencji jest nierozwiązany w Polsce — ocenił ekspert.

Susze i powodzie nie są zjawiskami, które się wykluczają. W statystycznie suchym roku możemy mieć dramatyczne powodzie.
Zwrócił uwagę naukowiec

Póki co, nie grozi nam brak wody pitnej. 70 proc. pochodzi z zasobów podziemnych. Ale w dłuższej perspektywie czasu one są zasilane wodami opadowymi, które wsiąkają w glebę. Co więcej, intensywna działalność człowieka zagraża również zanieczyszczeniom tych źródeł. — Zanieczyszczone wody gruntowe trudno poddają się rewitalizacji. Musimy dbać o ich jakość i nie dopuścić do ich marnotrawienia, np. zużywania ich przy nawadnianiu upraw — ostrzegł hydrolog.

Źródło: naukawpolsce.pl

PolsatPolsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas