Mapy to nie wszystko

W Internecie można już znaleźć zdjęcia tak dokładne, że możesz zobaczyć na nich nowoprzycięty żywopłot sąsiada, czy stwierdzić, że samochód zaparkowany obok McDonalda należy do Twojego kolegi.

W Internecie można już znaleźć zdjęcia tak dokładne, że możesz zobaczyć na nich nowoprzycięty żywopłot sąsiada, czy stwierdzić, że samochód zaparkowany obok McDonalda należy do Twojego kolegi.

Giganci internetowi, tacy jak Amazon, Microsoft czy Google udostępniają takie widoki na swoich stronach. Lokalne serwisy usługi wyszukiwawcze i kartograficzne ewoluują. Łatwiej teraz znaleźć dosłownie wszystko - od miejsca na wakacje do najbliższego fryzjera, czy teatru.

Nigdy wcześniej podobne bazy danych nie były dostępne dla szerokiej publiki. Można je dowolnie przeszukiwać. Zapowiada to kilka pytań, w tym najważniejsze - czy nasza prywatność jest w ten sposób zachowana? Podobne zdjęcia mogą zagrozić na przykład samotnym matkom uciekającym od bezwzględnych mężów do specjalnych schronisk.

Reklama

Według wielkich korporacji jest to do przebolenia - zyski dla nich będą o wiele większe niż potencjalne straty. Lokalni sprzedawcy mogą w tym przypadku umieszczać swoje reklamy tuż przy obrazku swojego sklepu / fabryki / instytucji. Znika w ten sposób konieczność oglądania mało interesujących reklam międzynarodowych.

Technologia jest naprawdę zdumiewająca, ale czy zwykły, szary człowiek ma jeszcze cokolwiek do powiedzenia? Czy usługi proponowane przez gigantów warte są swojej ceny? Czas pokaże.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mapy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama