Wódka uratowała słonie
Dwie słonice z polskiego cyrku uratowano wódką przed odmrożeniami, gdy wioząca je ciężarówka musiała z powodu pożaru zatrzymać się w syberyjskiej wiosce. Zwierzęta wypiły łącznie 10 wiader wody z rozpuszczonymi dziesięcioma litrami wódki.
Postój ciężarówki zaplanowano w Omsku, ale gdy miała do pokonania jeszcze ok. 200 kilometrów, stanęła w ogniu - najprawdopodobniej na skutek zwarcia przeciążonego elektrycznego systemu grzewczego.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności stało się to nie na odludziu, lecz w niewielkiej wiosce Minino w rejonie tatarskim na zachodnim skraju obwodu nowosybirskiego.
Lokalna straż pożarna szybko ugasiła płomienie, które strawiły tylko drewnianą obudowę naczepy. Słonice Jenny i Magda dały się z niej ewakuować bez żadnych oznak paniki, a gdy strażacy zakończyli swą akcję, zwierzęta znów wprowadzono do wnętrza. Problemem był jednak brak możliwości ogrzania naczepy przy panującym 40-stopniowym mrozie.
W tej sytuacji polski treser poprosił mieszkańców wioski o wódkę. Uznano to za zamiar zapicia własnego zmartwienia, ale szybko wyjaśniło się, że trunek jest jedynym dostępnym środkiem na uratowanie słonic przed odmrożeniami.
Zwierzęta wypiły łącznie 10 wiader wody z rozpuszczonymi dziesięcioma litrami wódki. Kurację tę przeprowadzono w sali gimnastycznej w pobliskim miasteczku Tatarsk, dokąd słonice przewieziono na nocleg inną ciężarówką. Jak się okazało, doznały tylko lekkich odmrożeń czubków uszu. W piątek w stanie absolutnej trzeźwości wyruszyły w dalszą podróż do Omska na występy w tamtejszym cyrku.
W rozmowie z "Komsomolską Prawdą" dyrektor omskiego ogrodu zoologicznego Rostisław Szyło powiedział, że alkohol rzeczywiście uratował słonice przed padnięciem z wychłodzenia lub na zapalenie płuc, a jeśli uwzględnić pięciotonową masę każdej z nich, podane im dawki były w odniesieniu do człowieka równowartością stu gramów wódki...