To była teoria spiskowa, a teraz jest fakt. Koncerny przekazują nasze dane władzom

Chyba już nikt nie ma złudzeń, że internet zmienił się w jedną wielką machinę inwigilacyjną. Jeszcze całkiem niedawno tylko fani teorii spiskowych byli tego pewni. Teraz już same koncerny się z tym nie kryją.

Koncerny przekazują służbom nasze poufne dane
Koncerny przekazują służbom nasze poufne dane123RF/PICSEL

Jeszcze 10 lat temu największe koncerny internetowe wmawiały nam, że pozyskiwane od nas poufne informacje są bezpieczne jak pieniądze w szwajcarskim banku. I wielu w to wierzyło. Teraz już jest czymś zupełnie naturalnym, że wszystkie nasze poufne dane są wykorzystywane do zwiększenia zysków i sprzedawane za grube pieniądze, a my nie mamy z tego zupełnie nic.

Facebook wie o nas wszystko i nami manipuluje

W ostatnich latach największe afery były jednak związane z serwisami społecznościowymi. Facebook każdego dnia gromadzi niebotyczne poufne informacje o zainteresowaniach setek milionów ludzi z całego świata. Te dane posłużyły gigantowi nawet do wpływania na użytkowników i ostatecznie na wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych.

Chociaż największy serwis społecznościowy świata oficjalnie nie współpracuje z władzami, to jednak powszechnie wiadomo, że tam jest. Facebook wysyła poufne informacje o osobach, które dziwnie się zachowują i mogą zagrozić bezpieczeństwu publicznemu. W firmie jest nawet specjalna komórka, która odpowiada za kontakt ze służbami. Wymiana informacji odbywa się bez przerwy.

Google gromadzi o nas dane, a korzystają służby

Google ma wiele na sumieniu. Jeszcze niedawno koncern zarzekał się, że jego celem jest tylko czynienie dobra na świecie. Tymczasem kilka afer ujawniło, jak nieetyczne i niemoralne zamiary ma zarząd. Największą falę kontrowersji wywołała informacja o współpracy Google z armią w celu stworzenia systemów sztucznej inteligencji do wykorzystania na polach walki.

W ten sam sposób Google wyszło na jaw, że specjalny zespół pracuje nad sztuczną inteligencją  z prawdziwego zdarzenia o nazwie LaMDA, która miała zyskać świadomość i zdolność odczuwania emocji. Może niewielu zdaje sobie sprawę, ale takie technologie uczone są na danych pozyskanych od użytkowników np. wyszukiwarki Google. Wykorzystywane są na potrzeby projektów koncernu, które warte są miliardy dolarów.

Wyszukiwarki gromadzą dowody naszej "zbrodni"

Musimy mieć świadomość, że wszystkie dane, jakie wpisujemy w wyszukiwarki, są gromadzone, nawet jeśli usuniemy tzw. ciasteczka czy historię w ustawieniach aplikacji. Jeśli wpiszemy podejrzane frazy, system powiadomi o tym pracowników Google, a oni już przeanalizują dane i w razie wystąpienia możliwości zagrożenia, powiadomią odpowiednie służby.

Same służby często kontaktują się z koncernami i proszą o dane konkretnych użytkowników, które później mogą zostać wykorzystane jako dowody w sądzie. Nie jest tajemnicą, że giganci chętnie takie dane udostępniają. Najlepszym na to dowodem były niedawne akcje np. w Niemczech, gdzie służby namierzały w sieci ludzi zachęcających do buntu przeciw ograniczeniom władz w kwestii pandemii, a później robiły poranne naloty.

Pandemia sprawiła, że koncerny i rządy to wielcy przyjaciele

W ostatnich dwóch latach, czyli w czasach pandemii COVID-19, powstało mnóstwo aplikacji, które nie tylko miały za zadanie gromadzić jak najwięcej danych na nasz temat, ale nawet nas inwigilować w czasie rzeczywistym. Wszystkie zostały zalegalizowane i promowane przez organizacje i rządy pod płaszczykiem ochrony społeczeństwa i skuteczniejszej walki z wirusem.

Tymczasem poufne dane na nasz temat zostały wykorzystane do rozwoju bardzo wielu projektów, nawet niezwiązanych ze stricte ochroną ludzi i pracami nad szczepionką. Koncerny zarobiły na nas grube miliardy i odkryły zupełnie nowe sposoby na jeszcze lepsze wmawianie nam, co powinniśmy kupić czy zrobić.

Wielu ekspertów od bezpieczeństwa danych i praw człowieka uważa, że całe nasze życie obecnie obraca się właśnie wokół gromadzenia jak największej ilości danych na nasz temat. Dosłownie niczego nie zrobimy w sieci, jeśli najpierw nie wyrazimy zgody na gromadzenie naszych danych. Jeśli się nie zgodzimy dla własnego bezpieczeństwa, to zwyczajnie nie będziemy mogli korzystać z wielu rzeczy, a to sprawi, że utracimy możliwość normalnego funkcjonowania, a nawet zostanie ograniczona nasza wolność. Jak to powiedział Beniamin Franklin "Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego".

Pamiętajmy, że w przypadku Google, możemy usunąć swoje dane z wyszukiwarki. Powstała do tego specjalna aplikacja, która umożliwia zwiększenie ochrony naszych danych i ograniczenie rozpowszechniania ich pomiędzy np. cyberprzestępcami. Z tego narzędzia można skorzystać tutaj.

Protesty Rosjan przeciwko mobilizacji ogłoszonej przez PutinaAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas