Lasnamäe. Mała Rosja w estońskim Tallinnie
Niewiele jest krajów w Europie, w stolicach których mniejszość narodowa stanowi niemal połowę populacji miasta. Taka sytuacja jest jedynie na Łotwie w Rydze oraz w estońskim Tallinnie. W tym drugim Rosjanie upodobali sobie szczególnie jedną dzielnicę, Lasnamäe, które zyskało sławę największego rosyjskiego blokowiska w Unii Europejskiej.
Dzielnicę Lasnamäe zamieszkuje niespełna 120 tysięcy ludzi. Od kilku lat utrzymuje się niewielka tendencja rosnąca. Ludność dzielnicy stanowi ponad ¼ całej populacji Tallinna. 75% wszystkich mieszkańców Lasnamäe to mniejszość rosyjskojęzyczna (głównie Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, a także niewielka mniejszość tatarska czy polska).
Jest to jedyna dzielnica w mieście, gdzie mieszka więcej Rosjan niż Estończyków, a dominującym językiem w przestrzeni publicznej jest rosyjski (pomimo tego, że jedynym oficjalnym językiem państwowym pozostaje nadal estoński).
Gęstość zaludnienia jest tutaj największa w mieście, a to za sprawą architektury. Bloki z wielkiej płyty są głównym elementem krajobrazu. W Lasnamäe zupełnie nie poczujemy tego skandynawskiego ducha, z którym kojarzone są inne, bardziej luksusowe osiedla stolicy. Tutaj nadal pachnie minioną epoką.
Lasnamäe. Historia rosyjskiego blokowiska
Początki dzielnicy nie sięgają daleko wstecz. Ledwie na początku XX wieku znajdowało się tutaj osiedle willowe, gdzie najbogatsi mieszkańcy Tallinna mieli swoje posiadłości. Pozostałością po tamtym okresie można dzisiaj zobaczyć w nazewnictwie mikro-osiedli wchodzących w skład Lasnamäe. Nazwy pochodzą od farm i gospodarstw dawnych właścicieli ziemskich.
Historia współczesnego krajobrazu dzielnicy zaczyna się dopiero w latach 70. XX wieku. Dokładnie w 1973 roku decyzją władz estońskiej SSR zaczęto budować tutaj bloki. Na masową skalę ruszyło wszystko w 1977 roku. Docelowo Lasnamäe miało pomieścić 180 tysięcy osób, czyli tyle, ile mieszka obecnie w Bielsku-Białej. W sfinalizowaniu rozbudowy wielkiej dzielnicy przeszkodziła "śpiewająca rewolucja" i rozpad ZSRR.
Do nowopowstającej dzielnicy zaczęli przede wszystkim przyjeżdżać Rosjanie i osoby innych narodowości zamieszkujące ZSRR. Estonia wówczas miała opinię jednej z relatywnie najbogatszej republiki, a oferty pracy i zarobki kusiły niejednego. Taki napływ spowodował, że w bardzo szybkim tempie Lasnamäe stało się praktycznie rosyjską enklawą w Tallinnie.
Takie duże skupisko mniejszości narodowej też nie pomagało w budowaniu jednolitej i suwerennej Estonii po odzyskaniu niepodległości w 1991 roku. Tutejsza społeczność rosyjskojęzyczna nadal jest pod silnym wpływem propagandy informacyjnej z Moskwy, a resentymenty u najstarszego pokolenia są nadal żywe. Pocieszającym jest fakt, że najmłodsze pokolenie Rosjan nie interesuje się zbytnio powrotem do "macierzy" i bardziej integruje się z estońskimi rówieśnikami.
Jak wygląda Lasnamäe?
Dzisiaj dzielnica nadal przypomina ogromne, smutne blokowisko. Ostatnie lata przynoszą niewielkie remonty i prace dociepleniowe najbardziej zniszczonych bloków, jednak ogół osiedli wygląda raczej przeciętnie.
Najbardziej zwraca uwagę ogromna przestrzeń, z jaką się spotkamy tutaj. Przez środek Lasnamäe przebiega trzypasmowa aleja, dookoła której rozrastają się poszczególne osiedla. Odległości między blokami bywają niekiedy imponujące.
Niestety nagłe przerwanie budowy w 1991 roku spowodowało, że do Lasnamäe nie zdołano doprowadzić żadnej linii tramwajowej, a 120 tysięcy mieszkańców jest skazane tylko na komunikację autobusową (która w Tallinnie jest za darmo dla wszystkich mieszkańców).
Turystów w Lasnamäe nie spotkamy. To jest pewne. Ewentualnie będziemy to właśnie tylko my. Jednak warto się tam wybrać, chociaż dla spaceru pomiędzy monumentalnymi blokami i przyjrzenia się lokalnym szyldom sklepów, które bardzo często mają napisy w dwóch językach: estońskim i rosyjskim. Taki dualizm tutaj poczujemy od razu - niby Estonia, a jednak trochę Rosja.
Przeczytaj też:
Salina Turda. Zadziwiająca kopalnia w Rumunii
Prawdziwy rekordzista przy polskiej granicy. Najdłuższy most wiszący będzie w Czechach