​Puma zaatakowała biegacza. Mężczyzna udusił ją gołymi rękami!

Drapieżnik nie mógł spodziewać się, że człowiek będzie tak dobrze przygotowany na jej atak! /Getty Images
Reklama

Napisać, że w tę historię trudno uwierzyć, to nic nie napisać. Przed kilkoma dniami pewien turysta nie tyle oszukał śmierć, tylko w brutalny sposób udowodnił, że "jego czas" jeszcze nie nadszedł.

Do zdarzenia doszło kilka dni temu w parku krajobrazowym Horsetooth Mountain Open Space w amerykańskim stanie Kolorado. Anonimowy biegacz - w przekazanej mediom informacji utajniono jego personalia - podczas treningu poczuł, że coś go śledzi. Kiedy podejrzane dźwięki zaczęły dochodzić z bliska mężczyzna się odwrócił. Był to ostatni moment na jakąkolwiek reakcję. W jego stronę biegła ważąca kilkadziesiąt kilogramów puma!

Sportowiec zaczął krzyczeć i machać rękami, by odstraszyć napastnika. Zwierzę mimo to przystąpiło do ataku. Jednym susem powaliło biegacza na ziemię i zaczęło wbijać swoje kły w jego ciało. Turysta w odruchu zasłonił się przedramionami, ale bestia i tak zdołała wbić kły w jego twarz i ręce. 

Po kilku sekundach morderczego uścisku - pazury i zęby pumy wciąż wrzynały się w jego ręce -  udało mu się wyswobodzić dłoń. Po omacku sięgnął nią po kamień i uderzył nim w głowę drapieżnika. Zwierzę na krótką chwilę zostało ogłuszone, biegacz wykorzystał te ułamki sekund. Wolną ręką założył pumie chwyt na szyję i wraz z nią przetoczył się po kamienistej nawierzchni szlaku. Udało się! Bestia puściła! 

Nie był to jednak koniec. Mężczyzna doskonale wiedział, że czteronogi napastnik będzie szykował się do kolejnego skoku. Hołdując zasadzie, że najlepszą obroną jest atak rzucił się na zwierzę i udusił je gołymi rękami!
Gdyby tego było mało, biegacz o własnym siłach zszedł ze szlaku, wsiadł do samochodu i pojechał do najbliższego szpitala. 

- To doprawdy niesamowita historia. Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem - powiedziała Rebecca Ferrell z dyrekcji parku w rozmowie z The Denver Post

Reklama

Pokreśliła, że mężczyzna zrobił wszystko tak, jak trzeba. W wywiadzie zaznaczyła, że sportowiec miał wiedzę, jak zachować się w przypadku ataku pumy. 

- Po tym, czego dokonał już chyba nigdy nie będzie musiał sam kupować sobie piwa - dodała z uśmiechem.

Na miejsce ataku została wysłana policja oraz pracownicy parku. Znalezione ślady walki oraz ciało martwej pumy bezsprzecznie potwierdzały, że odważny biegacz w żaden sposób nie podkolorował swojej opowieści. 

- Spotykając na swojej drodze pumę twoją jedyną szansą na przetrwanie jest walka. Musisz sprawić wrażenie, że jesteś większy niż w rzeczywistości - krzycz, rzucaj kamieniami, wymachuj rękami. Jeśli tego nie zrobisz, drapieżnik pomyśli, że jesteś jego ofiarą - podsumowała to niezwykłe wydarzenie Ferrell. 


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: puma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy