Stary olej silnikowy: Smak, którego nie zapomnisz
Reklama jest dźwignią handlu. Tutaj wszystkie chwyty są dozwolone. Produkt, żeby się sprzedał musi nie tylko być dobry, ale przede wszystkim musi dotrzeć do klienta. Czasem najlepsze są metody najprostsze, a czasem wręcz przeciwnie - najbardziej szalone i nielogiczne. Szkoci z browaru Harviestoun udowodnili, że można odnieść sukces sprzedając piwo jako... stary olej silnikowy.
Historia marki Harviestoun zaczęła się w 1983 roku, po pamiętnej sesji degustacyjnej, z której założyciel browaru - Ken Brooker tak naprawdę... nic nie pamięta. Nie wspomnienia jednak są ważne, lecz olśnienie, którego wówczas doznał. Wkrótce w swojej stodole zaczął warzyć pierwsze rzemieślnicze piwa.
Jako, że Ken należy do ludzi towarzyskich i szczodrych, swoimi piwami dzielił się z przyjaciółmi. A że były to piwa wyśmienite, wieści szybko rozeszły się po okolicy i do stodoły zaczęli ściągać przyjaciele przyjaciół, a następnie przyjaciele przyjaciół przyjaciół. Wszyscy chwalili gospodarza i jego wyroby. Ten w końcu zdecydował: "Ryzyk-fizyk. Trzeba otworzyć browar".
Nie było łatwo, bo wszystko co miał, to zrujnowane 200-letnie gospodarstwo. Brakowało pieniędzy, ale nie zapału. Wraz z kolegami Brooker praktycznie z niczego zbudował sprawnie działający minibrowar, w którym kocioł do zacieru wcześniej służył do produkcji dżemu, a bojler do... suszenia wełny.
Pomysłowość i oddanie pasji popłaciły. Harviestoun z roku na rok zyskiwał na znaczeniu na piwnej scenie w Wielkiej Brytanii, a wyroby z pięciotysięcznej wioski Alva w hrabstwie Clackmannanshire zdobywały coraz to nowe rzesze sympatyków.
Dziś browar ma już ponad trzydziestoletnią historię i na swoim koncie wiele nagród zdobytych na festiwalach w Szkocji i poza jej granicami. Swoim klientom oferuje dość pokaźną gamę piw, które zadowolą zarówno amatorów, jak i koneserów piwa. Nas jedno przyciągnęło już samą nazwą. To "Old Engine Oil", czyli stary olej silnikowy.
"To piwo dla każdego, kto docenia pięknie skonstruowane przedmioty, które dawniej robili tak, jak trzeba. Otwórz więc korek, rozsiądź wygodnie w fotelu i wytocz z butelki smak prawdziwie brytyjskiego piwa" - zachęca producent, obiecując łagodne doznania, gęstą pianę i jedwabne uczucie w ustach.
Oprócz tego "Stary olej silnikowy" smakuje ciemną czekoladą, kawą i toffee. Niektórzy odnajdą w nim delikatne aromaty wiśniowe i karmelowy posmak, który towarzyszyć będzie aż do dna. Jeśli chodzi o dania, z którymi piwo się najlepiej komponuje, to producent sugeruje... zrobienie z niego deseru lodowego. Podobno smakuje wyśmienicie i ma wielu zwolenników.
Przez 15 lat od powstania "Old Engine Oil" browar warzył go w dwóch stylach. Był to Porter i Black Ale. Od samego początku piwo zwracało na siebie uwagę. W 2000 roku wygrało główną nagrodę w konkursie "Tesco Beer Challenge" i do tej pory ani na chwilę nie wypadło z asortymentu Harviestoun. Tym bardziej, że pochwały od piwoszy nie przestają spływać...
"Mocno polecam każdemu to piwo. Prawie absolutne browarnicze arcydzieło"
"Nie zmarnuj ani kropelki tego nektaru bogów"
"To naprawdę piwo światowej klasy. Wszystko tutaj aż krzyczy od przywiązania do detali i prawdziwej maestrii doświadczonego browarnika"
"Lubię to piwo i lubię estetykę butelki. To lubi dużą różnicę, bo jak z książką. Okładka też jest ważna"
Co jeszcze jest ważne? Że "Old Engine Oil" świetnie się kamufluje w lodówce. Żona, dziewczyna, czy też niewtajemniczony współlokator może mieć spore opory przed "przechwyceniem" i opróżnieniem butelki ze starym olejem. Dodatkowo zaprawieni w bojach Szkoci podkreślają, że jest to piwo na tyle "pijalne", że można śmiało wychylić od razu kilka butelek, bez obawy o efekt "tropienia węża" w drodze powrotnej do domu. Cóż, czy potrzeba jeszcze dodatkowych rekomendacji? My już pod choinkę zamówiliśmy skromny sześciopaczek...