Przeciął sobie twarz piłą łańcuchową. Do szpitala pojechał sam
Pewien Australijczyk przypadkowo przepiłował sobie twarz piłą łańcuchową. Mężczyzna następnie sam pojechał samochodem kilkadziesiąt kilometrów do szpitala.
Bill Singleton pojechał do lasu, by zebrać drewno na opał. Wziął ze sobą dwie piły łańcuchowe, jedną większą od drugiej. I zaczął ciąć dużą. Maszyna jednak odskoczyła i przecięła mu twarz.
- Usłyszałem pęknięcie. Nic wtedy nie poczułem, ale pomyślałem: o Boże - wspomina dzisiaj mężczyzna. Piła przecięła mężczyźnie twarz od lewego oka do prawego obojczyka, poważnie raniąc szczękę i język. Australijczyk próbował zatamować krwawienie chusteczką.
Mężczyzna miał telefon, ale z uwagi na przecięty język nie był w stanie mówić. Nie mógł więc zadzwonić po karetkę. Zaczął tracić przytomność. Doczołgał się 40 metrów do samochodu, gdzie zrobił sobie prowizoryczny opatrunek.
Singleton zrozumiał, że nie może liczyć na czyjąś pomoc w lesie. Postanowił sam dotrzeć do szpitala. Wsiadł za kierownicę samochodu i pokonał 32 kilometry do placówki medycznej, cały czas przytrzymując opatrunek przy twarzy.
Zespół chirurgów operował mężczyznę przez kilka godzin. Mężczyzna stracił większość swoich zębów, a do szczęki założono mu metalowy implant. Miał także uszkodzone nerwy w języku. Kilka tygodni zajęła mu ponowna nauka mówienia.
Mężczyzna przebywał w szpitalu przez trzy tygodnie, zanim pozwolono mu wrócić do domu. Przez następne lata przeszedł kilka operacji.
- Bill powiedział mi: "Jeśli spadniesz z roweru, to musisz na niego ponownie wsiąść". Dlatego wziął piłę i wrócił do lasu, by ponownie ciąć drewno - wspomina jego żona Lynette.
Adam Zygiel