Rutowicz się rozebrała

Nie do końca się rozebrała. Ale uważamy, że to i tak odważny krok dla kobiety, która przyznaje się do bycia dziewicą...

Podobno w niektórych kręgach nie wiedzieć, kim jest Jola Rutowicz, uchodzi za niewątpliwą oznakę kulturalnego obycia. My się z tym nie zgadzamy. Poza tym każdy, kto widział ją w akcji, musi przyznać, że dziewczyna ma osobowość, którą można by obdzielić całe pokolenie jej rówieśniczek w niejednym małym miasteczku.

Nieprzeciętna umiejętność mówienia o sobie dużo, bardzo dużo, a czasem nawet bardzo, bardzo dużo, przyniosła jej sukces medialny. Poza programem "Big Brother" brała udział w przedsięwzięciach komercyjnych takich jak np. "J & J" (TV4) czy misyjnych - "Gwiazdy tańczą na lodzie" (TVP1). Teraz pojawia się na okładce grudniowego "CKM-u".

Reklama

W środku pisma sesja zdjęciowa pani Joli. - "Gwiazda została sfotografowana w pokoju zwierzeń, którego scenografia nawiązuje do klasyki kina sensacyjnego. Jolę spotkało to, co mogłoby ją spotkać, gdyby Wielki Brat był ojcem chrzestnym" - czytamy w materiale prasowym. W środku nie zobaczycie Joli nago, ale możecie ją podziwiać w skórze i lateksie z dodatkiem różnych gadżetów, na przykład pejcza. Ta sesja CKM jest trochę BDSM.

I, co ważne, jak zapewnia redakcja CKM-u, "przez cały czas Jolancie towarzyszył słynny różowy koń, który zagrał wprawdzie epizodyczną, ale wstrząsającą rolę podczas robienia zdjęć".

ML

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama